Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Lepsi piją pepsi

Kiedy po latach postnych do Polski dotarły coca-cola i pepsi-cola, Janusz Minkiewicz, znakomity satyryk (1914–81), powiedział „Lepsi piją Pepsi”.

Podział Polaków na lepszych, od pepsi, i gorszych, od coca-coli, przypomina się w związku z ujawnieniem przez „Wyborczą”, że MSZ rozesłał do 24 Instytutów Polskich w świecie listę ludzi kultury, mediów i historyków rekomendowanych do zapraszania za granicę. O Polsce na świecie opowiadać mają m.in. Jan Pietrzak, Jerzy Targalski czy Cezary Gmyz. „W dziale »Ludzie pióra, publicyści« nie ma autorów, których chcą przekładać zagraniczni wydawcy. Najczęściej zwracają się oni do Instytutu Książki o dofinansowanie przekładów książek Stasiuka, Tokarczuk, Krajewskiego, Sapkowskiego, Miłoszewskiego, Dehnela i Szczygła. Żadnego z tych nazwisk nie ma na liście. Jest za to m.in. Jan Pietrzak, Bronisław Wildstein, Sławomir Cenckiewicz i Waldemar Łysiak. Reszta to głównie krytycy, publicyści i naukowcy (ale nie tylko kojarzeni z prawicą)” – czytamy.

Każda władza prowadzi politykę personalną i kulturalną, ale po 1989 r. żadna nie czyniła tego z taką ostentacją, tak topornie jak obecna, która usuwa Brzechwę i Tuwima z nazw przedszkoli, szkół i ulic, a swoich lansuje za granicą. W PRL były wręcz zapisy cenzorskie na nazwiska, takie jak Panufnik, Herbert czy Miłosz. Zaryzykuję hipotezę, że gdyby dzisiaj żyła Wisława Szymborska, to na liście MSZ raczej by się nie znalazła i wsparcia na Nobla nie uzyskała, podobnie jak nie uzyskuje go Tusk na stanowisko w Brukseli. Z tego, co ujawnia „Wyborcza”, wynika, że obok pieszczochów władzy znajdują się na oficjalnej liście osoby kompetentne i zasłużone, ale raczej w charakterze kwiatków do kożucha. Jeden z takich kwiatków powiedział mi, że nikt go o zgodę na umieszczenie w takim towarzystwie nie pytał, więc da temu wyraz w liście do ministerstwa. Trochę to przypomina kontredans wokół składu Narodowej Rady Rozwoju, do której nie wszyscy zaproszeni weszli, a niektórzy wręcz przeciwnie.

Polityka 2.2017 (3093) z dnia 10.01.2017; Felietony; s. 94
Reklama