Jest koniec stycznia 2017 r., najbliższe wybory – samorządowe – odbędą się za kilkanaście miesięcy, parlamentarne – jesienią 2019 r., a zamykające cykl wyborczy – prezydenckie, w 2020 r. PiS rządzi dopiero drugi rok, ma stabilne sondażowe poparcie, daleko przed partiami opozycyjnymi, i wciąż duże szanse na kolejne zwycięstwo wyborcze. W tej sytuacji postawienie pytania „Co po PiS?” wygląda na co najmniej przedwczesne, prowokacyjne, może nawet na jakieś desperackie zaklinanie rzeczywistości, bo kompletnie nie wiadomo, kiedy nadejdzie ów „czas po PiS”.