Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Bronimy morowego powietrza

Minister Szyszko przeciw dyrektywie UE o ograniczeniu zanieczyszczeń

Minister środowiska przekonuje, żeby nie dramatyzować.

Kto wątpi, że rządowi Beaty Szydło odpowiadałby Polexit, dowody znajdzie w obszarze polityki środowiskowej. W żadnym innym Polska nie jest w takiej opozycji do Unii Europejskiej. Węgla samotnie bronimy jak niepodległości, bo to nasze czarne złoto. Sprzeciwiamy się ograniczeniom emisji CO2 i zanieczyszczeń, bo nasz przemysł i energetyka produkują ich w nadmiarze. Bóg powiedział przecież „czyńcie sobie ziemię poddaną” – wyjaśnia minister środowiska Jan Szyszko. Dlatego zaskarżył do Trybunału Sprawiedliwości (ETS) dyrektywę o limitach głównych źródeł zanieczyszczeń powietrza. Chodzi o zmniejszenie emisji dwutlenku siarki, tlenków azotu, amoniaku, drobnych cząstek stałych i niemetanowych lotnych związków organicznych. Czyli współczesnego morowego powietrza, które dusi i zabija tysiące ludzi. Dobrze poznaliśmy to w czasie tegorocznej zimy. Normy ustalone przez WHO były przekraczane wielokrotnie, a rekord – o ironio – padł w Brzeszczach, rodzinnej gminie pani premier.

Dyrektywa nakłada obowiązek redukcji emisji o 25 proc. w latach 2020–29 w przemyśle, ruchu drogowym, energetyce i rolnictwie. Musi się to się wiązać m.in. z radykalną zmianą sposobu ogrzewania domów. Polski rząd uważa, że to niesprawiedliwe, bo statystyczny Polak na realizację tej dyrektywy będzie musiał wydać rocznie 15 euro, podczas gdy bogaty Holender, który korzysta z czystej energii, zapłaci tylko 1,3 euro. Skarga Szyszki skierowana do ETS (nie pierwsza zresztą) dotyczy też sposobu przyjęcia dyrektywy. Polska chce dowieść, że w takich sprawach powinna decydować jednomyślność. Upominamy się o prawo weta, korzystalibyśmy z niego na okrągło.

Polityka 16.2017 (3107) z dnia 18.04.2017; Komentarze; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Bronimy morowego powietrza"
Reklama