Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Inkwizycja w służbach Macierewicza? Sąd krytykuje wojskowy kontrwywiad za pozbawienie prawa do obrony

Antoni Macierewicz Antoni Macierewicz MON / Flickr CC by 2.0
To nowy wątek w sprawie major Magdaleny E., ukaranej dyscyplinarnie oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, która niedawno wygrała proces z SKW.

POLITYKA.PL dotarła do pisemnego uzasadnienia wyroku ogłoszonego przez warszawski Wojewódzki Sąd Administracyjny 13 kwietnia. Przypomnijmy: sąd, do którego zwróciła się zdegradowana o jeden stopień oficer, uchylił tę decyzję, wydaną we wrześniu ubiegłego roku przez Piotra Bączka, szefa SKW, a zarazem bliskiego współpracownika ministra obrony Antoniego Macierewicza.

Kilkustronicowe uzasadnienie jest miażdżące dla SKW. Sąd wytknął w nim, że major Magdalena E. arbitralnie została pozbawiona prawa do obrony przez niewyrażenie zgody na dostęp do akt sprawy dyscyplinarnej zarówno jej samej, jak i jej pełnomocnika. SKW argumentowała, że adwokat nie ma odpowiedniego certyfikatu, tzw. poświadczenia bezpieczeństwa, a oficer straciła je z mocy prawa po wszczęciu procedury sprawdzającej. Według sądu było to działanie bezprawne.

Co do adwokatów, są oni zobowiązani do zachowania tajemnicy zawodowej, nawet po wygaśnięciu pełnomocnictwa udzielonego przez klienta. Bardzo ciekawie sąd uzasadnił swoje stanowisko w sprawie odmowy wglądu do akt dla Magdaleny E.: „Gdyby przyjąć ją jako zasadę, postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariusza stawałoby się postępowaniem inkwizycyjnym, w którym niemożliwym byłaby skuteczna ochrona jego praw”. I dalej: „Jest bowiem oczywistym, że bez dostępu do zebranego materiału dowodowego strona nie może skutecznie przedstawić własnych wniosków dowodowych lub odpowiadać na postawione jej zarzuty”.

Przy okazji sąd wytknął SKW niekonsekwencję – podczas gdy w sprawie dyscyplinarnej odmówiła Magdalenie E. dostęp do akt, to w innej sprawie – postępowania kontrolnego – takiej zgody jej udzieliła.

SKW nie miało dowodów w sprawie major Magdaleny E.

Uzasadnienie WSA zawiera jeszcze jeden ciekawy wątek. Sąd nie tylko zbadał kwestie proceduralne, ale odniósł się również do zarzutów merytorycznych, które nowe kierownictwo SKW stawiało major. Chodziło o to, że oficer przekroczyła obowiązki, bo prowadziła operację specjalną rzekomo bez zgody przełożonych, a w dodatku utrudniała inne działania SKW. Według sądu na poparcie obu zarzutów służba nie przedstawiła wiarygodnych dowodów.

Mimo to SKW nadal trzyma się swojej wersji. W oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej powiela te same zarzuty wobec Magdaleny E. i zapowiada odwołanie do NSA, gdyż wyrok sądu pierwszej instancji „zawiera niewłaściwą interpretację przepisów prawa”.

Major Magdalena E. to bohaterka misji wojskowych w Afganistanie, wyróżniona polskimi i natowskimi odznaczeniami. Po powrocie z misji pracowała w kontrwywiadzie. Była najlepszym oficerem SKW specjalizującym się w sprawach wschodnich.

Jej problemy zaczęły się, kiedy stanęła w obronie przełożonych, zwolnionych i poddanych postępowaniu dyscyplinarnemu po przejęciu SKW przez ludzi Macierewicza. Zapłaciła za to degradacją do stopnia kapitana. Jednym z jej największych sukcesów było ujawnienie rosyjskiego szpiega w polskiej armii oraz doprowadzenie do wymiany polskiego oficera aresztowanego na Białorusi. Właśnie za tę drugą sprawę stanęła przed komisją dyscyplinarną oskarżona o samowolne działanie – rzekomo bez wiedzy przełożonych miała pomagać rodzinie więzionego oficera.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną