Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Praktyczne ćwiczenia około wolności i ich skutki

Każde państwo światopoglądowe jest antywolnościowe. Każde państwo światopoglądowe jest antywolnościowe. Kancelaria Prezesa RM
Każde państwo światopoglądowe jest antywolnościowe. Że tak jest w przypadku RP ad. 2017 r., dowodzą takie oto fakty.

Nieoceniona p. Pawłowicz (posłanka) zgłosiła postulat (wobec opozycji): „Powinniście, jak w Korei, przejść reedukację w obozach uczących demokracji”. Nie ma wątpliwości, że p. Pawłowicz życzy sobie reedukacji opozycyjnych posłów i, znając jej poglądy, nie jestem nadmiernie zdziwiony tym, co postuluje.

Niemniej uznanie obozów w państwie Kimów za ośrodki uczące demokracji jest niewątpliwie odkrywcze. Jak przyjdzie co do czego, p. Pawłowicz powinna zostać komisarzem do spraw poprawy kondycji moralnej społeczeństwa i decydować o osadzaniu w obozach à la koreańskie.

Mowa nienawiści u szczytów władzy

Można zresztą zaproponować co najmniej dwóch współpracowników dzielnej posłanki (chyba nabierającej sił przed pracochłonnym kierownictwem działalnością reedukacyjną i z tego powodu podróżującej w klasie biznes do Chin). Pierwsza kandydatura to p. Bortkiewicz, duchowny katolicki, profesor na Wydziale Teologii Uniwersytetu Poznańskiego, który proponował, aby posłów opozycji wsadzić za kratki. Pan Bortkiewicz jest członkiem Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP oraz zasiada w Radzie Programowej Narodowego Kongresu Nauki, mającego odbyć się we wrześniu 2017 r.

Jednym z punktów, które będą omawiane na tym zjeździe, jest umiędzynarodowienie nauki polskiej. Korzystając z sugestii p. Bortkiewicza, można by pewną grupę naukowców uwięzić. Spowodowałoby to skandal światowy i w konsekwencji poważny wzrost umiędzynarodowienia naszej nauki.

Trzeci możliwy kooperant dla p. Pawłowicz i jej reedukacyjnego  projektu to p. Kulesza, poseł Kukiz’15. Ten jegomość orzekł: „Nie przejmujemy się konstytucją, bo to jest konstytucja Kwaśniewskiego, komunistyczna, zrobiona pod partie polityczne. (…) Jeżeli Trybunał Konstytucyjny nam to zakwestionuje, to nie będziemy się przejmować. Zamkniemy ich w Berezie Kartuskiej czy gdziekolwiek indziej”.

Ktoś być może zauważy, że powyższe cytaty nie są reprezentatywne i stanowią niewielki margines. Otóż można znaleźć bardzo wiele oświadczeń mniej lub bardziej podobnych do wyżej zacytowanych, pochodzących od przedstawicieli wszystkich profesji i mających wszelkie znamiona mowy nienawiści. Bogatego materiału w tej materii dostarcza rodzimy internet, ponoć jeden z czołowych, jeśli chodzi o ranking hejtingu. Pytania, dlaczego tak jest i jak na to wpływa frazeologia debaty publicznej w wydaniu tych, którzy artykułują polityczne programy, są interesujące, ale nie będę się nimi zajmował. Interesuje mnie natomiast to, jakie wartości są zagrożone przez retorykę reedukacji w koreańskich obozach, kratek więziennych czy posłania do Berezy Kartuskiej.

Bądź taki jak my albo milcz

Jedną z tych wartości jest wolność. Reakcje pp. Pawłowicz, Bortkiewicza i Kuleszy, a także innych użytkowników podobnego języka, dotyczą postaw czy poglądów, z którymi wymienione osoby się nie zgadzają, oraz stosunku do rozmaitych mniejszości narodowościowych, seksualnych, obyczajowych itd. Ostatnio ekskomunikami zostali objęci wegetarianie (lapsus pana na San Escobar) i ekolodzy (ustami p. Rydzyka, protektora p. Szyszki).

Czy wszyscy muszą zgadzać się ze wszystkimi? Oczywiście, że nie. Czy można polemizować z oponentami? Tak, a nawet trzeba. Czy każdy ma kochać wszystkich innych? Oczywiście, że nie, aczkolwiek jakoś tak się składa, że wyjątki od zasady miłości bliźniego najczęściej proponują polscy katolicy, i to wyjątkowo podkreślający swoje przywiązanie do wiary ojców. Wszelako w przytoczonych przykładach sugerowane jest rozwiązanie siłowe, a w każdym razie jakoś ograniczające obywatelski status określonych jednostek czy nawet grup społecznych.

Z grubsza rzecz biorąc, proponuje się coś takiego: „Zamknij się lub zachowuj się tak, jak my chcemy, bo jak nie, to czeka cię, metaforycznie lub dosłownie (nie chcę oskarżać autorów o dosłowność, ale już sam tryb figuratywny jest wystarczająco zrozumiały jako ostrzegawczy), obóz reedukacyjny (nauczy cię demokracji), więzienne kratki (tam możesz sobie pisać i mówić, co dusza zapragnie – p. Bortkiewicz nie ukrywał, że w tym rzecz) czy Bereza Kartuska (dla edukacji konstytucyjnej) lub wykop poza granice naszego wyjątkowego kraju.

Jak to jest z wolnością

Poczynię teraz kilka uwag ogólnych na temat wolności, z konieczności nader ograniczonych. Fundamentalne odróżnienie dotyczy wolności od czegoś i wolności do czegoś. Ta pierwsza oznacza niezależność od otoczenia (czyli jako swobodę w działaniu w stosunku do czynników je determinujących), natomiast ta druga polega na realizowaniu własnych dążeń (celów). Oba rodzaje wolności są ściśle powiązane, gdyż nie ma wolności do czegoś bez wolności od czegoś.

Jeśli wolność do czegoś dzieje się w koleinach wytyczonych przez prawne gwarancje, często mówi się o swobodach politycznych (ang. liberties). Cała problematyka praw człowieka obraca się wokół wolności i jej rodzajów. Jest rzeczą oczywistą, że wolność (w obu znaczeniach) jest różnorodnie ograniczona przez system kontroli społecznej, tj. prawo, moralność, religię i obyczajowość. Znaczy to, że reguły tego systemu stanowią filtry oddzielające działania aprobowane od odrzucanych. Związek wolności z demokracją zasadza się na tym, że – przynajmniej w dotychczasowych dziejach świata – druga stanowi optymalny kontekst dla pierwszej. Dlatego zakres ograniczeń wolności w społeczeństwach pretendujących do bycia demokratycznymi jest sprawą kluczową. Innym ważnym kontekstem wolności jest równość, albowiem każda forma wykluczenia społecznego zagraża wolności.

Nie ma idealnych demokracji, rozwiązań egalitarystycznych czy wolnościowych. Każda władza ma mniejsze lub większe upodobanie do kontroli społeczeństwa, którym rządzi, i swoje ciągoty w tym zakresie wprowadza w czyn. W samej rzeczy mamy kontinuum praktycznych urządzeń wolnościowych, od radykalnego totalitaryzmu do najbardziej liberalnych demokracji. Konkrety zależą od wielu czynników, m.in. zasobności materialnej danej społeczności, tradycji, sąsiedztwa z innymi krajów, religijności, samoorganizacji na poziomie lokalnym i wreszcie od rozmaitych rozwiązań ustrojowych. Nawet jeśli ograniczyć się do systemów demokratycznych, wolnościowe spektrum jest nader pokaźne.

Jak to jest z wolnością w Polsce

Jak to jest w Polsce po 1989 r.? Postulat urzeczywistnienia wolności był jednym z fundamentalnych w ramach tzw. transformacji. Wystarczy przypomnieć sławne hasło z lat wcześniejszych: mianowicie że nie ma wolności bez „Solidarności”. Stosowne gwarancje i instytucje wprowadzono stopniowo, z jednej strony z sukcesami, z drugiej z porażkami.

Mimo tych drugich dość powszechne jest przekonanie, że „uwolnościowenie” – by tak rzec – społeczeństwa stało się jednak faktem. Zarówno wolność do czegoś, jak i wolność od czegoś zyskała gwarancje prawne, dość szybko także konstytucyjne. W szczególności Polacy zyskali pełną swobodę (ze strony własnego państwa) wyjazdów zagranicznych oraz cały szereg klasycznych wolności obywatelskich, których dawniej nie mieli (np. bezpieczeństwo prawne, wolność zgromadzeń) lub które były znacznie ograniczone, jak np. wolność słowa czy wyznania. Media stały się w zasadzie wolne i pluralistyczne, nie ma reglamentacji kultury czy badań naukowych. Wrosła rola samorządów, a także autonomia rozmaitych instytucji, np. szkół wyższych. Bardzo istotne było wstąpienie Polski do UE w 2004 r., gdyż wymusiło pewne rozwiązania lub też przynajmniej je uświadomiło.

Nie został rozwiązany problem wykluczenia ubogich w wyniku wprowadzania w życie radykalnej wersji neoliberalizmu ekonomicznego. Są braki w funkcjonowaniu instytucji publicznych, np. wymiaru sprawiedliwości, także w wyniku dalej zagmatwanego i niejasnego prawa. Państwo lawirowało w kwestiach światopoglądowych, o czym świadczą nie tylko przywileje dla Kościoła katolickiego, niektóre artykuły konstytucji z 1997 r. czy dopuszczenie do nadmiernej obecności symboli religijnych, ale także zwlekanie z uregulowaniem niektórych drażliwych kwestii, np. prawnego statusu tzw. związków partnerskich.

Istotnym problemem okazał się kryzys zaufania publicznego, którego antywolnościowym rezultatem stała się postępująca biurokratyzacja życia społecznego i znaczny wzrost jego kontroli przez administrację. A ponieważ demokracja sprzyja nie tylko wolności, ale także koncypowaniu sposobów obchodzenia prawa, zarówno przez kontrolowanych, jak i kontrolerów, w konsekwencji przyniosło to znaczący spadek prestiżu instytucji państwowych, a nawet ich degenerację w pewnych przypadkach, tj. powstawanie tzw. układów. Może nie ma to bezpośredniego związku z wolnością, ale każda deformacja ładu demokratycznego prędzej czy później wpływa na kształt i zakres swobód obywatelskich.

Polska nie jest krajem wolności. Oto dowody

Architekci dobrej zmiany twierdzą, że wolność w Polsce ma się (po 2015 r.) dobrze, a kto tego nie dostrzega, ten stracił kontakt z rzeczywistością. Zapewne program 500+ doraźnie poprawił status sporej grupy społecznej, ale nie wiadomo, na jak długo.

Wszelako pozostały wszelkie inne bolączki tzw. III RP, w tym kryzys zaufania społecznego i wyjątkowy nepotyzm polityczny w obsadzaniu intratnych stanowisk. Może najistotniejszą zmianą jest to, że państwo z lawiranta w kwestiach światopoglądowych stało się deklaratywnie i efektywnie zaangażowane w tym względzie.

Dlaczego to jest tak ważne? Z tego mianowicie prostego powodu, że każde państwo światopoglądowe jest antywolnościowe. Że tak jest w przypadku RP AD 2017 r., dowodzą takie oto fakty (kolejność nie oznacza ważności):

1. Media publiczne stały się jednostronne, wyczyszczone kadrowo. Ich propaganda coraz bardziej przypomina stan rzeczy z 1968 r. lub z czasów, gdy prezenterzy paradowali w mundurach wojskowych i podobnie jak wtedy propaguje ksenofobię i niechęć do innych, aczkolwiek zmieniły się obiekty ataku (np. nie Żydzi i wichrzyciele, ale uchodźcy czy przeciwnicy władzy).

2. Próba wymuszenia opłaty radiowo-telewizyjnej na rzecz TVP jest znamienitym przykładem próby poddawania ludzi reedukacji politycznej, na razie w znacznie łagodniejszej formie od sugestii p. Pawłowicz.

3. Media niepubliczne są ograniczane na razie tylko pośrednio, np. przez przepisy o możliwości publikowania ogłoszeń sądowych, reklamowania spółek skarbu państwa czy prenumeraty danego tytułu przez instytucję publiczną.

4. Naruszenie zasady podziału władz, w szczególności nieukrywany zamiar podporządkowania sądownictwa władzom administracyjnym, rzekomo w interesie obywatela, a faktycznie dla zapewnienia interesów władzy. Już mamy do czynienia z przypadkami protekcji prawnej wobec politycznych prominentów.

5. Reglamentacja w dziedzinie kultury, np. przez ingerowanie w obsadę stanowisk dyrektorów teatrów oraz publiczne deklaracje dysponentów władzy, np. w sprawie właściwego repertuaru teatralnego.

6. Edukacja i tzw. polityka historyczna jest profilowana wedle obowiązującego wzorca światopoglądowego.

7. Przepisy o zgromadzeniach preferują te, które służą interesom władzy.

8. Wrażliwe kwestie moralne są regulowane wedle zasad jednego systemu moralnego, nawet wobec osób niepodzielających tych pryncypiów.

9. Państwo coraz wyraźniej protęguje radykalne orientacje prawicowe, nawet takie, które nie ukrywają, że myślących inaczej niż one wyeliminują siłowo.

10. Ogranicza się autonomię rozmaitych instytucji, w tym organizacji pozarządowych.

11. Przepisy o rozmaitych kontrolnych uprawnieniach służb porządkowych i specjalnych.

Jako symboliczny przykład przytoczę coś z własnego podwórka. Wydawnictwo Sejmowe wydrukowało, ale nie dopuściło do dystrybucji w księgarniach, książki „Niezależność konstytucyjnego organu państwa i jego ochrona” Wojciecha Brzozowskiego. Wedle mojej wiedzy coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy od 1968 r. Wtedy trefny był autor, bo pochodzenia żydowskiego, teraz temat. Najwyraźniej nie ma powodu, aby chronić niezależność konstytucyjnych organów państwa.

Nawet jeśli przytoczone na początku wypowiedzi pp. Pawłowicz, Bortkiewicza i Kuleszy uznać obecnie za nieco surrealistyczny folklor polityczny, nie można wykluczyć, że kiedyś (może całkiem niedługo) nabiorą bardziej realistycznego wydźwięku. Państwo światopoglądowe ma to w swej naturze, że staje się także autorytarnym reżimem ustrojowym. Korzystając z pewnej uwagi Mrożka (na temat sprawiedliwości), takowy ustrój propaguje Wolność Prawdziwą, kolidującą z wolnością zwykłą. Co wybierzemy?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną