Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

MON odebrał pierwszy samolot dla VIP-ów. To był rekordowo szybki zakup

Minister Macierewicz na Okęciu Minister Macierewicz na Okęciu Marek Świerczyński / Polityka
Lotnicy świętują dostarczenie najnowszego samolotu, a minister Macierewicz sugeruje, że w maszynach produkcji rosyjskiej mógł być podsłuch. Dlaczego nie przeszkadzało mu, gdy nimi latał?
Książę Poniatowski już na OkęciuMarek Świerczyński/Polityka Książę Poniatowski już na Okęciu

Bez żadnych opóźnień, przy doskonałej organizacji powitania i pięknej pogodzie Polskie Siły Powietrzne wzbogaciły się w środę o najnowszy samolot. Gulfstream G550, nazwany na cześć księcia Józefa Poniatowskiego, wylądował na lotnisku Chopina tuż przed 10.30 i został powitany tradycyjnym salutem wodnym lotniskowej straży pożarnej.

Już na płycie wojskowego portu lotniczego lśniący nowością samolot został skropiony jeszcze raz – wodą święconą – przez biskupa polowego Wojska Polskiego gen. bryg. Józefa Guzdka. Imię oficjalnie nadała mu sympatyzująca z PiS aktorka Halina Łabonarska, choć wizerunek księcia Poniatowskiego samolot otrzymał już w fabryce w USA.

Rekordowo szybki zakup

To był rekordowo szybki zakup, możliwy dzięki specjalnej dotacji dla MON z budżetu centralnego i – nie łudźmy się – świetnym kontaktom z producentem. To dzięki nim Polsce udało się pozyskać samolot w nieco ponad pół roku od podpisania umowy. Gdyby tylko taką skuteczność można było wykazać w innych zamówieniach! Ale determinacja rządu PiS była w dużej mierze sprawą emocji.

Ten rząd za punkt honoru postawił sobie wymianę powietrznej floty transportu specjalnego i podpisał aż dwie umowy – na samoloty „małe” i „średnie”, w sumie aż pięć maszyn. Oczywiście można pytać o szczegóły, kwestionować procedury i narzekać na ceny – ale nie sądzę, by można było w dobrej wierze kwestionować same intencje.

Kraj doświadczony wypadkami i katastrofami lotniczymi powinien wreszcie móc sobie pozwolić na podniesienie bezpieczeństwa, nawet jeśli flota pięciu nowych samolotów wydaje się inwestycją nieco na wyrost. Antoni Macierewicz tak uzasadniał wydatki: „Po to jest ta danina finansowa, jaką wszyscy Polacy składają na państwo polskie, aby ono przestało być teoretyczne, fikcyjne, aby przestało być ono przemalowanym jeszcze sowieckim kształtem”. Kształt jest więc całkowicie amerykański, malowanie polskie, wyposażenie na pewno warte 440 milionów, bez VAT.

Pierwszy oficjalny lot dopiero jesienią

Wraz z nowym samolotem nowe obowiązki zyskuje lotnicza jednostka z Okęcia, niegdyś znana jako 36. specjalny pułk lotnictwa transportowego. Pułku już nie ma, został zlikwidowany w odruchu zerwania ze złym dziedzictwem, które miało wpływ na smoleńską tragedię. Teraz wojskowe załogi obsługujące loty VIP-HEAD służą w 1. bazie lotnictwa transportowego, która w celu przyjęcia nowych maszyn już zostawiła powiększona o ponad stu lotników – a zapewne będzie ich więcej, gdy do służby wejdą pozostałe samoloty.

Leasing cywilnych Embraerów od lotu nie skończy się jednak natychmiastowo, bo Książę Józef Poniatowski w pierwszy oficjalny lot wyruszy dopiero jesienią, a większa maszyna Boeinga gotowość osiągnie w przyszłym roku.

Stopniowo jednak to wojsko przejmować będzie coraz więcej transportowych obowiązków na rzecz osób pełniących najważniejsze urzędy. To nie będzie powrót do przeszłości, bo w porównaniu z Tu-154M i Jakami 40, które tworzyły odrzutową flotę VIP, zarówno Gulfstreamy G550, jak i Boeingi 737NG oznaczają zupełnie nową jakość, nie tylko podróżowania, ale przede wszystkim pilotowania i obsługi.

W rosyjskich samolotach mógł być podsłuch?

MON ma uzasadniony powód do dumy, wojskowi lotnicy do radości, ale minister Antoni Macierewicz nie byłby sobą, gdyby w tej odświętnej atmosferze nie zaserwował teorii spiskowej. „Przez lata udawano, że polscy premierzy, prezydenci, ministrowie są bezpieczni, latając na wizyty międzynarodowe, a w istocie przez cały czas byli pod kontrolą zewnętrzną” – mówił. I uzasadniał, że „każda śrubka, każda naprawa, a i każdy dźwięk zapewne i każda uwaga wymieniana w samolotach była kontrolowana albo mogła być kontrolowana”.

A więc w rosyjskich samolotach mógł być podsłuch! Można oczywiście dociekać teraz i sprawdzać, ile razy jako minister w kolejnych rządach Antoni Macierewicz sam korzystał z odrzutowców radzieckiej produkcji i czy wówczas takie podsłuchy podejrzewał, czy ostrzegał przed nimi choćby prezydenta Lecha Kaczyńskiego... Na szczęście teraz samoloty są już słusznej, sojuszniczej produkcji i żadne śrubki w złych intencjach kontrolowane w nich nie będą.

Do pełnego sukcesu MON potrzebuje jednak jeszcze... wyroku. W piątek sąd okręgowy w Warszawie zdecydować ma, czy słuszne są skargi potencjalnych konkurentów Boeinga na bezprzetargową procedurę zakupu trzech samolotów amerykańskiego producenta.

Wytknęła to ministerstwu Krajowa Izba Odwoławcza, organ nadzorujący zamówienia publiczne, choć na wniosek resortu nie wstrzymała umowy. Chodziło o możliwość wydania przewidzianych na ten cel w zeszłorocznym budżecie pieniędzy. Teraz sąd ma możliwość zakwestionowania zamówienia.

Ale czy to zrobi, nie wiadomo. Unieważnienie umowy byłoby dla MON poważnym ciosem, zwłaszcza że wiceminister Kownacki –bezsporny autor sukcesu z Gulfstreamami – sygnalizował, że pieniędzy ekstra na ponowny zakup większych odrzutowców nie ma i w najbliższych latach nie będzie. Jeśli wyrok będzie korzystny dla resortu, zapisze on na swoje konto coś, czego nie udało się uczynić zbyt wielu rządom.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną