Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Macierewicz i Morawiecki spierają się o budżet na wojsko. Słabnie pozycja szefa MON

Wynik starcia o podwyższenie wydatków obronnych jest prestiżową porażką Antoniego Macierewicza i dowodem jego osłabionej pozycji w rządzie. Wynik starcia o podwyższenie wydatków obronnych jest prestiżową porażką Antoniego Macierewicza i dowodem jego osłabionej pozycji w rządzie. Artur Widak/NurPhoto via ZUMA Press / Forum
Antoni Macierewicz musi toczyć walkę ze swoim największym przeciwnikiem – ministrem finansów. Na razie poniósł prestiżową porażkę.

A miało być nie tylko pięknie, ale i szybko. Zgodnie z projektem przedstawionym przez MON w kwietniu do konsultacji międzyresortowych polskie wydatki obronne miały wzrosnąć jeszcze w tej kadencji do 2,1 proc. PKB. Byłaby to pierwsza podwyżka na ścieżce ku zapisanym w strategii wicepremiera Morawieckiego 2,5 proc. PKB w roku 2030.

Już sam projekt MON w ciągu minionych dwóch miesięcy stał się podstawą wielu buńczucznych zapowiedzi przedstawicieli resortu, wskazujących na to, że Polska staje się znowu liderem podwyższania wydatków obronnych w regionie, nakierowanych również na podbudowanie pozycji Warszawy przed rozmowami na szczeblu NATO i UE oraz przyjazdem Donalda Trumpa.

Dokument przyjęty we wtorek przez rząd tej strategii nie wywraca, ale przekazuje w całości w ręce następnej większości rządowej – o której w tej chwili możemy powiedzieć tyle, że nie wiadomo, jaka będzie.

Finansowanie armii przez PiS

To, co wyszło z obrad Rady Ministrów, przesuwa bowiem podwyższenie wydatków obronnych w relacji do odsetka PKB na rok 2020, a zatem po wyborach, które zgodnie z obecnie obowiązującym kalendarzem mają się odbyć jesienią 2019 r. Co ciekawe, w publikowanych przez Rządowe Centrum Legislacji dokumentach brakuje w ogóle pism uzgodnieniowych, z reguły dołączanych do wyjściowego projektu w ciągu kilku tygodni.

O naturalnych tarciach między resortem obrony i resortem finansów nie wiedzieliśmy oficjalnie nic do czasu, aż sam Antoni Macierewicz (podpisany zresztą w oficjalnym dokumencie jako „Maciarewicz”) tuż przed posiedzeniem rządu nie złożył autopoprawki do projektu ustawy, w której... sam wnioskuje o obniżenie planowanego wcześniej wzrostu wydatków obronnych.

Nawet bez ujawnienia pism z resortu finansów jest jasne, że wewnątrzrządowe uzgodnienia zakończyły się porażką dla ministra obrony, a minister finansów zgadza się na podwyżkę dopiero wtedy, gdy następne rozdanie wyborcze da jemu (lub jakiemukolwiek innemu następcy) nowy mandat do decydowania. Innymi słowy PiS w obecnej kadencji nie podwyższy wydatków obronnych w relacji do PKB. W realnych pieniądzach wojsko nie dostanie w roku 2019 mniej więcej 2 mld dodatkowo.

Macierewicz o budżecie na obronność

Co na to minister Macierewicz? W wywiadzie dla resortowej „Polski Zbrojnej” we wtorek mówił, że „udało mu się uzyskać korzystną dla sił zbrojnych decyzję, iż wzrost wydatków na obronność do 2,1 proc. PKB nastąpi już w roku 2020”. Słowo „już” obraża jednak inteligencję czytelników „PZ”, bo każdy z nich kilka tygodni temu mógł przeczytać o planach resortu mówiących, iż owe 2,1 proc. ma być rzeczywistością już za dwa lata.

W wywiadzie pada jednak kolejna deklaracja, świadcząca o znacznym opóźnieniu planów PiS. Minister mówi bowiem, że docelowe 2,5 proc. PKB na obronność ma być osiągnięte w roku 2032, podczas gdy skierowana na posiedzenie rządu autopoprawka mówi oględnie o „roku 2030 i latach kolejnych”. Z rządu ostatecznie wyszedł projekt mówiący o 2,5 proc. w roku 2030. Czy więc wywiad udzielony najwyraźniej przed zakończeniem obrad antycypował jeszcze większą porażkę ministra Macierewicza? Tego pewnie szybko się nie dowiemy.

To nie znaczy jednak, że wydatki obronne rosnąć nie będą. Przyjęta przez rząd ustawa wprowadza nowy sposób obliczania PKB na obronność – nie w relacji do PKB roku minionego, a bieżącego – w oparciu o szacunki Ministerstwa Finansów. To metodologia zgodna z obowiązującą w NATO i minister Macierewicz nie raz chełpił się tym, że jest pierwszym, który ją wprowadza.

Już samo odniesienie do roku bieżącego przy spodziewanym wzroście PKB oznacza parę miliardów dla wojska więcej, lecz nie skokowy wzrost budżetu, jaki przyniosłoby dopiero powiększenie cyfry po przecinku w odsetku PKB. Ten wydatek będzie musiał ponieść rząd następny, oczywiście wcale niewykluczone, że w większości czy w całości tworzony przez PiS. Ale to oznacza też, że PiS nie spełni zapowiedzianej w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju deklaracji podniesienia wydatków obronnych do 2,2 proc. PKB w roku 2020, co może zaburzyć cały dalszy plan (o ile, rzecz jasna, to nadal PiS miałby wprowadzać go w życie).

Skutki projektu były daleko idące, dość zaznaczyć, że w docelowym roku 2030 wydatki obronne Polski miały przekroczyć 80 mld zł, a już w roku przyszłym – co wydaje się niezagrożone – 40 mld zł.

Narasta konflikt między Morawieckim i Macierewiczem?

Co tkwi u podstaw konfliktu o pieniądze? Odpowiedź może być tak banalna jak... brak pieniędzy. Oczywistą oczywistością jest, że minister finansów niechętnie patrzy na finansowe rozpychanie się resortów. Nawet rząd mający bezpieczeństwo na sztandarach najpierw patrzy na stan kasy i go przewiduje, zapewne w odniesieniu do scenariuszy realistycznych, a nie optymistycznych, bo od tego zależy kurs pieniądza, oprocentowanie długu i generalnie sytuacja gospodarki.

To, że Macierewicz nie dostał od Morawieckiego żądanych pieniędzy, oznacza, że może ich nie będzie, a może plan ich wykorzystania nie podoba się superwicepremierowi. Bo to, że od biznesowej strony Morawiecki ma zastrzeżenia do zamiarów Macierewicza, jest wiadome. Choć niewiele przenika do opinii publicznej, tajemnicą poliszynela jest krytyczny stosunek odpowiedzialnego za rozwój i technologie Morawieckiego do stanu i strategii zarządzanej przez ludzi Macierewicza Polskiej Grupy Zbrojeniowej i budowanie przez MON odrębności np. w sprawie cyberbezpieczeństwa.

Jakby na potwierdzenie tych rozbieżności Antoni Macierewicz nie wziął osobiście udziału w określanym jako niezwykle ważne posiedzeniu Rządowego Centrum Bezpieczeństwa po atakach cybernetycznych.

Ostatnie miesiące nie były dla szefa MON łatwe. Wiosną wydawało się nawet, że jego dni w rządzie są policzone. Pozbył się jednak największych obciążeń (Misiewicza i Berczyńskiego), a serią ruchów na arenie międzynarodowej odbudował zaufanie kierownictwa PiS, że kieruje polskim bezpieczeństwem właściwie. Teraz jednak, jak niejeden minister obrony kraju NATO, musi toczyć walkę z największym przeciwnikiem – ministrem finansów. Sam fakt, że potężny do niedawna Macierewicz musi walczyć o swoje z Morawieckim, jest dowodem słabnięcia jego pozycji w rządzie.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama