Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

To nie Sejm, ale atrapa: czekanie na prezesa, wyzwiska, przepychanie ustaw

Posiedzenie Sejmu Posiedzenie Sejmu Mateusz Włodarczyk / Forum
Poseł Jarosław Kaczyński powiedział ostatniej nocy, że „bez żadnego trybu” zabiera głos z mównicy sejmowej. Posłowie opozycji i partii rządzącej są zgodni: tak źle jeszcze nie było.

Zanim wejdzie się do budynku Sejmu, trzy razy trzeba się wylegitymować. Przed drzwiami do biura przepustek przy Wiejskiej policjant pyta: „W jakim celu?”. Po okazaniu legitymacji dziennikarskiej pozwala iść dalej, za metalowe barierki. Na teren Sejmu można się dostać tylko za okazaniem specjalnej przepustki i dowodu osobistego. I wreszcie ostatnia kontrola (znów przepustka i dowód), już przy wejściu do samego gmachu. Co tu się takiego dzieje?

Czekanie na prezesa

Znów potwierdziło się, że Kaczyński jest w tym Sejmie posłem traktowanym lepiej niż inni. To poseł nad posłami. Jego tryb życia ma decydujący wpływ na porządek obrad Sejmu. Jak wiadomo, nie lubi wcześnie wstawać, więc głosowania rzadko odbywają się przed południem. Drugi dzień posiedzenia – po bardzo burzliwej nocy – miał się rozpocząć o godzinie 9.45, ale wszyscy zgromadzeni o czasie musieli poczekać na prezesa PiS. W tym posłowie, prawie cały rząd i dziennikarze. Niektórzy żartowali, że „prezes przecież musi się wyspać”. Po kilkunastu minutach przy owacjach na stojąco Kaczyński zajął swoje miejsce w pierwszym rzędzie.

Na przewodniczącego komisji sprawiedliwości i praw człowieka Stanisława Piotrowicza też dziś naczekali się posłowie z tej komisji. A wszystko przez to, że Piotrowicz naradzał się w gabinecie wicemarszałka Joachima Brudzińskiego z nim właśnie i prezesem PiS.

Posłanka Krystyna Pawłowicz wykorzystała ten czas, przechadzając się z wachlarzem po sali sejmowej im. Bronisława Geremka. I wypaliła do posłów opozycji: „Zamknijcie mordy, tak jak prezes powiedział, zdradzieckie mordy”. Odpowiedziała im w ten sposób na pytanie o to, kiedy wreszcie rozpocznie się posiedzenie. Byłam na miejscu i wiem na pewno, że pytanie opozycji nie było ani agresywne, ani prowokacyjne. I nawet jeśli komisja etyki poselskiej znów ukarze Pawłowicz, to ona nic sobie z tego nie robi. Skoro prezes tak mówi, to przecież jej też wolno.

Usprawiedliwianie Kaczyńskiego

Po co witać prezesa w sali obrad owacjami na stojąco? – Bo chcieliśmy wesprzeć premiera po tym, jak haniebnie zachowali się wobec niego posłowie PO i Nowoczesnej – mówi Jolanta Szczypińska. I dodaje, że nie widzi nic złego w słowach Kaczyńskiego („nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami”). – To było powiedziane najłagodniej, jak się dało, premier przez ostatnie lata tak wiele znosił, a wczoraj dał tylko wyraz temu, że już ma tego dość – usprawiedliwia go posłanka.

Marek Suski mówi o „delikatnych słowach prawdy”, które padły z ust prezesa. Wszyscy posłowie PiS, z którymi dziś rozmawiałam, właśnie w ten sposób tłumaczą Kaczyńskiego. To ewidentnie przekaz dnia, który dostali rano z biura prasowego.

Stanisław Piotrowicz rozwija tę myśl tak: – Premier Jarosław Kaczyński jest bezpardonowo atakowany przez totalną opozycję. To mąż stanu, jeden z najstarszych parlamentarzystów, a ludzie, którzy mogliby być jego wnukami, mówią o nim okrutne rzeczy. Uderzają w pamięć jego brata, którego darzył szczególnym uczuciem. Opozycja powołuje się na Lecha Kaczyńskiego, a jestem pewien, że gdyby żył, byłby dziś z nami.

Szczypińska mówi, że ci posłowie z opozycji, którzy filmują prezesa, mogliby być jego dziećmi. Tadeusz Cymański też trzyma się klubowej linii, choć pozwala sobie na nieco surowszą ocenę nocnego wystąpienia Kaczyńskiego: – Ja nie jestem z jego dworu, ale proszę zwrócić uwagę, jak przez wiele lat poniżano jego brata. Jego psychika tego nie wytrzymała i stąd te mocne słowa.

Takiego Sejmu jeszcze nie było

Wydarzenia w Sejmie tej kadencji kwestionują właściwie sens sprawowania mandatu. Sejm traci na znaczeniu, a dominacja władzy wykonawczej nad ustawodawczą nie podlega dyskusji. Parlament stał się maszynką do głosowania, która uruchamiana jest na życzenie prezesa PiS i we wskazanym przez jego partię tempie.

Poseł Kaczyński powiedział ostatniej nocy, że on „bez żadnego trybu” zabiera głos. To on ustala tu zasady, a regulamin sejmowy nie ma już żadnego znaczenia. Posłowie są zgodni: tak źle jeszcze nie było, choć winnych szuka się oczywiście w zależności od tego, po której stronie sali sejmowej się siedzi. – Za czasów Andrzeja Leppera było źle, ale to był Wersal w porównaniu z tym, co teraz mamy z opozycją. Takiego chamstwa i buty nie było tu nigdy. To, co robi opozycja, nas nie zniechęca, a tylko mobilizuje do szybszej pracy – mówi Jolanta Szczypińska.

A tempo i tak jest zawrotne. Najważniejsze ustawy ustrojowe uchwalane są w ekspresowym tempie, brak możliwości zadawania pytań przez opozycję i głosowanie poprawek – a właściwie ich kasowanie – w jednym bloku, w jednym głosowaniu. Do tego ustawy pisane w rządzie procedowane jako poselskie, by uniknąć konsultacji społecznych. I to procedowane późna nocą.

Podpisywanie się pod projektami ustaw in blanco to w PiS już norma. Ostatnio swój podpis pod ustawą o Sądzie Najwyższym anulował poseł Bartłomiej Wróblewski: – Doszło do nieporozumienia. Wspieram reformę sądów, ale ponieważ nie mogłem zapoznać się z projektem, to mojego podpisu miało nie być. Dodaje, że dziesięć lat temu wszystko w Sejmie mogło działać na zasadzie warsztatu: – Ustaw było mniej, można było je naprawiać. Dziś to już działa jak fabryka, a niewykluczone, że będziemy musieli wymieniać całe podzespoły. Co to znaczy? – Posłowie nie będą zmieniać ustaw, ale będzie się wymieniać całe ustawy na nowe.

Według Piotrowicza to wszystko wina opozycji: – Zderzamy się z murem, z tymi ludźmi nie da się dyskutować, oni walczą o swoje, a my chcemy, zmieniając prawo, zmieniać kraj. Adam Szłapka z Nowoczesnej mówi, że nie ma złudzeń: – Zmierzamy w stronę autorytaryzmu, a Kaczyński już dziś ma nie tylko pełnię władzy nad partią i rządem, ale też ma swojego marszałka, swój parlament. Wygląda na to, że Parlament staje się właśnie atrapą. 

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną