Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Ochrona zwierząt według Szyszki. Sprawdź, które gatunki są na celowniku

Jedynym stworzeniem, które może się czuć w lesie bezpiecznie, jest sam myśliwy. Jedynym stworzeniem, które może się czuć w lesie bezpiecznie, jest sam myśliwy. Tomasz Korzewski / Polityka
Minister Szyszko chce zezwolić na odstrzał szakala złocistego, ale nie tylko. Podsumowujemy sytuację dzikiej fauny w Polsce za rządów PiS.

O tym, że stosunek ministra środowiska Jana Szyszki do fauny i flory jest dość specyficzny, pisaliśmy już po wielokroć. Wycinka w Puszczy Białowieskiej wzburzyła nie tylko polską, ale też światową opinię publiczną, a Trybunał Sprawiedliwości UE wprost zakazał wycinki w Białowieży. Mimo to stanowisko ministerstwa pozostaje niewzruszalne i w walce z kornikiem drukarzem Jan Szyszko jest gotów ciąć dalej, co tylko mu pod piłę wpadnie.

Jeżeli chodzi o dzikie zwierzęta, sprawa nie jest jednak aż tak prosta. Od niemal pierwszych dni urzędowania nowego ministra co rusz pojawiają się propozycje, rozważania i próby wyrażane dość niefrasobliwie (informacja o tym, że ministerstwo zastanawia się nad zniesieniem moratorium na łosie) oraz w postaci jak najbardziej konkretnej (dwukrotna próba nowelizacji prawa łowieckiego).

Propozycje zmian rozporządzeń w sprawie odstrzału danego gatunku zwierząt pojawiają się na chwilę, wzbudzają powszechny popłoch, a później znikają w komisjach i czekają na odpowiedni moment.

Najnowszy jest projekt rozporządzenia, którego celem jest wpisanie szakala złocistego na listę gatunków łownych. Przypomnijmy: do 2015 r. nikt nie wiedział, że szakal złocisty w ogóle występuje na terenie naszego kraju. Do dziś nie wiemy, ile szakali zamieszkuje Polskę, wiemy jedynie, że jest ich bardzo mało. Jeżeli rozporządzenie wejdzie w życie, szakale pocieszą się spokojem do 2019 roku, bo wtedy wygaśnie chroniące je moratorium na odstrzał. Później myśliwi zaczną do nich strzelać, co (o zgrozo!) „znacząco umożliwi poznanie biologii tego gatunku w Polsce” – jak możemy przeczytać w uzasadnieniu rozporządzenia.

Przyszedł czas podsumowań. Przypominamy, które zwierzęta znalazły się na łowiecko-legislacyjnym celowniku ministra Szyszki, bo nawet jeżeli projekty rozporządzeń lub nowelizacji chwilowo zniknęły w komisjach, to dotychczasowy sposób działania PiS udowadnia, że prędzej czy później wszystkie zamiecione pod dywan pomysły wracają.

Na co poluje Szyszko?

Łosie. Na początku czerwca wiceminister środowiska Andrzej Konieczny zaskoczył wszystkich miłośników przyrody swoim stanowiskiem w sprawie łosi w Polsce. „Łoś wchodzi w konflikt z człowiekiem, z gospodarką, zapewnieniem bezpieczeństwa, a władze publiczne zobowiązane są do tego, żeby bezpieczeństwo zapewnić” – powiedział wiceminister w Białymstoku. Tak więc ministerstwo zastanawia się, czy nie zezwolić na odstrzał łosi, mimo że ekolodzy i naukowcy zdecydowanie nie popierają tego pomysłu. Fundacja WWF przygotowała petycję w sprawie utrzymania zakazu polowań na łosie.

Wilki. Już wcześniej były na celowniku ministerstwa, ale wraz z powstrzymaniem przez organizacje pozarządowe nowelizacji prawa łowieckiego zaświtała nadzieja na ochronę populacji wilka w Polsce. Jednak czego ministerstwo nie przepchnie drzwiami, to wchodzi oknem. – Domyślam się jakie będą te usprawiedliwienia. – mówi Cezary Wyszyński z Fundacji Viva! – »Nie chciałem zastrzelić wilka! Myślałem, że to szakal złocisty«. To będzie bardzo wygodna wymówka, żeby uniknąć odpowiedzialności.

Zdaniem Wyszyńskiego zezwolenie na odstrzał szakala może być w istocie wymierzone w wilka. Myśliwi nie przepadają za tymi drapieżnikami, ponieważ są one naturalnymi regulatorami populacji innych zwierząt, a więc stanowią konkurencję dla myśliwych. Wilk jest gatunkiem chronionym na całym terytorium naszego kraju. Być może rozporządzenie otworzy drzwi do „przypadkowego” odstrzeliwania tego drapieżnika.

Dziki. Dziki są oficjalnie wpisane na listę zwierząt łownych, jednak za czasów ministra Szyszki myśliwym umożliwiono strzelanie do tych zwierząt przez cały rok. Ministerstwo uzasadnia tę decyzję dużą liczbą zwierząt oraz roznoszeniem przez nie afrykańskiego pomoru świń. Jednak zdaniem fundacji pozarządowych zajmujących się ochroną przyrody to czysty absurd. – Kiedy myśliwy zabija dzika, na miejsce jego żerowania przybywają osobniki z innych terytoriów, np. z Białorusi, gdzie dziki są rzeczywiście zarażone ASF. Do tego myśliwy, który ma kontakt z zarażonym ASF dzikiem, stwarza ryzyko przeniesienia choroby na świnie, jeżeli zajmuje się ich hodowlą – tłumaczy Wyszyński.

Bobry. Bóbr europejski był gatunkiem objętym ochroną częściową. Jednak od października 2016 r. strzelanie do bobrów jest możliwe i legalne. O tym, ile osobników należy odstrzelić, decyduje Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Sezon na bobry trwa od 1 października do 28 lutego, a okres ważności każdego zarządzenia dyrektora regionalnego – 3 lata. Adam Wajrak na łamach „Gazety Wyborczej” zliczył deklaracje odstrzału bobrów dla poszczególnych regionów. W ciągu najbliższych trzech lat ma zginąć od 22 do ponad 25 tys. tych zwierząt.

Żubry. Są wciąż gatunkiem chronionym. Ministerstwo umożliwia jedynie polowania na sztuki chore lub z poważnymi wadami genetycznymi. O to, czy chore zwierzęta muszą stać się rozrywką dla bogatych myśliwych, pytał Jędrzej Winiecki na naszym portalu. Niemniej ekolodzy i przedstawiciele organizacji pozarządowych boją się o los żubrów. Działania Jana Szyszki nie pozostawiają złudzeń – za „dobrej zmiany” jedynym stworzeniem, które może się czuć w lesie bezpiecznie, jest sam myśliwy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną