Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

W sporze z Macierewiczem prezydent zastosował opcję nuklearną

Prezydent nie zgadza się z wizją struktury dowódczej MON. Prezydent nie zgadza się z wizją struktury dowódczej MON. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Odmowa nominacji generalskich w Święto Wojska Polskiego jest sygnałem, że w sprawie wojska nie ma zgody w obozie władzy. I szybko nie będzie.

Andrzej Duda wykonał ruch porównywalny z wetem w sprawie sądów, tyle że skierowany wobec innego potężnego ministra w rządzie PiS. Nie chodzi nawet o samą odmowę mianowania na generalskie stopnie oficerów przedstawionych przez Antoniego Macierewicza. Chodzi bardziej o ujawniony wprost w komunikacie BBN brak porozumienia w sprawie, na której Macierewiczowi zależało przynajmniej tak bardzo, jak na obronie terytorialnej – w sprawie reformy struktury dowodzenia.

„W ocenie Prezydenta, trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” – to kluczowe zdanie z komunikatu BBN, drugiego zresztą w ostatnich dniach wskazującego na daleko idące rozbieżności między Pałacem Prezydenckim a Klonową.

Innymi słowy, prezydent nie zgadza się z wizją struktury dowódczej przedstawioną na tym etapie dyskusji przez MON, a w ślad za tym, nie jest w stanie awansować oficerów, którzy mieliby w przyszłości objąć stanowiska w tej strukturze. Propozycje MON, opisane w Strategicznym Przeglądzie Obronnym, który od dwóch miesięcy jest analizowany przez BBN, nie wytrzymały krytyki prezydenckiego zaplecza wojskowego. Kierowane do resortu propozycje poprawek, zmian, ustalenia wspólnej linii, pozostawały podobno bez odzewu. A ostatecznie odpowiedzią MON był atak na najważniejszego wojskowego doradcę Dudy.

Tu też prezydent musiał uciec się do publicznego postawienia sprawy, bo – jak napisało BBN – od miesięcy nie mógł doprosić się wyjaśnień od ministra. Chodzi o ujawnione w zeszłym tygodniu pytania prezydenta o postępowanie SKW wobec generała Jarosława Kraszewskiego, szefa departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. SKW odebrała mu dostęp do tajnych informacji, bo nabrała podejrzeń co do ich bezpieczeństwa. Tyle że nie ujawniła prezydentowi, o co chodzi. Kraszewski był w BBN oficerem „frontowym”, odpowiedzialnym za pierwszą linię kontaktów z MON. Gdy atmosfera zaczęła się psuć, SKW zaczęła go sprawdzać. Stąd powszechne w BBN przekonanie, że był to odwet Macierewicza.

Co zrobi Macierewicz?

Główne postulaty prezydenta związane z reformą dowodzenia już opisywałem w serwisie Polityka.pl – w skrócie chodzi o to, by upraszczając strukturę dowodzenia, nie tracić waloru połączoności dowództw. A przede wszystkim, by prezydent, który ma w razie wojny kierować obroną państwa, nie został przez MON pozbawiony najlepszych i sprawdzonych na świecie narzędzi jej prowadzenia. Prezydent nie jest w stanie skutecznie kierować obroną i wykonywać innych uprawnień zwierzchnika sił zbrojnych, kiedy jest pozbawiony dostępu do wiedzy o tym, co dzieje się w MON – lub zgoła – ignorowany, kiedy zadaje pytania. Odmowa nominacji generalskich to akt protestu, który sygnalizuje, że dłużej tak być nie może.

Co zrobią minister Macierewicz i jego rząd tudzież partyjni przełożeni? Kiedy ostatnio na jaw wyszły niesnaski między nim a prezydentem, lider PiS Jarosław Kaczyński krytykował Andrzeja Dudę za „politykę epistolarną”, a swemu długoletniemu współpracownikowi wytykał „nadmierną ekstrawagancję”. Premier Beata Szydło wolała w ogóle nie zabierać głosu, unikała komentarzy, przyznawała jedynie, że rozmawiała z ministrem. To sprawiało wrażenie, że „Macierewiczowi wolno więcej”, bo Kaczyński co najwyżej pogrozi mu palcem, a Szydło nawet tego zrobić się boi.

Teraz jednak sprawy zabrnęły za daleko. Kontynuacja sporu na linii prezydent – MON zagraża nie tylko wizerunkowi Polski w NATO, ale na dłuższą metę grozi paraliżem sił zbrojnych. Niepowołanie generałów w sierpniu to jeszcze nic strasznego. Będzie do tego sporo okazji w późniejszych miesiącach. Ale warunek prezydenta, że najpierw musi dojść do porozumienia z ministrem w sprawie systemu kierowania i dowodzenia sugeruje, że negocjacje mogą trwać miesiącami. Potrzebna jest więc interwencja zarówno pani premier, jak i szefa partii rządzącej. Oboje lubią dużo mówić o sprawach bezpieczeństwa, a dopuścili do sytuacji, kiedy kluczowe organy w tym obszarze nie umieją się porozumieć.

Trzeba wreszcie postawić pytanie, czy nadszedł moment na dymisję ministra Antoniego Macierewicza. Otwarty konflikt z prezydentem, konstytucyjnym zwierzchnikiem sił zbrojnych, zdaje się nie pozostawiać wątpliwości, kto powinien ustąpić. Sposób rozwiązania tego kryzysu pokaże nie tylko, kto jest silniejszy w układzie władzy, ale też, czy ktokolwiek jeszcze konstytucją się przejmuje.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama