Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Podwójna moralność IPN: Przyłębskiemu odpuszcza, Wałęsie nie

Andrzej Przyłębski Andrzej Przyłębski Krystian Maj / Forum
Rozwiązanie tej żenującej etycznie historii jest banalne. Andrzej Przyłębski, mąż prezes tzw. Trybunału Konstytucyjnego, jest PiS potrzebny i przez PiS chroniony.

Niewykluczone, że reprezentujący Biuro Lustracyjne Instytutu Pamięci Narodowej prokurator Piotr Stawowy (prawdopodobnie mój kolega ze studiów prawniczych na UJ) ma rację. Jeśli bowiem nawet Andrzej Przyłębski podpisał funkcjonariuszowi peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa w 1979 r. w hotelu Konin (bądź – jak twierdzi sam Przyłębski – w miejscowej komendzie milicji) zobowiązanie do współpracy i przyjął pseudonim „Wolfgang”, więc w efekcie swoich procedur bezpieka zarejestrowała go jako swojego tajnego współpracownika, to jeśli nie przekazywał istotnych informacji, a na dodatek zdekonspirował się w swoim środowisku, nie ma powodu oskarżać go o donoszenie.

Takie stanowisko od dawna obowiązuje w orzecznictwie sądów RP. Kwestionowała je jedynie grupa fanatyków radykalnej lustracji i rozliczeń z PRL. W tym… IPN.

Dlatego dotyczący przypadku p. Przyłębskiego komunikat IPN ma niemal przełomowe znaczenie. Znajdujemy tam oto pogląd, o który nigdy IPN nie śmielibyśmy podejrzewać: „O tym, czy dana osoba była współpracownikiem w charakterze tajnego informatora, nie decyduje ani fakt, ani forma zarejestrowania jej w ewidencji organu bezpieczeństwa państwa, lecz treść udzielonych tym organom informacji urzeczywistniających współpracę. Nie jest także współpracą uchylanie się od dostarczania informacji ułatwiających wykonanie zadań powierzonych tym organom”.

A prokurator IPN (ów mój dawny kolega Piotr Stawowy) uznaje w efekcie, że choć doszło do formalnego pozyskania do współpracy, to nie została zmaterializowana. I stwierdza (inna rzecz, że po zastanawiająco długim postępowaniu, zdumiewającej zmianie śledczych itd.), że nie ma powodów, by uznać p. Przyłębskiego za agenta SB.

Przyłębski bez winy, ale Wałęsę trzeba ścigać

Wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nie to, że tenże IPN od lat o współpracę z SB oskarża uparcie choćby Lecha Wałęsę. Otóż nawet jeśli on też rozmawiał z funkcjonariuszami SB (i to w nieco też, by tak rzec, cięższych niż p. Przyłębski okolicznościach, bo w sytuacji krwawego tłumienia strajków grudnia 1970) i nawet jeśli podpisał zobowiązanie o współpracy i przyjął pseudonim „Bolek”, to potem sama bezpieka przyznała, że rozmowy z nim niewiele wnosiły. Ba, on sam zerwał z nią kontakty i… w sierpniu 1980 roku stanął na czele ruchu, który obalił komunistyczny system. By już nie wspominać o godnej postawie podczas internowania i politycznym sprycie w latach późniejszych (symbolem przełomowa rozmowa telewizyjna z Alfredem Miodowiczem i zachowanie podczas rokowań Okrągłego Stołu).

Lech Wałęsa zaprzecza, że współpracował z SB. Andrzej Przyłębski, nie przymierzając, też. Bezpieka obu z nich uznała za nierokujących – tyle że Wałęsa stał się akurat czołowym wrogiem PRL, a Przyłębski… niekoniecznie.

Przyłębski jest dobry, bo związany z PiS

Rozwiązanie tej żenującej etycznie historii jest oczywiście banalne. Otóż Andrzej Przyłębski jest, po pierwsze, mężem pani, którą rządząca partia uznaje za prezesa organu zwanego – znowu tylko przez tę partię – Trybunałem Konstytucyjnym. Organ ten na użytek naiwnych może służyć za przykrywkę przestrzegania prawa w Polsce pod władzą PiS. Cóż więc z tego, że w rzeczywistości ani p. Julia Przyłębska nie ma prawa do miana prezesa, ani ów organ do statusu Trybunału. Ona uzurpuje sobie stanowisko na podstawie manipulacji proceduralnych, organ zaś został stworzony w bandycki sposób przez tę partię – bo też drogą manipulacji i złamania konstytucji.

Po drugie, sam Andrzej Przyłębski z nadania tej samej partii dostał posadę ambasadora w Berlinie. I służy wiernie, besztając choćby niemieckie media za nieprzychylne wobec PiS komentarze.

Już dlatego Wałęsa może być zły, a Przyłębski jest dobry.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama