Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Druh przy uchu

Co się dzieje w pałacu prezydenta

Prezydent RP Andrzej Duda Prezydent RP Andrzej Duda Beata Zawrzel / Reporter
Od podwójnego prezydenckiego weta minął miesiąc z okładem. Pałac po cichu pracuje nad zapowiedzianymi na wrzesień projektami ustaw mającymi zastąpić zablokowane akty. Zbliżą prezydenta do PiS czy przeciwnie?
Prof. Michał Królikowski, karnista z UW. Według portalu OKO.press to właśnie on koordynuje pisanie prezydenckich ustaw.Witold Rozbicki/Reporter Prof. Michał Królikowski, karnista z UW. Według portalu OKO.press to właśnie on koordynuje pisanie prezydenckich ustaw.

Oficjalnie nic o tych projektach nie wiadomo, a ich autorzy są nieznani. W ciszy trwa przeciąganie liny między otoczeniem prezydenta a PiS. Beata Szydło w TV Republika oznajmiła, że reforma sądownictwa nie może być „przypudrowaniem obecnego stanu rzeczy” i że liczy na dogłębne zmiany.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski w Polskim Radiu spekulował, że prezydenckie projekty nie będą istotnie różne od tego, co prezydent zawetował. I że być może, choć to mało prawdopodobne, parlament zajmie się nimi już na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu w połowie września.

Nie jesteśmy krowami na pastwisku, żeby nas popędzać – odpowiada na to prezydencki minister. Oficjalnie Pałac milczy. Nie było reakcji nawet na napastliwe wywiady Zbigniewa Ziobry, w których minister sprawiedliwości ganił, pouczał i ostrzegał prezydenta, że jak się wyłamie z szeregu, to zostanie „młodym komentatorem z własną ochroną”. Tym bardziej żadnej oficjalnej reakcji nie wzbudziły pokrzykiwania pisowskich komentatorów, jak wicenaczelnego „Gazety Polskiej” Piotra Lisiewicza, który łaskawie dał Andrzejowi Dudzie wybór między „niepodległością a targowicą”.

Co się dzieje w Pałacu

Duda w prace nad projektami włączył najbliższe otoczenie. Nikt z Pałacu nie kontaktował się ani z KRS, ani z Sądem Najwyższym. Rzecznik SN informuje nas, że na spotkaniu z I prezes Sądu Małgorzatą Gersdorf, tuż po wecie, „nie padły zapewnienia o włączeniu SN do prac, a pani prezes wyraziła gotowość do wsparcia ze strony SN, jeśli zaistniałaby taka potrzeba”.

Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik KRS, mówi, że Rada na zaproszenie od prezydenta oczekuje już teraz: – Nikt się z nami w tej sprawie nie kontaktował. Dobrym obyczajem legislacyjnym jest, tym bardziej w sprawie, która wzbudza takie kontrowersje, aby zapytać KRS o ustawę, która jej dotyczy.

Kilka dni temu swoje projekty wysłało do prezydenta Stowarzyszenie Polskich Sędziów Iustitia. – Wyraziliśmy gotowość do współpracy nad propozycjami ustawowymi, ale nie otrzymaliśmy do tej pory zaproszenia. To zaskakujące, że prace są prowadzone w tak skryty sposób – mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia.

Co zabawne, podobne głosy słychać z przeciwnej strony. Ziobro w ironicznym tonie żalił się dziennikarce TVN, że jeśli prezydent go zaprosi, to oczywiście zawsze się stawi. I dodał, że „tylko dwa razy miał okazję tego zaszczytu dostąpić i trafić do pana prezydenta przez dwa lata urzędowania”.

Po co ta tajemniczość? Ludzie z Pałacu tłumaczą, że chcą ochronić autorów projektów przed politycznymi naciskami. Nie chcą też, by nazwiska ekspertów prowokowały do spekulacji na temat kształtu projektów.

Portal OKO.press podał, że pisanie ustaw koordynuje prof. Michał Królikowski, karnista z UW, za rządów PO-PSL wiceminister sprawiedliwości w resorcie Jarosława Gowina i później Marka Biernackiego. W krótkiej rozmowie z nami Królikowski powiedział, że nie dementuje ani nie potwierdza tej informacji. Dodał, że do 4 września jest na wakacjach za granicą, co też jest jakimś potwierdzeniem naszej informacji z innego źródła, że prace nad ustawami ruszą w Pałacu na dobre we wrześniu.

Dudę i Królikowskiego łączy miłość do harcerstwa i niechęć do Ziobry. Gowinowi w czasach PO Królikowskiego polecił prof. Andrzej Zoll, przewodniczący komisji habilitacyjnej, przed którą bronił się późniejszy wiceminister. Zoll wspomina, że w lipcu 2007 r., gdy Królikowski był szefem Biura Analiz Sejmowych, PiS chciał przeprowadzić reformę Kodeksu karnego. – Wtedy w PAN zebrali się wybitni karniści, aby bronić obowiązującego kodeksu. Pamiętam, że na naszym spotkaniu bardzo odważnie, a przeciw zmianom PiS, wystąpił właśnie pan Królikowski. Gdyby za kilka dni nie rozwiązał się parlament, to myślę, że PiS odwołałby go z tego sejmowego biura – wspomina Zoll. Dodaje, że ma Królikowskiego za wybitnego eksperta i jest spokojny o kształt ustaw, które pisze dla prezydenta.

Królikowskiego chwali także Biernacki: – Jest bardzo wyrazisty w swoim światopoglądzie, ale zawsze zależało mu na tym, aby zmiany ustawowe, które przeprowadzaliśmy, były akceptowane przez wszystkich. Konsultował je z lewicą i prawicą.

Niepotrzebny konflikt

Królikowski zna Dudę od wielu lat. Razem występowali przed Trybunałem Konstytucyjnym, a po katastrofie smoleńskiej zacieśnili współpracę, gdy obowiązki głowy państwa przejął marszałek Bronisław Komorowski. Duda był ministrem w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, a Królikowski szefem Biura Analiz Sejmowych. Miał zostać szefem biura prawnego prezydenta Dudy, ale jego nominację zablokował Jarosław Kaczyński. Podpadł nie tylko tym, że był w rządzie PO, ale też tym, z czego był najbardziej dumny, czyli rewolucyjną zmianą procedury karnej. Sądy miały już nie dochodzić prawdy, ale rozstrzygać pojedynek między obroną oskarżonego a prokuraturą. Kiedy cztery lata temu Sejm ją uchwalił, szef PiS oceniał, że jest „umocnieniem fatalnego, skrajnie niesprawiedliwego systemu, który został ustanowiony w Polsce po 1989 r.”. PiS odwrócił tę reformę.

Królikowski krytykował zawetowane ustawy. Pytany o przepisy, zgodnie z którymi sędziowie SN, z wyjątkiem wskazanych przez ministra sprawiedliwości, mieli zostać odesłani w stan spoczynku, mówił: „Tego rozwiązania nie sposób zaakceptować w demokratycznym państwie prawa”. W wywiadzie dla „Do Rzeczy” powiedział, że „nie da się usunąć I prezesa SN ze sprawowanej funkcji, ponieważ kadencję sześciu lat mrozi konstytucja. Nawet przeniesienie w stan spoczynku sędzi Małgorzaty Gersdorf nie pozwala prezydentowi powołać nowego I prezesa SN w zgodzie z ustawą zasadniczą”.

Jak twierdzi nasz rozmówca, to Królikowski zabiegał o to, żeby prezydent Bronisław Komorowski z dwóch przedstawionych mu kandydatów powołał na I prezesa SN właśnie prof. Gersdorf, której kadencja kończy się w 2020 r.

Nie wiadomo, jak duży będzie udział Królikowskiego w pisaniu projektów prezydenckich, ale w PiS wypłyniecie jego nazwiska się nie spodobało. „Przecież nie głosowaliśmy na pana Królikowskiego, osobę bez jakiegokolwiek mandatu, ani na jego osobiste wizje wymiaru sprawiedliwości” – obruszyła się na Facebooku posłanka Krystyna Pawłowicz.

Bliżej PiS jest inny potencjalny współautor projektów Wiesław Johann. Jak dowiedziała się POLITYKA, w połowie sierpnia zadzwonił do niego z propozycją współpracy wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. Johann, sędzia Trybunału Konstytucyjnego (1997–2006 z rekomendacji AWS) w stanie spoczynku, potwierdza nam tę informację. Zgodził się na współpracę i jest do dyspozycji Dudy, ale jeszcze nie uczestniczył w żadnych konsultacjach i nie wie, kogo jeszcze prezydent doprosił do tego grona. Johann jest też przedstawicielem prezydenta w KRS, ale zastrzega, że w pracach nad tymi ustawami nie będzie reprezentował Rady. Jak słyszymy, jego rolą będzie głównie recenzowanie projektów.

Johann jest kojarzony z PiS. Jego zmarła w tym roku żona Olga była wiceprzewodniczącą stołecznej rady miasta. Mówiła w wywiadzie, że jest blisko ucha prezesa Kaczyńskiego, który pisał o niej „przyjaciółka”, a o domu Johannów, że „w okresie stanu wojennego był znaczącym miejscem wsparcia dla opozycji”. Wiesław Johann wszedł do komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich po katastrofie smoleńskiej. W 2011 r. w rozmowie z „Super Expressem” sędzia stwierdził, że Trybunał Stanu dla ministrów Tuska za Smoleńsk jest niewykluczony.

W krótkiej rozmowie z nami mówi, że miał pewne wątpliwości co do ustawy o KRS i że „prezydent musi ją prawniczo doszlifować”. Nad szczegółami nie chce się rozwodzić, ale z jego wcześniejszych wywiadów płynie wniosek, że nie o szlify tu chodzi. Mówił, że „im dalej polityka będzie od sądów, tym będzie lepiej” („Rzeczpospolita”, czerwiec 2017). I dalej pytany o to, czy Ziobro powinien móc powoływać i odwoływać prezesów sądów, odpowiedział, że „nie bardzo”. I wreszcie zapytany o szerokie uprawnienia Ziobry mówił: „razi, że we władzy wykonawczej funkcjonują osoby, które są zarazem członkami władzy ustawodawczej. To kłóci się z zasadą demokratycznego państwa prawnego”.

Duda wie, że Kaczyński darzy Johanna szczególnym szacunkiem i sentymentem. Dlatego wysłał sędziego na Nowogrodzką z misją specjalną. Wiosną Johann miał przekonywać prezesa PiS, aby wykreślił z ustawy Ziobry o KRS zapis o wygaszaniu kadencji członków Rady. Prezes go nie posłuchał. A Johann mówił, że „byłby przerażony, gdyby poprzez zwykłą ustawę zmieniano zapisy konstytucyjne, szczególnie w zakresie kadencyjności”. W rozmowie z dziennikarzem „Rzeczpospolitej” dwa miesiące temu sędzia Johann przyznał, że „najzręczniej byłoby doczekać do końca kadencji sędziów KRS. Wywołuje się niepotrzebny konflikt między środowiskiem sędziowskim a PiS”.

Prezydent gra na czas?

Pewne wskazówki co do kształtu projektów prezydenckich dają uzasadnienia do wet. W ustawie o Sądzie Najwyższym prezydentowi Dudzie – poza niechlujstwem legislacyjnym – nie spodobało się przede wszystkim nadmierne umocnienie ministra sprawiedliwości, który m.in. dostał prawo do wskazania, którzy sędziowie SN przejdą w stan spoczynku. Prezydent zganił też Sejm za pospieszny tryb, w jakim przyjęto ustawę. Co istotne, Duda nie podważył kluczowych dla PiS przepisów. I podkreślił, że zasadniczo z ideą zmian się zgadza, zostawiając sobie zarazem pole manewru.

W ustawie o KRS Duda domaga się wpisania sejmowej większości trzech piątych głosów do wyboru członków Rady oraz zwiększenia reprezentatywności KRS poprzez zwiększenie liczby sędziów niższego szczebla w Radzie.

Można więc założyć, że prezydenckie ustawy, po pierwsze, osłabią Ziobrę, po drugie – zdenerwują PiS, zmuszając go do dogadywania się z innymi klubami przy wyborze KRS, po trzecie – nie zadowolą obrońców sądów. Jak słyszymy, wciąż ważą się losy sędziów SN – prezydent zamiast czystki proponowanej przez PiS rozważa wprowadzenie kryterium wieku (sędziowie SN przechodziliby w stan spoczynku po osiągnięciu wieku emerytalnego 65 lat). Nie wiadomo, czy objęłoby to także I prezes, która 65 lat skończy 22 listopada; podobno Królikowski jest za dokończeniem przez nią kadencji.

Ale bardzo istotny będzie także czas. W ostatnim zdaniu swojego wystąpienia o wetach prezydent powiedział, że ma nadzieję, że „przy pomocy ekspertów te ustawy uda się przygotować w ciągu dwóch miesięcy”. – Przygotować, a nie wysłać do parlamentu – zwraca uwagę jeden z ministrów.

To różnica nie tylko semantyczna. Prezydent po ujawnieniu projektów może zacząć wokół nich debatę, m.in. zaprosić do Pałacu polityków. Czas będzie biegł, a coraz bliższy będzie koniec kadencji obecnych członków KRS. Kalendarz jest przez stronę prezydencką tak pomyślany, żeby ustawy wróciły na jego biurko na początku przyszłego roku.

A już w marcu 2018 r. jedenastu z piętnastu sędziów – członków KRS wybranych spośród sędziów – kończy swoje czteroletnie kadencje, dwóch kolejnych w maju i czerwcu. Zwłoka z ustawą pozwoliłaby uniknąć wrażenia czystki, a nowi członkowie zostaliby wybrani według nowych prezydenckich zasad. Gdyby nie dogadał się w tej sprawie Sejm – większość trzech piątych będzie wymagała dużej gimnastyki – członków KRS mógłby mianować prezydent.

Niezależnie od tych wszystkich, ważnych skądinąd, szczegółów, warto pamiętać, że z punktu widzenia PiS Duda bawi się odbezpieczonym pistoletem. Dla polskiej polityki kluczowe jest to, czy Kaczyński uzna projekty prezydenckie za ustępstwo Pałacu, po którym będzie mógł wielkodusznie (i na pokaz) wybaczyć weto, czy też odczyta je jako kolejny wrogi akt, który zaostrzy konflikt.

Rozum powinien pchać obie strony do porozumienia, emocje i ambicje – do rywalizacji. Nie wiemy dziś, czy wygra serce, czy rozum, ale od ruchu Dudy i reakcji PiS zależy dużo, być może nawet kształt jesiennej rekonstrukcji rządu.

Polityka 35.2017 (3125) z dnia 29.08.2017; Polityka; s. 21
Oryginalny tytuł tekstu: "Druh przy uchu"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną