Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kobiety jak bestie

Internowanie ciężarnych wg nowego projektu PiS

Jeśli ktoś złoży na kobietę doniesienie na policję, do prokuratury lub do sądu rodzinnego – wszczynane ma być postępowanie cywilne, które może zakończyć się przymusowym umieszczeniem jej na oddziale leczniczym. Jeśli ktoś złoży na kobietę doniesienie na policję, do prokuratury lub do sądu rodzinnego – wszczynane ma być postępowanie cywilne, które może zakończyć się przymusowym umieszczeniem jej na oddziale leczniczym. g_ivana.ukr.net / PantherMedia
Internowanie kobiet w ciąży używających alkoholu lub innych substancji odurzających zaproponował rzecznik praw dziecka Marek Michalak.
Michalak powołuje się na to, że – w myśl ustawy o RPD – chronić on ma interesy dziecka „od poczęcia”.Oleksiy Maksymenko/EAST NEWS Michalak powołuje się na to, że – w myśl ustawy o RPD – chronić on ma interesy dziecka „od poczęcia”.

Gotowy projekt trafił do prezydenta. Ideę popierają organizacje pro-life, Kościół na razie milczy. W wielu środowiskach inicjatywę rzecznika uznano za kolejny przykład odbierania polskim kobietom podmiotowości. Ale to objaw szerszego zjawiska cywilizacyjnego.

Dobra zmiana...?

Zmiana prawa miałaby przeciwdziałać rodzeniu się dzieci z płodowym zespołem alkoholowym FAS. Zespół występuje w różnym nasileniu: od nadpobudliwości i trudności w koncentracji po poważne upośledzenie umysłowe, zaburzenia psychiczne i neurologiczne. Jak podkreśla RPD, dla ciężarnych nie ma bezpiecznej dawki alkoholu czy innej substancji odurzającej. Ani bezpiecznej częstotliwości ich przyjmowania. Stąd w projekcie ustawy zapis, że internowanie wcale nie ma dotyczyć tylko kobiet uzależnionych, ale każdego „przypadku spożywania alkoholu przez kobietę w ciąży, używania przez nią narkotyków lub innych substancji psychoaktywnych”. Jeśli ktoś złoży na kobietę doniesienie na policję, do prokuratury lub do sądu rodzinnego – wszczynane ma być postępowanie cywilne, które może zakończyć się przymusowym umieszczeniem jej na oddziale leczniczym. W praktyce będą to oddziały odwykowe w szpitalach psychiatrycznych. Tam ma być poddana terapii „w celu pomocy w zachowaniu przez nią abstynencji”. Krzysztof Brzózka, szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, nie popiera tego pomysłu.

Propozycja RPD nie wzięła się znikąd. Od 2013 r. w mediach pojawia się więcej informacji o pijanych kobietach w ciąży. Np. w Gdyni kobieta urodziła dziecko, będąc kompletnie pijana. W Poznaniu do szpitala z zatruciem alkoholowym trafiła kobieta w ósmym miesiącu ciąży. W Tomaszowie Mazowieckim pijana ciężarna straciła przytomność w sklepie monopolowym, kupując alkohol.

Prokuratura przegrywała w sądach sprawy karne przeciw pijącym w ciąży o „narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”, bo ten przepis dotyczy tylko człowieka urodzonego. Jest wprawdzie przestępstwo spowodowania „uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażającego jego życiu”, ale kobieta nie może być z tego przepisu ukarana. Sąd rodzinny może natomiast ograniczyć prawa rodzicielskie matki, ustanawiając dla płodu kuratora (art. 182 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). I są takie sprawy. Ale ani kurator, ani sąd nie mają jak wyegzekwować od ciężarnej powstrzymania od odurzania się. Uzależnioną kobietę w ciąży, jak każdego, można skierować na przymusowe leczenie zamknięte na podstawie ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Takie przepisy obowiązują przynajmniej od czasów PRL. Różnica polega na tym, że ustawa RPD nie dotyczy wyłącznie kobiet uzależnionych, lecz wszelkiego użycia przez kobietę w ciąży środka odurzającego.

Polskie prawo pozwala odbierać wolność także w przypadkach niezwiązanych z popełnieniem przestępstwa, ale w przypadku uzależnienia chory musi być uciążliwy dla otoczenia, a chory psychicznie – zagrażać sobie lub innym. Podobnie w sytuacji epidemii choroby zakaźnej (w latach 90. domagano się w Polsce internowania nosicieli wirusa HIV). Pozbawianie wolności dla ochrony przed szerzeniem choroby zakaźnej dopuszcza np. Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka. Wszystkie te przypadki dotyczą jednak ochrony praw innych osób.

Czy płód jest człowiekiem?

Pomysł RPD Marka Michalaka to prosta kontynuacja sporu „od kiedy zaczyna się człowiek”. Czyli sporu aborcyjnego, którego przedłużeniem jest debata nad dopuszczalnością zapłodnienia in vitro i eksperymentów nad komórkami macierzystymi pochodzącymi od ludzkich płodów. Ten spór nie został rozstrzygnięty przez międzynarodowe konwencje praw człowieka, w tym konwencje bioetyczne. Pozostawia się je ludzkiemu sumieniu i prawu poszczególnych państw. Najczęściej przyjmuje się, że płód zasługuje na ochronę, choć nie taką samą jak człowiek urodzony.

Z jednej strony mamy więc prawa osoby urodzonej, z drugiej – płodu. Obrońcy życia poczętego powiedzą: te wartości są nierówne – z jednej strony wolność osobista, z drugiej życie i zdrowie. A życie i zdrowie są ważniejsze. Obrońcy wolności powiedzą natomiast, że nierówne są podmioty: człowiek urodzony i istota, która będzie człowiekiem dopiero po urodzeniu (w wersji łagodniejszej po obu stronach jest człowiek, ale ten nieurodzony nie ma jeszcze pełni praw).

Pomysł RPD to milowy krok w stronę zrównania statusu człowieka urodzonego i płodu. Michalak powołuje się na to, że – w myśl ustawy o RPD – chronić on ma interesy dziecka „od poczęcia”. Proponuje zatem wprowadzenie do prawa cywilnego pojęcia „dziecka nienarodzonego” jako podmiotu praw. Gdy to się stanie i płód zostanie uznany za „dziecko”, uruchomi się obowiązująca (i słusznie) w prawie rodzinnym zasada, że „dobro dziecka” ma pierwszeństwo także przed np. interesem rodzica. To zaś może usprawiedliwiać dalsze ograniczanie wolności kobiet: np. internowanie, jeśli ktoś złoży donos, że planuje ona dokonać aborcji lub prowadzi niezdrowy czy ryzykowny tryb życia. Wolność kobiety ograniczy się wówczas na rzecz ochrony płodu traktowanego jak człowiek urodzony. Może więc dochodzić do paradoksalnych sytuacji: płód będzie jako pacjent lepiej chroniony niż dziecko urodzone, bo na jakiekolwiek czynności medyczne wobec dziecka urodzonego mogą nie zgodzić się jego rodzice – jak miało to miejsce tydzień temu w szpitalu w Białogardzie.

Ubezwłasnowolnienie kobiet.

Taka interpretacja wprost wynika z proponowanej przez RPD ustawy, bo zakłada ona, że internowanie kobiety w ciąży jest dopuszczalne, nawet gdy nie jest uzależniona, a odurza się okazjonalnie. Jednak zgoda na tak daleko idącą ingerencję to równia pochyła. Można sobie wyobrazić prawo nakładające na ciężarne kolejne ograniczenia, np. zakaz palenia, bo wiadomo, że może powodować niższą wagę urodzeniową dziecka, przedwczesny poród lub poronienie, problemy dziecka z krążeniem, niedorozwój płuc i większe ryzyko tzw. śmierci łóżeczkowej. Zakaz niewłaściwego odżywiania się (np. głównie w fast foodach). Zakaz zachowań ryzykownych, jak jazda na nartach czy rowerze. Tu warto przypomnieć projekt nowelizacji Kodeksu karnego przygotowany za rządów w Ministerstwie Sprawiedliwości Jarosława Gowina przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego, gdzie wprowadzano karalność kobiety za przyczynienie się do śmierci „dziecka poczętego zdolnego do życia poza organizmem matki”. Przewodniczący tej komisji prof. Andrzej Zoll tłumaczył, że takim przyczynieniem się mogą być właśnie zachowania ryzykowne, jak wypicie pół litra wódki czy jazda na rowerze w zaawansowanej ciąży (ostatecznie z tego przepisu zrezygnowano).

W krajach, gdzie legalne jest rodzenie dzieci przez tzw. matki zastępcze, zawiera się umowy cywilne z tymi kobietami, które zobowiązują je do określonego trybu życia pod rygorem zapłaty odszkodowania. Różnica polega na tym, że jest to kontrakt zawierany dobrowolnie, a surogatka może stawiać własne warunki.

RPD nie proponuje, żeby karać partnera kobiety ciężarnej czy jej otoczenie za zachowania, które wywołują u niej intensywne złe samopoczucie. Chociaż stres matki też negatywnie wpływa na dziecko w jej łonie. Można więc powiedzieć, że projekt RPD to realizacja wizji kobiety jako chodzącego inkubatora, której zadaniem jest dbanie o przyrost naturalny zdrowych Polaków. I która nie jest równoprawnym podmiotem praw i wolności. Wizja, w którą wbudowana jest dyskryminacja ze względu na płeć.

Zasada proporcjonalności.

Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zapowiedział, że zbada, czy środki zaproponowane przez RPD, czyli pozbawienie kobiety wolności, są proporcjonalne do celu: ochrony zdrowia płodu. I czy tego celu nie można osiągnąć mniej drastycznymi metodami. Zwrócił uwagę, że RPD przygotował swoją propozycję bez analizy skali problemu i przyczyn nieskuteczności dotychczasowych metod jego rozwiązywania. Podaje jedynie statystykę rodzenia się dzieci z zespołem FAS – 9 tys. rocznie. I to, że do picia alkoholu w ciąży przyznaje się 30 proc. kobiet. Ale ile z tych przypadków dotyczy kobiet, które nie odurzają się nałogowo? Jak prowadzone są akcje edukacyjne? Czy oprócz ulotek „nie pij w ciąży” nie można stosować skuteczniejszych metod: billboardy, spoty telewizyjne i radiowe, inne kampanie społeczne, wykorzystanie popularnych seriali telewizyjnych? A przede wszystkim kontrolę lekarską. („Becikowe” może dostać tylko kobieta, która regularnie, od 3. miesiąca ciąży, chodzi do ginekologa. Lekarz może wtedy rozmawiać z nią na temat skutków odurzania się w czasie ciąży). Wreszcie: czy mamy bezpłatne, dostępne w całym kraju grupy terapeutyczne dla ciężarnych kobiet z problemem odurzania się? I czy nie można odbierać „becikowego” kobiecie, która np. nie skorzysta z takiej oferty?

Jeśli nie wypróbuje się na serio najpierw edukacji i innych metod profilaktycznych, nie można sięgać po pozbawianie kobiet wolności, bo – z punktu widzenia zarówno polskiej konstytucji, jak i standardów europejskich i ONZ jest to środek nieproporcjonalny do celu, a więc niedopuszczalny. Tymczasem w Polsce każdy problem przywykliśmy załatwiać kryminalizacją, podnoszeniem kar, ograniczaniem praw i wolności.

Propozycja RPD to kontynuacja trendu istniejącego w Polsce – i nie tylko – od kilkunastu lat: odchodzenia od fundamentu dotychczasowych standardów praw człowieka, czyli zasady ochrony indywidualnej godności. Dzieje się to w imię ochrony interesów społeczeństwa. Przykładem tajne więzienia CIA i dopuszczanie tortur, masowa, totalna inwigilacja jako warunek bezpieczeństwa, zamykanie granic przed uchodźcami, pomysł „chemicznej kastracji pedofilów” czy tzw. ustawa „na bestie”, która dopuszcza bezterminowe pozbawienie wolności na podstawie podejrzenia, że ktoś „może być” niebezpieczny.

Polityka 38.2017 (3128) z dnia 19.09.2017; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Kobiety jak bestie"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną