Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Jak skrócić kolejki w sądach? Zamknąć drogę do sądu!

Prawnicy (w tym sędziowie) od lat postulują, by decyzje o zwolnieniu z kosztów przenieść np. do administracji. Prawnicy (w tym sędziowie) od lat postulują, by decyzje o zwolnieniu z kosztów przenieść np. do administracji. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Rząd „usprawnia” sądownictwo. Dlatego podnosi opłaty sądowe przeszło trzykrotnie, żeby mniej spraw wpływało do sądów.

Kiedy sprawy w sądach będą się toczyły sprawniej? Jeśli będzie ich mniej wpływało. Kiedy będzie ich mniej wpływało? Jeśli podniesie się opłaty sądowe. Więc rząd podnosi je przeszło trzykrotnie: z 30 do 100 zł.

Jeśli w statystykach sprawy będą załatwiane szybciej – rząd ogłosi, że to dzięki jego reformom. A to, że owe reformy zamkną ludziom niezamożnym drogę do sądu – to już będą wiedzieć tylko specjaliści. Opinia publiczna dostanie liczby potwierdzające sukces reformy PiS.

Sędziowie (z którymi rząd oczywiście pomysłu nie konsultował) zwracają uwagę, że liczba spraw wcale nie musi spaść, bo gros osób, które zarzucają sądy niepotrzebnymi sprawami, to osoby z syndromem pieniaczym, ale też o niskim statusie majątkowym. A im – według prawa – przysługuje zwolnienie z opłaty sądowej. Skutek może więc być taki, że osoby, które mają naprawdę ważną życiową sprawę, ale dochody ponad minimum socjalne lub np. jakąś nieruchomość (choćby mieszkanie), nie dostaną zwolnienia z kosztów ani prawa do pełnomocnika z urzędu. Więc nie wniosą sprawy do sądu.

Co wtedy powie PiS? Ano, że to wina złych sędziów! Bo to sąd decyduje o zwolnieniu z kosztów. A pieniądze na owo zwolnienie idą z sądowej kasy. Więc im więcej osób zostanie zwolnionych z kosztów i dostanie pełnomocnika z urzędu, tym bardziej opróżni się sądowa kasa. I efekt jest jak w szpitalach pod koniec roku budżetowego: braknie pieniędzy na kolejne przypadki.

Prawnicy (w tym sędziowie) od lat postulują, by decyzje o zwolnieniu z kosztów przenieść np. do administracji. Ale wtedy to administracja byłaby tym złym, który odmawia. Nie mówiąc już, że miałaby dodatkowe obowiązki, na które pewnie rząd nie dałby etatów.

Opłaty sądowe w Polsce

Polska ma na koncie przegrane przed Trybunałem w Strasburgu sprawy o wysokość opłat sądowych: Trybunał Praw Człowieka uznał je za naruszenie prawa dostępu do sądu. Ale dalej mamy jedne z najwyższych opłat sądowych w Unii Europejskiej. I najwyższą liczbę spraw na sędziego. Według portalu iudex.pl w 1995 roku miesięcznie do każdego sędziego wpływało statystycznie 60 spraw. W 2016 – 126. Widać więc, że zaporowe opłaty sądowe nie odstraszają pieniaczy.

Od lat wiadomo też, że sytuację może polepszyć jedynie pozasądowe załatwianie spraw. Nie chodzi tylko o tzw. zmniejszenie kognicji, czyli rodzaju spraw z którymi można do sądu pójść. Chodzi też o popularyzację mediacji i sądów polubownych (np. w sprawach konsumenckich). A także darmowe poradnictwo prawne z prawdziwego zdarzenia. Dzięki niemu sprawy mogłyby być załatwiane bez konieczności angażowania sądu. A te, które do sądu trafią mogłyby być szybciej załatwiane, dzięki profesjonalnemu przygotowaniu pism sądowych.

Rząd PO-PSL wprowadził ustawę o nieodpłatnej pomocy prawnej, ale już na etapie ogłaszania jej założeń wiadomo było, że obliczona jest raczej na efekt propagandowy w nadchodzących wyborach, niż na rozwiązanie problemu: mało kto spełnia kryteria, by móc z tych porad korzystać, wyeliminowano większość dotychczas udzielających porad organizacji pozarządowych, zawężono zakres pomocy, uniemożliwiono korzystanie z nich telefonicznie lub przez internet. Z raportu, który po roku działania ustawy przygotował Instytut Spraw Publicznych wynika, że tyko 3 proc. uprawnionych skorzystało z tej pomocy.

System nie działa. Żeby działał, trzeba zmienić przepisy i dodać pieniędzy. A PiS dodać nie chce. Bo co prawda, ogłasza ekonomiczny sukces, budżet podobno puchnie od wpływów, ale na sądy czy ochronę zdrowia więcej nie będzie. Ma być za to 2,6 miliarda złotych na program MON „Strzelnica w każdym powiecie”. Bo Polacy muszą się przygotować do wojny.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną