Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Bohater tragiczny

Nowa prawica Jarosława Gowina

Gowin stara się podążać za nową optyką. Testuje rozmaite sposoby zakorzenienia swej wolnorynkowej orientacji w obecnych realiach. Gowin stara się podążać za nową optyką. Testuje rozmaite sposoby zakorzenienia swej wolnorynkowej orientacji w obecnych realiach. Reporter
Gdy Jarosławowi Gowinowi zaczął palić się grunt pod nogami, postanowił ratować się powołaniem nowej partii. To jednak skok na główkę do pustego basenu.
Na 4 listopada Jarosław Gowin zapowiedział założycielski kongres. Tajemnicą pozostaje szyld nowej partii.Patryk Sroczyński Na 4 listopada Jarosław Gowin zapowiedział założycielski kongres. Tajemnicą pozostaje szyld nowej partii.

Wicepremier stara się dozować napięcie. Szczegóły projektu ujawnia etapami. Prezentuje kolejne nowe twarze, na 4 listopada zapowiedział założycielski kongres. Tajemnicą pozostaje szyld nowej partii.

Szału jednak nie ma. Przynajmniej kadrowego, bo – do momentu zamknięcia tego numeru POLITYKI – ogłoszono jedynie akces mało znanej posłanki Magdaleny Błeńskiej (związanej wcześniej z Kukizem), grupy młodych korwinowców zmęczonych breweriami swego mistrza, prezydenta Kalisza oraz tajemniczych chrześcijańskich samorządowców. Mówi się jeszcze o transferze posła Zbigniewa Gryglasa, który, paradując po Sejmie z opaską Narodowych Sił Zbrojnych, dopiero co urwał się z choinki Nowoczesnej.

Bliżej więc do gabinetu osobliwości niż poważnego projektu politycznego. Chyba że wicepremier trzyma jeszcze jakiegoś asa w rękawie. Uprzejma, acz obojętna reakcja PiS na dotychczasowe działania Gowina nakazuje jednak w to wątpić.

Między młotem i kowadłem

Już sam pomysł na nową partię wydaje się zresztą zwietrzały. Wystarczy rzut oka na slogany. W języku polskiej polityki „przyciąganie nowych środowisk” to z reguły eufemizm na mozolne kolekcjonowanie politycznego planktonu, po który prawdziwym możnowładcom nie chce się schylać. Gdy słyszymy, że „istnieje zapotrzebowanie” na jakiś ideowy kanon, przeważnie zwiastuje to sztywne formuły wyabstrahowane od realnego życia. Z takiej sztancy na koniec zawsze wypadają miedziaki.

Bo jeśli wspomnimy tych, którym w przeszłości udawało się z sukcesem odpalić nowy ruch – najlepiej Tuska oraz Kaczyńskiego, ale i do pewnego stopnia Palikota i Kukiza – dostrzeżemy coś dokładnie odwrotnego. Uważne wsłuchanie się w społeczne emocje. Wyrachowane rozluźnienie ideowych gorsetów.

Polityka 43.2017 (3133) z dnia 24.10.2017; Polityka; s. 19
Oryginalny tytuł tekstu: "Bohater tragiczny"
Reklama