Historyk zakłamujący historię Zagłady odznaczony medalem przez minister Zalewską
Pod koniec września dr hab. Tomasz Panfil, p.o. naczelnika Biura Edukacji Narodowej w lubelskim oddziale IPN i wykładowca KUL, ogłosił w „Gazecie Polskiej”, że „po agresji Niemiec na Polskę sytuacja Żydów nie wyglądała bardzo źle”. Wywodził, że „wprawdzie władze okupacyjne objęły ich nakazem pracy, nakazały noszenie opasek z gwiazdą Dawida, obciążyły potężnymi podatkami, rozpoczęły wyznaczanie stref tylko dla Żydów, ale jednocześnie zezwoliły na tworzenie Judenratów, czyli organów samorządu”. Przekonywał ponadto, że Polacy, kierując się zasadami chrześcijaństwa, uznali za niebyłe wcześniejsze spory i zaczęli pomagać Żydom.
Historycy zajmujący się okupacją – m.in. z Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN oraz z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN – z miejsca uznali te tezy za „absurd” (padały i mocniejsze słowa). Swoje oceny precyzyjnie i publicznie uzasadnili.
Media przypomniały, że swego czasu Panfil jako ekspert w procesie dotyczącym portalu internetowego propagującego faszyzm przygotował ekspertyzę, wedle której swastyka nie musi być symbolem nazistowskim, bo może mieć wiele znaczeń. Przekonywał równocześnie sąd, że naszywka z zaciśniętą pięścią i odwołującym się do Hitlerjugend hasłem „Krew i honor” w połączeniu z napisem „Przeciw czerwonej demokracji” odnosi się „do ofiar ruchu oporu wobec władzy komunistycznej”. I wreszcie – że NSDAP była w istocie partią lewicową.
Z kolei koledzy Panfila z uczelni ujawnili, że zdarzyło mu się przyjść na Radę Wydziału w… koszulce z krzyżem Narodowych Sił Zbrojnych.