Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Masło, buty, demonstracje i fakty

Marsz Niepodległości w Warszawie Marsz Niepodległości w Warszawie Adam Stępień / Agencja Gazeta
Jesteśmy krajem demokratycznym, oazą wolności, jak twierdzą aktywiści dobrej zmiany. Ale owa demokracja jest tak ułożona prawnie, że przewiduje swobodę demonstrowania dla jednych przy równoczesnym utrudnianiu tego innym.

Pan Morawiecki nie zmartwił się zbytnio, że masło podrożało. Z właściwą sobie przenikliwością zauważył, że potaniały buty i ubrania. Pan Ziemiec, prowadzący wywiad telewizyjny z wicepremierem, wsławionym m.in. tym, że nie interesuje go prawo, ale sprawiedliwość, przywołał dowcip Mleczki, w którym ponoć stało, że jachty potaniały. Nie dotarłem do oryginału, więc nie wiem, czego rekompensatą miała być obniżka cen jachtów. Pamiętam jednak takie wydarzenie. Rok 1970, tuż przed Bożym Narodzeniem, chyba 19 grudnia, a więc po tragicznych wydarzeniach w Trójmieście. Jechałem na zajęcia do Kielc, gdzie mieścił się punkt konsultacyjny Wydziału Prawa UJ. Stałem w korytarzu, ponieważ pociąg był okrutnie zatłoczony.

Nastrój nie był najlepszy – wszyscy byli przygnębieni krwawym czwartkiem, ale także podwyżkami cen żywności. W pewnym momencie dość podchmielony młodzieniec rzucił: „Nie ma co się martwić podwyżkami, wprawdzie jedzenie będzie droższe, ale za to parowozy potaniały”. Rzeczywiście, ówczesna propaganda wyliczała, ile społeczeństwo zyska na obniżce cen lokomotyw i chyba innych maszyn. Powiecie: inni ludzie, inne czasy, inne wydarzenia, inne porównania. Fakt, ale mentalność jakby podobna.

Policja wymierza sprawiedliwość

Pan Błaszczak kilkakrotnie (w ostatnich dniach) komentował interwencje policji. Najpierw wypowiedział się na temat usunięcia siłą protestujących przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej. Ów protest miał miejsce przed siedzibą dyrekcji generalnej Lasów Państwowych w Warszawie.

Reklama