Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wielka normalizacja

Normalność według PiS

Po co iść na otwartą konfrontację z systemem, skoro można krok po kroku odsysać jego esencję. Po co iść na otwartą konfrontację z systemem, skoro można krok po kroku odsysać jego esencję. Jakub Kamiński / PAP
„Dobra zmiana”, poza tym, że z dnia na dzień coraz lepsza, jest również najnormalniejszą zmianą pod słońcem. PiS codziennie odgrywa przed nami spektakl tej normalności. Kiedyś jednak sztuka spadnie z afisza.
Jeśli władza reprezentuje demokratyczną „normalność”, to manifestacje przeciwko niej stają się objawem antydemokratycznej paranoi. I w majestacie prawa należy ją ograniczać.Zorro2212/Wikipedia Jeśli władza reprezentuje demokratyczną „normalność”, to manifestacje przeciwko niej stają się objawem antydemokratycznej paranoi. I w majestacie prawa należy ją ograniczać.

Tak jak zapowiadał szef klubu PiS Ryszard Terlecki, Sejm „procedował” nad prezydenckimi projektami ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa nad wyraz szybko i sprawnie. Aż miło było oglądać, jak przodownicy legislacyjnej pracy z partii rządzącej uwijali się przy robocie.

Na tempo procedowania bez wątpienia wpłynęło to, że czas wystąpień poselskich na sejmowej komisji sprawiedliwości ograniczono do jednej minuty. Nie było przecież sensu ciągnąć dyskusji. Bez względu na argumenty wszystkie poprawki zgłoszone przez PiS i tak zostałyby przyjęte. A wszystkie poprawki opozycji z góry przecież nadawały się do odrzucenia. Proceduralności i tak było zbyt wiele, gdy cały ten nikomu niepotrzebny szmelc trzeba było po kolei głosować. Procedowane projekty były zresztą efektem kompromisu, tyle że zawartego przez PiS i prezydenta Dudę. Po cóż do tego włączać sprzeciwiającą się jakimkolwiek zmianom totalną opozycję?

Przy okazji odrzucony został wniosek o wysłuchanie publiczne. Teoretycznie istniała przesłanka, aby takie wysłuchanie zorganizować; procedowania w Sejmie nie poprzedzały bowiem konsultacje społeczne. Tyle że ustawodawca nie miał przecież takiego obowiązku, wszystko więc odbyło się zgodnie z prawem. Zresztą przedstawiciele obecnej KRS uczestniczyli w posiedzeniu sejmowej komisji i mieli możliwość wyrażenia swojej opinii (jeśli akurat przewodniczący komisji poseł Piotrowicz nie wyłączał im mikrofonu).

Wybrańcy suwerena

Senat procedował nawet jeszcze sprawniej od Sejmu, nie wnosząc żadnych poprawek. Teraz został podpis prezydenta. Konstytucja daje głowie państwa na podjęcie decyzji 21 dni. Przedstawiciele Andrzeja Dudy zapowiedzieli, że tym razem raczej podpisze. Z politycznego punktu widzenia prezydent nie ma bowiem zastrzeżeń.

Polityka 1.2018 (3142) z dnia 26.12.2017; Polityka; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Wielka normalizacja"
Reklama