Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

PiS traci z każdym dniem protestu rodzin osób niepełnosprawnych

Szósty dzień protestu Rodzin Osób Niepełnosprawnych w Sejmie Szósty dzień protestu Rodzin Osób Niepełnosprawnych w Sejmie Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Partia rządząca pokazuje brak empatii i nieumiejętność wyjścia z kryzysu. Protest, podobnie jak afera z nagrodami dla ministrów, uderza w podstawy poparcia dla PiS

Protest rodzin osób niepełnosprawnych w Sejmie przyszedł w najgorszym możliwym dla obozu rządzącego momencie. PiS zdołał nieco uporządkować szyki i odrobić sondażowe straty po aferze z nagrodami dla ministrów. Sprawa nadwątliła jednak wizerunek partii, a kolejny kryzys może trwale zagrozić jej notowaniom na starcie kampanii samorządowej. Oto pięć najważniejszych powodów, dla których protest najbliższych osób niepełnosprawnych jest groźny dla PiS.

1. Uderza w image partii bliskiej ludziom

To najbardziej oczywisty problem obozu władzy w obliczu protestu w Sejmie. PiS zawsze podkreślał swoją empatię, słuch społeczny i wrażliwość. W kampaniach wyborczych 2015 roku, prezydenckiej i parlamentarnej, Andrzej Duda i Beata Szydło stawiali się w kontraście do zmęczonych władzą technokratów z Platformy. Tym bardziej obecny kryzys jest dla PiS groźny, bo uderza w podstawy społecznego poparcia.

Premier Mateusz Morawiecki na spotkaniu z matkami i niepełnosprawnymi w Sejmie sprawiał wrażenie autentycznie zaskoczonego tym, że nikt nie kupił jego korporacyjnej opowieści o „funduszu solidarnościowym”, „mapie drogowej” i „projekcie ustawy do 15 maja”. Beata Szydło, która jest przecież wicepremierem do spraw społecznych i budowała wizerunek ciepłej „matki Polki”, do Sejmu się nie pofatygowała, udzieliła niemądrego wywiadu i pojechała na spływ Dunajcem. Kluczowi politycy PiS nie potrafią okazać empatii tym, którzy na nią naprawdę zasługują.

2. Podważa skuteczność PiS i kompetencje do zarządzania krajem

Dla części elektoratu obozu władzy problemem będzie brak empatii, dla innych wyborców nieumiejętność zarządzenia w sumie dość prostym kryzysem, i to okazana kolejny raz w krótkim czasie. PiS popełnił najpierw serię błędów przy okazji nowelizacji ustawy o IPN, uderzając w wizerunek Polski na całym świecie i psując relacje z najbliższymi sojusznikami – USA i Izraelem. Później przyszła spawa nagród, z którą PiS też przez dłuższy czas nie potrafił sobie poradzić.

Najpierw Morawiecki zapowiedział likwidację nagród i redukcję liczby wiceministrów, potem Szydło broniła nagród w Sejmie, w końcu interweniować musiał sam Jarosław Kaczyński. Po sprawnie przeprowadzonej konwencji samorządowej wydawało się, że PiS wychodzi na prostą, ale wtedy przyszedł protest niepełnosprawnych.

Oglądaj: Co się należy Beacie Szydło – politycy dosadnie o nagrodach dla ministrów PiS

Spełnienie ich postulatów w sumie nie jest ani takie drogie na tle innych obietnic socjalnych PiS, ani specjalnie skomplikowane. To, że PiS nie potrafi sobie z tym poradzić, obnaża nieudolność obozu władzy, a wielu wyborców ceniło PiS do tej pory właśnie za efektywność. To był samonapędzający się mechanizm: PiS nie imał się żaden kryzys, bo wielu wyborców wierzyło w jego skuteczność. Teraz teflon zaczyna się ścierać. Jednocześnie ośrodek decyzyjny zaczyna się rozjeżdżać, prezes PiS nie wie, czy może polegać na Morawieckim, czy musi sam interweniować.

3. Otwiera drogę do kolejnych roszczeń

Można przypuszczać, że to najważniejszy hamulec, który powstrzymuje PiS przez spełnieniem postulatów rodzin osób niepełnosprawnych. Po konwencji samorządowej, na której Morawiecki chwalił się świetnym stanem gospodarki i obiecał wyprawki dla dzieci, ulgi dla przedsiębiorców czy budowę dróg lokalnych, trudno jest odmówić innym, pominiętym grupom. Skoro jest tak dobrze i w budżecie jest tyle pieniędzy, to jak uzasadnić odmowę?

PiS padł ofiarą własnej propagandy sukcesu, a jeśli ustąpi protestującym w Sejmie, do kasy zgłoszą się następne grupy. Sęk w tym, że pieniędzy do rozdania już raczej nie ma. A jednocześnie nie ma innego pomysłu na kampanię przed tegorocznymi wyborami lokalnymi i przyszłorocznymi decydującymi wyborami do Sejmu. Co więcej, wygląda na to, że szczyt koniunktury już mamy za sobą, a do końca tego roku wzrost gospodarczy będzie hamował. W 2019 roku o pieniądze w budżecie na nowe obietnice wyborcze będzie już bardzo trudno.

4. Postulaty niepełnosprawnych mają społeczne poparcie

Los niepełnosprawnych i ich rodzin w Polsce jest bardzo ciężki, a wsparcie państwa trudno nazwać hojnym. Organizatorzy protestu przedstawili dwa łatwe do zrozumienia postulaty: podwyżki rent do ogólnego poziomu i zasiłku pielęgnacyjnego do 500 zł miesięcznie, co nie jest kwotą szokującą. Obrazki z protestu w Sejmie w sugestywny sposób pokazują ułamek trudnej sytuacji protestujących i zyskują im powszechną sympatię. Im dłużej protest będzie trwał, tym bardziej będzie uderzał w notowania PiS.

Niezrozumiałe jest, że właśnie PiS zdaje się nie rozumieć tego mechanizmu. Przecież to partia, która straciła władzę w 2007 roku m.in. dlatego, że nie potrafiła rozwiązać kryzysu wokół „białego miasteczka”. Protestujące pielęgniarki też szybko zyskały poparcie społeczne, a przedłużający się strajk sprawiał, że PiS politycznie wykrwawiał się dzień po dniu.

5. Rozpoczynające się spadki trudno zatrzymać

W polskiej polityce dużo łatwiej jest zdobywać poparcie niż odzyskiwać to stracone. Jeśli Polacy odwrócą się od jakiejś partii, niechętnie dają się przekonać do powrotu. Ugrupowania, które rozczarowały wyborców, często znikają w ogóle ze sceny (jak AWS, Samoobrona czy Ruch Palikota) albo przez lata nie potrafią się podnieść z kryzysu (jak SLD).

Czytaj także: Rozliczamy prezesa PiS. W 2014 roku popierał strajk rodziców niepełnosprawnych dzieci

Na palcach jednej ręki można policzyć sytuacje, w których partiom, szczególnie rządzącym, udawało się powstrzymać spadki czy odrobić utracone poparcie. Udawało się to Platformie, ale do tej pory była ona jedyną partią, która zdołała utrzymać się na szczycie przez dwie kadencje (nie bez udziału strachu przed PiS). W centrali partii rządzącej na ul. Nowogrodzkiej zdają sobie sprawę z tego zagrożenia, stąd ostra reakcja Kaczyńskiego na kryzys z nagrodami dla ministrów.

Prawdopodobnie obecny kryzys PiS będzie próbował rozwiązać podobnie. Jeśli nie dojdzie do przesilenia, za kilka dni Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej ogłosi, że pieniądze się jednak znalazły. Pytanie brzmi, ile razy można powtarzać takie rozwiązanie.

Reklama
Reklama