Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Elbanowscy polemizują: Nie izolujemy dzieci od nauki

Problemem, przed którym ostrzegaliśmy, nie była zbyt wczesna edukacja, ale zbyt wczesna scholaryzacja – piszą Elbanowscy. Problemem, przed którym ostrzegaliśmy, nie była zbyt wczesna edukacja, ale zbyt wczesna scholaryzacja – piszą Elbanowscy. Debby Hudson / Unsplash
Dorośli mylą się, sądząc, że dzieci tracą czas podczas zabaw – Tomasz i Karolina Elbanowscy odpowiadają prof. Janowi Woleńskiemu.

Tomasz i Karolina Elbanowscy ze Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców odpowiadają na felieton prof. Jana Woleńskiego „Wiedza to potęga – po raz wtóry”.

***

Szanowny Panie Profesorze,

jako człowiek nauki, którego otwarty umysł – jak przypuszczamy – nie znosi fałszujących rzeczywistość schematów, i jako teoretyk prawdy – a mamy nadzieję, że również praktyk – zechce Pan rozważyć argumenty przeczące postawionej przez Pana nieprawdziwej i krzywdzącej tezie, jakobyśmy byli forpocztą rodzimego ciemnogrodu poprzez izolowanie dzieci od nauki.

W tekście „Wiedza to potęga – po raz wtóry” z 6 kwietnia bieżącego roku napisał Pan: „Państwo Elbanowscy wolą bawić się (z) dzieciakami, niż je edukować”.

1. Abstrahując od nieeleganckiej sugestii, ukrytej nawiasem, należy stwierdzić, że przeciwstawienie zabawa – nauka jest fałszywe. Już Montaigne zauważył, że dorośli mylą się, sądząc, że dzieci tracą czas podczas zabaw, gdy tymczasem w ten sposób zdobywają ważne umiejętności (Il faut noter que les jeux des enfants ne sont pas jeux, et les faut juger en eux comme leurs plus serieuses actiones, „Próby” I, XXIII). Podobne zdanie przedstawili psycholodzy i teoretycy pedagogiki Lew Wygotski, Jerome S. Bruner, Anthony Pellegrini, a obecnie wybitny badacz nauki przez zabawę prof. David Whitebread z Uniwersytetu Cambridge, który zechciał przyjechać na nasze zaproszenie do Warszawy z wykładem w roku 2015 (zachęcamy do zapoznania się z jego treścią na naszym kanale YouTube). Takie stanowisko potwierdzają odkrycia antropologów i neurologów.

2. Od strony praktycznej dowodem na możliwość i potrzebę zorganizowania edukacji w formie poprzez zabawę jest doskonała i prezentująca najwyższy światowy poziom polska edukacja przedszkolna, której kurs dzieci sześcioletnie kończą najczęściej z umiejętnością czytania.

3. Zarówno my, jak i znani nam rodzice, którzy zebrali z nami 1,6 mln podpisów pod kolejnymi inicjatywami ustawodawczymi w sprawie przedłużenia edukacji przedszkolnej, nie mieliśmy na celu skracania edukacji naszych dzieci. Wręcz przeciwnie, walczyliśmy o jej przedłużenie (cztery lata przedszkola zamiast trzech) i upowszechnienie. Jednym z postulatów naszej akcji było objęcie przedszkoli dofinansowaniem z budżetu państwa oraz objęcie wszystkich dzieci od trzeciego roku życia prawem do edukacji przedszkolnej. Obydwa te postulaty zostały spełnione jeszcze przez poprzedni rząd.

4. Problemem, przed którym ostrzegaliśmy, nie była zbyt wczesna edukacja, ale zbyt wczesna scholaryzacja. Rozpoczęcie nauki formalnej w szkole, szczególnie w przypadku polskiego systemu edukacji, wymaga osiągnięcia dojrzałości szkolnej, która wyraża się całym zespołem cech, takich jak przejście oka od widzenia obwodowego do widzenia w dwuwymiarze, co pozwala na skupienie wzroku na tekście pisanym w książce i zeszycie, odpowiedniego stopnia skostnienia nadgarstka, co pozwala na długotrwałe i prawidłowe trzymanie ołówka lub długopisu, czy dojrzałości słuchu, tak by dziecko mogło rozróżniać np. dźwięk „ć” od „dź”, zanim będzie musiało je zapisywać. Falstart szkolny, który wiąże się z objęciem dziecka scholaryzacją przed osiągnięciem dojrzałości szkolnej, to niebezpieczeństwo dla całego jego dalszego rozwoju i edukacji. Ostrzegają przed nim naukowcy z Instytutu Rozwoju Dziecka Uniwersytetu Yale.

5. Obecne rozwiązanie prawne nie zamyka sześciolatkom dostępu do pierwszej klasy. Wręcz przeciwnie, to od decyzji rodziców zależy, czy poślą do pierwszej klasy dziecko w wieku 7 czy 6 lat. Należy zaznaczyć, że jeszcze dziesięć lat temu wysłanie rocznikowego sześciolatka przed szóstymi urodzinami do pierwszej klasy było możliwe tylko po przebadaniu w poradni psychologiczno-pedagogicznej.

6. Vox populi, vox Dei. Rodzice, którym pozostawiono wolny wybór w latach 2008–2013, wybierali w ponad 80 proc. przedszkole. Również obecnie ok. 95 proc. rodziców wybiera dla dzieci sześcioletnich edukację przedszkolną, a dla siedmioletnich – pierwszą klasę. Jeśli zgadzamy się, że nie wymyślono lepszego systemu politycznego niż demokracja, to należy również uszanować wolę bardzo wielu bardzo różnych ludzi, którzy w ostatnich 14 latach podjęli około trzech milionów konkretnych, pojedynczych decyzji w sprawie momentu startu szkolnego swojego dziecka.

Zgodnie podpisujemy się natomiast pod Pańską tezą zilustrowaną poniższym przykładem: „Żydowski chłopak rozpoczynał naukę w chederze w wieku 5 lat i przychodził do szkoły powszechnej już z umiejętnością pisania, czytania i rachowania. To dawało mu naturalny handicap w stosunku do niemieckich kolegów, który funkcjonował do ostatniego segmentu edukacji”.

Wolno chyba stwierdzić, że tę samą tezę, tylko ilustrowaną innym przykładem, przedstawił przywołany prof. David Whitebread z Uniwersytetu Cambridge, który napisał do nas w roku 2016: „Gratuluję polskim rodzicom, którzy wywalczyli sobie zmianę prawa pozwalającą, by ich dzieci w pełnym, czteroletnim wymiarze uczyły się w przedszkolu przed rozpoczęciem nauki w szkole. Wyniki badań z całego świata nie pozostawiają wątpliwości, że tych kilka lat opartej na zabawie nauki przedszkolnej przynosi niezwykłe korzyści dla całej przyszłej edukacji dzieci, i że lata te są niezbędne dla ich prawidłowego rozwoju emocjonalnego i społecznego”.

Z wyrazami szacunku
Tomasz i Karolina Elbanowscy

Reklama
Reklama