Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

PiS oddał nagrody? Termin minął, sprawa otwarta

Beata Szydło tylko w 2017 roku zainkasowała ponad 65 tys. zł. Beata Szydło tylko w 2017 roku zainkasowała ponad 65 tys. zł. Krzysztof Białoskórski/Kancelaria Sejmu / Flickr CC by 2.0
W sprawie niesławnych nagród dla członków gabinetu Beaty Szydło rząd i PiS wciąż na potęgę kombinują.

Sprawa oddania nagród jest zamknięta – ogłosił publicznie szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek uzupełniła, że wedle jej informacji „prawie wszyscy” ministrowie przekazali swoje premie na Caritas albo inne cele charytatywne.

PiS nagrody daje i zabiera

Chodzi oczywiście o ponad 2 mln złotych, które w ubiegłym roku decyzją ówczesnej premier wypłacono z budżetu członkom rządu tytułem premii ekstra. Z czasem okazało się, że nagrody takie wypłacano jeszcze wcześniej, bo już pod koniec 2016 roku.

Beata Szydło (tylko w 2017 roku zainkasowała ponad 65 tys. zł) broniła się potem, krzycząc z mównicy sejmowej, że „ministrowie i wiceministrowie otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę, i te pieniądze im się po prostu należały!”.

Pójście w zaparte (i pokazanie pazurków) nakazał jej sam prezes Kaczyński, który potem – wobec skali oburzenia – zmienił front i rozkazał przeciągnąć wajchę w drugą stronę. Najpierw nowy szef rządu Mateusz Morawiecki zapowiedział likwidację wszelkich premii dla ministrów i wiceministrów. Potem poseł Kaczyński na specjalnej konferencji obwieścił, że beneficjenci przekażą swoje nagrody na rzecz Caritasu. Opornych czekać miały sankcje partyjne. Co więcej, z jego polecenia PiS przeforsował ustawę obniżającą wynagrodzenia parlamentarzystom (także tym opozycyjnym), a przy okazji samorządowcom. Odbyło się to naturalnie pod hasłem sprawiedliwości – rewolucyjnej niemal, a populistycznej w istocie.

Dlaczego PiS kluczy w sprawie nagród

Przedstawiciele rządu i władz PiS nadal kluczą. Minister Dworczyk na pytanie, czy kancelaria premiera sprawdza stan przekazania nagród, odpowiada, że była to decyzja władz partyjnych i „rząd do tego nic nie ma”. Odsyła więc dociekliwych do rzeczniczki PiS. Ta przyznaje, że „część osób” pokazała dowody przelewów, część zaś jedynie „poinformowała” o wpłatach. Nie jest jasne, kto zasilił Caritas, a kto ewentualnie inne fundacje (i jakie?). A zainteresowanych kieruje do Caritasu. I tak dalej, i tym podobne.

Skąd te kombinacje? Oczywiście i rządowi, i partii trudno przyznać, że kiedy w grę wchodzą pieniądze (zwłaszcza już zainkasowane), pojawiają się trudności z dyscypliną. Na dodatek może to wyglądać na jawną niesubordynację wobec samego szefa. Po prostu: pan prezes jest chory i leży w łóżeczku, więc niektóre myszki próbują serka nie oddać.

Prezes upomni się o nagrody

Dlatego po powrocie na boisko pierwszym wyzwaniem dla Jarosława Kaczyńskiego będzie wzięcie na powrót towarzystwa za twarz – przez przykładne ukaranie tych, którzy postanowili nagrody sobie zatrzymać lub przekazać na fundację szwagra.

Równie dobrze prezes może jednak uznać, że wewnątrzpartyjna awantura nie jest wcale warta świeczki. Zgodnie z historią opisaną przez Wojciecha Młynarskiego w „Balladzie o dwóch koniach”, gdzie baty dostawało zwierzę słuchające i uległe. Woźnica bowiem (a w zasadzie „bandzior, co ma w ręku bat”), chcąc utrzymać autorytet, kalkulował, „mrużąc ślepia złe: Skarcę konia niegrzecznego, Gotów jeszcze kopnąć mnie!”. Zwłaszcza że Kaczyński wie przecież, iż po kilku latach rządów to właśnie system powiązanych profitów (posad, protekcji, wzajemnych usług i innych bonusów) jest dziś, prócz mentalności znacznej części rodaków, fundamentem jego władzy w państwie. I to na każdym szczeblu: od Wiejskiej i Alei Ujazdowskich po, nomen omen, wiejskie szkoły!

PS A tak naprawdę najistotniejsze są w całej sprawie mechanizmy (i waga przejrzystości) wynagradzania członków administracji, kontrolna rola opozycji i mediów oraz rozdzielenie sfery państwowej od tej przynależnej Kościołowi katolickiemu (Caritas, którego Kaczyński postawił de facto w roli pasera mającego ukryć przekręt, stał się kolejnym niesławnym symbolem kompletnego zamazania granic w tej materii).

Czytaj także: PiS ma udawać ubóstwo

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama