Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Państwo prawa nie jest stracone

Protesty mają sens. Protesty mają sens. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nic nie pozostanie bez echa. A Komisja Europejska patrzy.

Sejm uchwalił zmiany, które pozwolą przyspieszyć przejęcie Sądu Najwyższego. W Sejmie odbył się rytuał, który powtarza się od pierwszej ustawy „naprawczej” o Trybunale Konstytucyjnym: nadzwyczajny tryb procedowania, dzięki któremu ustawa mogła przejść przez Sejm w niecałe 48 godzin, i dantejskie sceny podczas prac w komisji posła Piotrowicza, gdzie opozycja usiłowała debatować i składać poprawki. Padł chyba kolejny rekord: dostali po 30 sekund na złożenie i uzasadnienie każdej poprawki. Z czego i tak średnio mogli skorzystać, bo zagłuszała ich posłanka Pawłowicz, wykrzykując o „bydle” i „chlewie”.

Tryb uchwalania ustawy ma wartość praktyczną

Opór opozycji miał wartość symboliczną, bo i tak nie mógł wpłynąć na uchwalenie ustawy. Tak jest od dwóch i pół roku z każdą ustawą PiS. Ale ma też wartość praktyczną: kiedyś, gdy będziemy szukali prawnych, a nie pisowskich metod na naprawę państwa, fakt przyjmowania ustawy w tym trybie będzie miał wpływ na możliwość jej uchylenia i odwrócenia jej skutków – choćby w postaci obsadzenia Sądu Najwyższego. Podobnie jak to, co dwa tygodnie wcześniej działo się w Krajowej Radzie Sądownictwa Dobrej Zmiany podczas obsadzania wolnych miejsc w sądach administracyjnych: stosowanie dyskryminacji ze względu na światopogląd to nie tylko łamanie tzw. ustawy antydyskryminacyjnej, ale też konstytucji i prawa Unii Europejskiej. Nic nie pozostanie bez echa. A Komisja Europejska patrzy.

Bez echa i bez zauważenia w Europie i na świecie nie pozostaną też obywatelskie protesty pod Sejmem. Nie bardzo liczne, za to dziejące się na coraz większych emocjach. Są zatrzymani, są poszkodowani przez policję. Protesty dzieją się w scenerii, która nieustająco budzi na świecie zdumienie: parlamentu otoczonego żelaznym płotem i kordonami policji. Już sam ten obraz jest wystarczająco drastyczny jak na państwo leżące w centrum Europy.

Protesty mają znaczenie

Protesty społeczne, czy bierze w nich udział sto, czy sto tysięcy osób, nie powstrzymają PiS. To już wiemy z doświadczenia ostatnich lat rządów tej partii. Ale to nie znaczy, że protesty nie mają znaczenia. Dzięki nim Komisja Europejska rozpoczęła procedurę zmierzającą do zaskarżenia do Trybunału Sprawiedliwości ustaw sądowych. Policjanci zaczynają mieć wątpliwości, czy chcą wykonywać rozkazy wymierzone przeciwko protestującym. Zdarzyło się nawet, że wykonywali je tak mało gorliwie, że nowa Straż Marszałkowska musiała ich zastąpić, działając poza obszarem parlamentu, co było przekroczeniem uprawnień.

Protesty mają znaczenie, bo pokazują, że Polacy wciąż domagają się powrotu państwa prawa. Jeśli coś się tli – zawsze może zapłonąć. A protestujący są jak wyrzut sumienia dla tych, którym się nie chce lub się boją. Wreszcie „lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach”, co doskonale pokazuje historia PRL.

Co może zrobić NSA

W sprawie obsady Sądu Najwyższego PiS przeforsował w Sejmie, co chciał. Za kilka dni, bez poprawek, uchwali to Senat, a najważniejsze przepisy ustawy wejdą w życie natychmiast po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. KRS może sprawnie obsadzić Sąd Najwyższy, może bowiem odrzucać „z przyczyn formalnych” podania, które mu się nie spodobają, i w ten sposób eliminować z udziału w konkursie, co przyspieszy obsadzanie. Od owego odrzucenia nie przysługuje odwołanie, a więc Naczelny Sąd Administracyjny nie będzie mógł zbadać, czy kandydat rzeczywiście nie spełniał jakichś wymogów formalnych.

Tak przynajmniej chce PiS. Ale nie musi tej woli przeprowadzić. Bo NSA może przyjąć skargę na to, że kandydata odrzucił organ, co do którego nie ma pewności, czy jest Krajową Radą Sądownictwa. I ocenić – w zgodzie z polską konstytucją i europejskimi standardami (tu pożyteczna będzie opinia Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa) – czy KRS Dobrej Zmiany działa legalnie, a jej decyzje mają moc prawną.

Czytaj także: Wystąpienie prezes Gersdorf w Karlsruhe

Trzeba bronić państwa prawa

Sędziowie mogą stawiać opór bezprawnemu prawu. A właściwie powinni. Skoro wymagamy tego od sędziów, którzy orzekali w stanie wojennym, tym bardziej możemy tego wymagać dzisiaj, kiedy za opór przecież bezprawnemu prawu grożą mniej drastyczne konsekwencje. I gdy w Polsce obowiązuje prawo Unii Europejskiej.

Ale niezależnie od wyroku NSA (jeśli taki będzie) najpóźniej we wrześniu w Sądzie Najwyższym pojawią się nowi sędziowie, wyselekcjonowani przez PiS. I wybiorą spośród siebie nowego prezesa Sądu Najwyższego. Wtedy przed „starymi” sędziami SN będzie wybór: czy nadal uznawać będą prof. Małgorzatę Gersdorf za urzędującego prezesa, czy będą posłuszni nowemu? PiS już grozi, że za nieposłuszeństwo będą kary dyscyplinarne, z wydaleniem z zawodu włącznie. Ale nobles obliques.

Być może część z nich, by uniknąć wyboru i jego konsekwencji, zechce odejść z SN. PiS przygotował dla nich korupcyjną propozycję: wcześniejsze przejście w stan spoczynku. Kiedy będą rozważać odejście z SN, pod Sądem Najwyższym znowu będą stali obywatele, przypominając, że to byłaby dezercja. Państwo prawa nie jest stracone. Stracone będzie wtedy, gdy jego obrońcy przestaną stawiać opór.

Czytaj także: Klementyna Suchanow tłumaczy, dlaczego pomazała ścianę Sejmu

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną