Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zaloty

Radom kontra Modlin: bitwa na lotniska

Lotnisko-widmo w Radomiu. Lotnisko-widmo w Radomiu. Joanna Borowska / Forum
Jeśli PiS będzie rządził w Polsce dalej, lotnisko w Radomiu urośnie. Gdyby jednak stracił władzę w wyborach, wówczas ruszy rozbudowa Modlina. Dla Radom Airport będzie to cios śmiertelny.
Mały Radom rywalem CPK z pewnością w żaden sposób nie będzie.Joanna Borowska/Forum Mały Radom rywalem CPK z pewnością w żaden sposób nie będzie.
Czy Radom będzie stał pusty? Wiele zależy od polityki cenowej przyszłego portu.Joanna Borowska/Forum Czy Radom będzie stał pusty? Wiele zależy od polityki cenowej przyszłego portu.
Fragment plakatu reklamowego Polskich Linii Lotniczych Lot z lat 60. autorstwa Tomasza Rumińskiego.Lech Zielaskowski/Reporter Fragment plakatu reklamowego Polskich Linii Lotniczych Lot z lat 60. autorstwa Tomasza Rumińskiego.

Artykuł w wersji audio

Marek Suski, szef gabinetu premiera, mówi, że czuje dumę i zaszczyt, że może pracować w kancelarii w pokojach, które kiedyś zajmował tak sprawny polityk Przemysław Gosiewski, prywatnie druh z czasów, kiedy razem zakładali Porozumienie Centrum. W gmachu mawiają, że Suskiemu też nie można odmówić sprawności, bo Gosiewski miał swój peron we Włoszczowie, a Suski będzie miał swoje lotnisko w Radomiu. – O moim mieście mówi się z pogardą, kabarety mają używanie z „chytrej baby z Radomia” czy z lotniska, nad którym latają tylko komary. Czas z tym skończyć i postawić na Radom, pozwolić mu się wreszcie rozwijać. I dlatego właśnie w Radomiu powstanie lotnisko z prawdziwego zdarzenia – mówi Suski.

Widmo zyskuje kształt

W mieście przy głównej ulicy mijamy kierunkowy znak z napisem „lotnisko”, ktoś dopisał słowo „widmo”. Ten złośliwy, acz trafny dopisek trzeba będzie wygumkować. Pod koniec lipca do sądu wpłynął wniosek o upadłość radomskiego lotniska, tym samym dobiegły końca negocjacje z państwową spółką – Polskimi Portami Lotniczymi (PPL), które wezmą na siebie ten miejski kłopot. – To lotnisko sprowadziło na nasze miasto kpiny – zgadza się wyjątkowo z Suskim prezydent Radomia Radosław Witkowski (PO). – Było efektem gigantomanii. Na cały ten wyśniony projekt PiS i mojego poprzednika, a dziś posła tej partii, pana Kosztowniaka, wydaliśmy 128 mln, czyli tyle, ile wynosi cały roczny budżet inwestycyjny miasta.

W ponaddwustutysięcznym Radomiu, byłym mieście wojewódzkim, odległym od stolicy o 100 km, lotnisko to temat ważny. Ludzie o nim rozmawiają, irytują się. Wszystkim ulżyło, że państwowa spółka wpakuje w niego teraz 500 mln zł i postawi na nogi, cieszą się, że będą nowe miejsca pracy, nowa droga do lotniska, kolej, nowy peron. Marek Suski mówi – zastrzegając, że brzmi to górnolotnie, ale taka jest prawda – lotniskiem przywracamy godność radomianom.

Tego, że Warszawa ma poważny problem z lotniskami, nikt nie kwestionuje. Lotnisko Chopina w tym roku obsłuży ok. 17 mln pasażerów, a ruch rośnie na nim o kilkanaście procent rocznie. Natomiast port w Modlinie ma 3 mln pasażerów rocznie i wiele więcej nie jest w stanie bez rozbudowy przyjąć. Za 9 lat ma co prawda powstać, przynajmniej według obecnych planów, gigantyczny Centralny Port Komunikacyjny (CPK), ale do tego czasu trzeba szukać rozwiązań awaryjnych. Zwłaszcza że na lotnisku Chopina w szybkim tempie chce się rozwijać Lot.

W ubiegłym roku PPL, zarządzające lotniskiem Chopina, postanowiły wyznaczyć miejsce, w które przeniosą część samolotów. W przetargu wybrały brytyjską firmę konsultingową Arup, która przygotowała głośny raport, rekomendujący jako lotnisko komplementarne, czyli odciążające Chopina, właśnie Radom zamiast Modlina. Niektórzy pracownicy Portów Lotniczych przekonują, że Arup do takiej decyzji został zmuszony przez zarząd PPL, bo firma ma wiele intratnych zleceń z tej państwowej spółki. Mariusz Szpikowski, prezes PPL od 2016 r., oburza się i stanowczo odrzuca te zarzuty.

Radom daje wolną rękę

Szpikowski przyszedł do spółki po przejęciu władzy przez PiS. – Prezes miał dobre kontakty wśród polityków obydwu głównych partii jeszcze z czasów, gdy był prezesem Air Italy Polska i jako ekspert zajmował się nowelizacją Prawa lotniczego. Powołanie zawdzięcza zapewne dobrym kontaktom z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem, choć dziś wspierają go także pełnomocnik do spraw CPK Mikołaj Wild i prezes Lot Rafał Milczarski – uważa Dominik Sipiński, analityk Polityki Insight i ch-aviation.

Dodaje, że Szpikowski sprawnie realizuje polityczne i biznesowe cele rządu, zarówno w Radomiu, jak i pod kątem przygotowań do budowy CPK. Wiadomo też, że bliżej mu ideologicznie do PiS. Prezes twierdzi, że zastał w PPL ogromny bałagan i spółkę rządzoną przez związki zawodowe, które opanowały Radę Pracowniczą PPL. Bez jej zgody dyrektor generalny firmy nie mógł podjąć żadnej decyzji.

Szpikowskiemu udało się dzięki Suskiemu doprowadzić do zmiany ustawy regulującej działanie PPL. Stara pochodziła z 1987 r. Nowej Rady Pracowniczej już nie ma, zastąpiła ją zwykła rada nadzorcza, a związkowcy są dużo słabiej chronieni niż dotąd. Oskarżają prezesa o czystki, zwolnił już ponad 60 osób, a ten nie pozostaje im dłużny i wylicza przykłady niegospodarności, jakie znalazł w PPL. Nie boi się nawet zwalniać dyscyplinarnie.

W PiS słychać, że wsparcie Radomia to forma podziękowania dla PiS i osobiście Suskiego za zmianę ustawy o PPL, korzystną dla Szpikowskiego. Zresztą bez tej zmiany, przy sprzeciwie związkowców, Szpikowski nie mógłby rozwiązać problemu z „lotniskiem-widmem”.

Prezes PPL zapewnia: – Decyzja o wyborze Radomia zamiast Modlina była merytoryczna, a nie polityczna. Przypomina tezy zawarte w kontrowersyjnym raporcie Arupa. Radom da się zbudować w ciągu dwóch lat i potrzeba na to niespełna 500 mln zł. W Modlinie trzeba by zainwestować ponad 1 mld zł, a efekty byłyby widoczne dopiero za cztery lata. Oczywiście władze portu w Modlinie te wyliczenia kwestionują. Na swoją obronę przedstawiają konkurencyjny raport wykonany przez firmę Polconsult. Według niego koszty rozbudowy Modlina są niższe, a czas na to potrzebny krótszy.

Radom z punktu widzenia PPL ma dwie bardzo istotne zalety. Po pierwsze, jest tam gotowa decyzja środowiskowa, więc budowę można zacząć praktycznie od razu. Jednak drugi argument wydaje się w obecnej sytuacji jeszcze ważniejszy.

W Modlinie PPL to jeden z czterech udziałowców, w dodatku skonfliktowany z władzami Mazowsza. Z tego powodu wszystkie poważniejsze inwestycje w tym porcie są zablokowane. PPL, przed udzieleniem zgody na jakikolwiek kredyt, żąda zmiany polityki cenowej portu w Modlinie, czyli w praktyce zwiększenie stawek dla Ryanair, który jest głównym klientem Modlina. Na to władze lotniska nie chcą się zgodzić. Tymczasem w Radomiu podobnych konfliktów nie będzie z prostego powodu: tam PPL, gdy wreszcie podpisze umowę z miastem, stanie się jedynym właścicielem portu.

Popodśmiechiwania nie będzie

Jest jednak jeszcze jeden czynnik, którym Radom wygrywa z Modlinem. Motywem przewodnim wszystkich inwestycji lotniskowych w Polsce jest budowa CPK i zapewnienie mu jak najlepszych warunków rozwoju. A dokładniej zmuszenie jak największej liczby linii, aby latały właśnie z tego megaportu. To dlatego lotnisko Chopina ma zostać zamknięte, choć z powodu nadchodzących wyborów samorządowych pojawiły się mętne zapowiedzi dodatkowych raportów. Rząd niechętnie patrzy na ewentualną rozbudowę Modlina jako możliwej konkurencji dla CPK. Władze Mazowsza obawiają się, że PPL swoją polityką dąży po prostu do likwidacji Modlina, choć państwowa spółka temu zaprzecza. Tymczasem mały Radom rywalem CPK z pewnością w żaden sposób nie będzie.

Do tego Radom ma jeszcze wpływowego ambasadora – prezesa Lotu Rafała Milczarskiego, namaszczonego przez PiS. To radomianin, który już w kwietniu zadeklarował w „Gazecie Wyborczej”, że nie wyklucza pojawienia się maszyn Lotu w Radomiu i że „żadne popodśmiechiwanie się z jakiegokolwiek polskiego miasta (w domyśle Radomia – red.) nie będzie przez nas tolerowane”.

Milczarski założył Stowarzyszenie Kocham Radom oraz Stowarzyszenie Radomianie w Warszawie i, jak deklaruje, „działa na rzecz rozwoju infrastruktury transportowej regionu radomskiego”, jest wielbicielem tego miasta i mieszka w oddalonej od niego o kilka kilometrów Jedlni Letnisko. Milczarski – to też ważne – jest ulubieńcem premiera Mateusza Morawieckiego, więc i premier wspiera przywracanie godności miasta za pomocą lotniska całym sercem.

Zresztą patronów Radomia jest więcej. To także Jakub Kowalski, dziś szef Kancelarii Senatu, radomski radny, były asystent Suskiego, który obwieścił na Facebooku podpisanie listu intencyjnego w sprawie przejęcia lotniska przez PPL: „Nie byłoby tej wielkiej szansy na sukces bez przychylności rządu PiS i ciężkiej pracy naszych posłów i senatorów na czele z: Marek Suski, Adam Bielan i Stanisław Karczewski. Cieszę się, że znakomita część rozmów na rzecz pomyślności tego projektu odbywała się w gabinetach Senatu RP, który stał się ostatnio areną walki o sprawy Radomia i naszego regionu”. Suski wygrał rządowy spór z wicepremierem Piotrem Glińskim, który zabiegał o to, by zapasowym portem dla Okęcia było lotnisko w Łodzi (skąd Gliński jest posłem).

Kosmiczny projekt w fazie embrionalnej

Pytanie tylko, kto będzie chciał z Radomia latać. Według PPL ma to być lotnisko dla linii niskokosztowych (jak Wizz Air), ale przede wszystkim dla czarterów. U przewoźników wożących turystów zachwytu, delikatnie mówiąc, nie ma. – Lotnisko w Radomiu to kompletna pomyłka. Warszawiacy stamtąd latać nie chcą. Należy raczej poprawić przepustowość lotniska Chopina, zamiast dyskryminować pasażerów lecących na wakacje – przekonuje Grzegorz Polaniecki, dyrektor generalny linii Enter Air, największego polskiego przewoźnika czarterowego. Wtórują mu przedstawiciele biur podróży. – To mrzonka, że uda się przekonać rodzinę z dziećmi, aby z Warszawy jechała do Radomia, by stamtąd polecieć na wakacje. Mówię jasno: do Radomia nie pójdziemy. Jeśli PPL wyrzuci nas z lotniska Chopina, spróbujemy latać z Modlina, z którym dzisiaj rozmawiamy. Jest tam jeszcze trochę miejsca na czartery. W drugiej kolejności pomyślimy o lotnisku w Łodzi. Niestety, obawiam się, że wielu klientów może się rozczarować i szukać lotów na własną rękę albo wsiądą w samochód i pojadą do Chorwacji – przestrzega Maciej Nykiel, prezes Neckermann Podróże.

Jednak takim oporem linii i biur podróży PPL się nie przejmuje. Przekonuje, że dojazd do Radomia ze stolicy w najbliższych latach znacznie się poprawi. Na jesieni ma zostać oddana do użytku obwodnica Radomia, a w 2021 r. będzie gotowa cała droga ekspresowa z Warszawy do tego miasta. Radom dostał z Ministerstwa Finansów ponad 90 mln na budowę drogi dojazdowej do lotniska. Niestety, remont linii kolejowej ze stolicy ma ogromne opóźnienie. Nadal nie ruszyła budowa drugiego toru na odcinku Warka–Radom. O ile zatem w optymistycznych planach port w Radomiu ma ruszyć na wiosnę 2020 r., to pociągi pojadą szybciej dopiero dwa lata później.

Otwarcie lotniska w Radomiu po jego gruntownej przebudowie trudno będzie przegapić, bo towarzyszyć mu może głośny konflikt między PPL a przewoźnikami. Firma zarządzająca warszawskim portem już planuje dokonać wówczas tzw. administracyjnego podziału ruchu. To procedura rzadko stosowana w Europie, budząca zawsze ogromne emocje. Ustala się bowiem, kto może latać z danego lotniska, a dla kogo miejsca już nie ma i musi przenieść się gdzie indziej. Zgodnie z prawem unijnym nie wolno oczywiście nikogo dyskryminować i dzielić linii na te lepsze i gorsze. Jednak polityka rządu i PPL jest jasna: priorytet na lotnisku Chopina musi mieć Lot. A Lot plany ma bardzo ambitne. W tym roku przewiezie 9 mln pasażerów, a w 2027 r. ma ich być nawet 30 mln. Inni muszą zatem ustąpić mu miejsca na coraz ciaśniejszym Chopinie. Jak to zrobić, skoro oczywiście nikt z tego wyjątkowo atrakcyjnego lotniska sam się dobrowolnie nie przeniesie?

Administracyjny podział ruchu pozwala wprowadzać preferowane kategorie ruchu. – Możemy ustalić kryteria biznesowe, jak typy samolotów, minimalna tygodniowa częstotliwość połączeń czy miejsca docelowe. Ja rozumiem, że każdy chce latać z Chopina, ale to jest po prostu niemożliwe. Według prognoz do 2027 r., czyli momentu uruchomienia CPK, nie będziemy w stanie obsłużyć 9–15 mln pasażerów – nie pozostawia złudzeń Mariusz Szpikowski. W praktyce podawane przez niego kryteria oznaczają, że z Chopina znikną przede wszystkim czartery. One latają na danych kierunkach najczęściej raz czy dwa razy w tygodniu, podczas gdy Lot czy inne linie sieciowe mają połączenia raz albo nawet kilka razy dziennie. W trudnej sytuacji znajdzie się też Wizz Air, dziś druga linia na Chopinie. W Modlinie nie ma dla niego miejsca, a jeśli zechce latać z Radomia, będzie musiał klientom zaoferować naprawdę niskie ceny, aby skłonić ich do podróży z tego portu.

Nie ma zatem wątpliwości, że ten administracyjny podział ruchu w Warszawie nie odbędzie się pokojowo. Niezadowolone linie z pewnością pójdą na skargę do Komisji Europejskiej.

Będzie Air Show

Czy zatem Radom będzie stał pusty? Wiele zależy od polityki cenowej przyszłego portu. Jeśli zaoferuje niskie opłaty lotniskowe, pewnie niektórzy przewoźnicy zaczną z niego korzystać, chociaż dzisiaj zarzekają się, że nigdy tego nie zrobią. Nie będą jednak mieli po prostu wyjścia, bo w Modlinie z powodu zablokowanej rozbudowy też nie znajdą dla siebie miejsca. Radom będzie tak naprawdę ostatnią deską ratunku dla tych, którzy chcą obsługiwać warszawski rynek. Paradoksalnie jego los zależy przede wszystkim od przyszłości Modlina. Mówiąc wprost, im gorzej dla Modlina, tym lepiej dla Radomia. I w tym miejscu znowu pojawia się wielka polityka: PiS będzie budowało Radom, antyPiS – Modlin. Politycznie PiS na tym wyjdzie lepiej, bo Radom ma więcej wyborców niż Modlin.

Ale na razie przed nami kampania samorządowa. Kandydat PiS na prezydenta Radomia, wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz już zapowiada największe Air Show w tym mieście. Swoje stoisko na pokazach dostanie PPL, pokaże makiety nowego lotniska i PiS będzie się chwaliło, że przywróciło miastu godność. Choć to PiS nawarzyło tego piwa, to teraz chce spijać piankę, obwieszczając sukces.

Adam Bielan dziękował ostatnio Markowi Suskiemu, „który jako pierwszy poznał ten projekt w fazie embrionalnej, kiedy można było uznać, że to jest projekt kosmiczny i wiele osób w niego nie wierzyło, a on w to uwierzył”.

Polityka 32.2018 (3172) z dnia 07.08.2018; Polityka; s. 27
Oryginalny tytuł tekstu: "Zaloty"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną