„Kiedy brzuch jest pełny, budzą się idioci”, postraszył w „Gazecie Wyborczej” prof. Marek Belka. Jego zdaniem w Polsce i na świecie nastał „czas idiotów”. Udałem się na krótki spacer, żeby skonfrontować tę tezę z rzeczywistością.
Na pierwszego idiotę natknąłem się zaraz po wyjściu z bramy. Dyskutował żywo z dwoma innymi idiotami o tym, czy da się zrozumieć świat.
– Moja ocena jest taka, że nie da się. Świat w wielu sprawach oszalał, czego najlepszym dowodem jest wiara w uzdrowicielską moc szczepionek albo w to, że człowiek pochodzi od małpy – tłumaczył. – Jednocześnie ten sam świat uparcie neguje istnienie oczywistego spisku, w ramach którego należący do tego spisku piloci samolotów rozpylają nad nami smugi kondensacyjne zawierające psychotropy, w celu opanowania naszych umysłów.
– Dziwi mnie, że tzw. elity wyśmiewają udowodnioną w internecie przez jednego uczonego tezę, że Ziemia jest płaska i wcale nie krąży wokół Słońca – dodał drugi idiota. – Twierdzą, że jest sprzeczna z rozumem.
– Moim zdaniem rozum się nie sprawdził, a światu potrzebna jest dobra zmiana i odrzucenie dorobku rozumu. Dlatego w pełni popieram to, co robi polski rząd i jego prezes.
W ocenie trzeciego idioty elity robią wielki błąd, nie doceniając idiotów, których wpływy i znaczenie w świecie rośnie. – Przecież dziś każdy idiota potrafi posługiwać się smartfonem, hejtować czy umieszczać wpisy na Facebooku.
– Dlatego należy się nam szacunek, zwłaszcza że stanowimy większość i to my jesteśmy suwerenem – perorował drugi idiota. – Nie twierdzę, że nie jestem idiotą, ale to nie powód, żebym nie mógł zostać marszałkiem Sejmu, prezesem Trybunału Konstytucyjnego czy prezydentem RP.