Pod koniec sierpnia ukraińscy pogranicznicy zatrzymali u siebie trzech imigrantów z Azji, przemytnik zdołał uciec przez granicę. Polska Straż Graniczna zrobiła obławę – psy, termowizja, helikoptery – po kilku godzinach złapała ukrywającego się pod mostem Ukraińca. Okazał się recydywistą, odsiedział już kilka lat za szmugiel ludzi. Odpowie przed sądem na Ukrainie, a Polacy za karę wciągnęli go do rejestru niepożądanych w strefie Schengen na trzy lata. Kilka dni później po polskiej stronie granicy zatrzymano dwa małe samochody na słowackich numerach jadące z Ukrainy – w bagażnikach ukrytych było 12 Wietnamczyków. Słowaccy szmuglerzy dobrowolnie przyjęli karę – rok więzienia w zawieszeniu. Imigrantów cofnięto na Ukrainę.
Według danych Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w ciągu 8 miesięcy zatrzymano 133 ludzi próbujących nielegalnie dostać się do Polski, czyli do Europy Zachodniej. W sierpniu Straż Graniczna i Służba Celna poinformowały, że rozpoczynają strajk włoski w proteście przeciw za niskim zarobkom, które powodują odpływ najlepiej wyszkolonych funkcjonariuszy.
Praca
Na ulicach Przemyśla znacznie rzadziej słychać język ukraiński niż w Warszawie i innych wielkich miastach Polski. Fala masowych poszukiwań lepszego życia już ich przesunęła na Zachód, gdzie więcej pracy i wyższe zarobki. Jeszcze kilka lat temu Przemyśl i okolice były dla Ukraińców jak test na odnalezienie się w realiach Unii Europejskiej – przyjeżdżali do pracy, korzystając z bliskości granicy. Przeszli kurs wolnego rynku, począwszy od groszowych bazarów w latach 90. i pracy za groszowe stawki, a kiedy oswoili teren, przesunęli się za koniunkturą w głąb Europy. Zresztą to samo zrobili Polacy i piękne miasto Przemyśl się wyludnia.
Jak ocenia dr Stanisław Stępień, ukrainoznawca, założyciel i dyrektor Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu, obecnie mieszka tu i pracuje około 300 Ukraińców.