Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Tęczowy orzeł źle widziany. W państwie PiS lepiej być faszystą, niż głosić pokój

Podczas katowickiego Marszu Równości policja legitymowała uczestników z tęczowymi orłami i skierowała informację o możliwości popełnienia przestępstwa znieważenia godła państwowego do prokuratury. Podczas katowickiego Marszu Równości policja legitymowała uczestników z tęczowymi orłami i skierowała informację o możliwości popełnienia przestępstwa znieważenia godła państwowego do prokuratury. Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Nie wolno nam się bać. Jeśli faszyści za aprobatą pisowskiej władzy znieważają i niszczą symbol tęczy, powinniśmy używać go częściej, nie wyłączając tęczowego orła.

Służalcza wobec władzy policja legitymuje i straszy prokuratorem demokratów manifestujących radość życia i wiarę w wolne, pluralistyczne społeczeństwo. Preteksty bywają różne. Faszysta może ryczeć, bluzgać, wzywać do wieszania ludzi – i nic. Demokrata nie może siąść na chodniku w proteście przeciwko faszyzmowi, a czasami nawet eksponować napisu „konstytucja” – nietrudno narazić się władzy i mieć nieprzyjemności.

Tęczowy orzeł na cenzurowanym

Rzeczy źle widzianych przez władzę przybywa. Teraz szykanuje się również osoby posługujące się znakiem tęczy i wyrażające swój patriotyzm, kojarząc symbole polskości z tym powszechnie uznanym, biblijnym znakiem pokoju i wolności. Podczas katowickiego Marszu Równości policja legitymowała uczestników z tęczowymi orłami i skierowała informację o możliwości popełnienia przestępstwa znieważenia godła państwowego do prokuratury.

Dziś jeszcze żaden pisowski prokurator nie narazi się na śmieszność, wnosząc takie oskarżenie. Ale jak będzie jutro? Przecież faszystom udało się przekonać społeczeństwo, że tęcza jest znakiem homoseksualności, a przekonywać, iż tożsamość homoseksualna jest czymś brudnym i kalającym każdą wartość i świętość, nie muszą – to Polacy wiedzą już od dawana, między innymi z kościoła. Nic dziwnego, że policjantom z Komendy Wojewódzkiej policji w Katowicach mogło przyjść do głowy, że tęcza może obrażać orła i na wszelki wypadek lepiej zawiadomić „górę”. Jak się ludziom namiesza w głowach, to różnie przecież bywa.

Czytaj także: Różowy kapitalizm: firmom opłaca się angażować w sprawy LGBT

Faszystowskie rózgi są bezpieczne

Kluczowym symbolem faszyzmu są „fasces”, czyli tzw. rózgi liktorskie, które partia Mussoliniego zapożyczyła sobie z Imperium Romanum. Polscy faszyści rzecz jasna darzą je czcią i nawet próbowali, wraz z ordynarnym „zakazem pedałowania”, uczynić je znakiem zastrzeżonym. Ba, przez chwilę symbol faszyzmu był znakiem chronionym polskim prawem, zanim sąd wyższej instancji tego nie naprawił. Rózgi oraz inne tradycyjne oznaczenia organizacyjne szowinistów, fanatyków i rasistów są w Polsce bezpieczne.

Wyjątek stanowi oficjalnie zakazana swastyka, której mimo to pełno na murach. Swastyki władzy zbytnio nie przeszkadzają, w przeciwieństwie do napisów PiS = PZPR. Z powodu swastyk i rasistowskich haseł nie ma śledztw – z powodu porównywania PiS do PZPR (z której to partii wywodzi się zresztą wielu prominentnych pisowców) owszem. Bezpieczni są również agresywni chuligani z racami w rękach i rykiem nienawiści na ustach. Nie muszą się bać legitymowania ani sądu. Włos im z głowy nie spadnie. Co więcej, wolno im znieważać polską flagę, która eksponowana jest łącznie z wulgarnymi oznakami nienawiści i szowinizmu. Przywłaszczyli sobie nawet znak „Polski Walczącej” – jest coś niebywale odrażającego w posługiwaniu się tym symbolem walki z faszyzmem przez spadkobierców i kontynuatorów zapatrzonych w Mussoliniego i Hitlera przedwojennych ONR-owców.

Nie wolno nam się bać

Nie jestem pewien, czy ma sens zakazywanie jakichkolwiek znaków i ochrona innych. To niełatwe zagadnienie. W życiu społecznym zakazy najczęściej są mało skuteczne. Świetnie nadają się do ochrony życia i własności, lecz w sprawach „miękkich” często przynoszą więcej złego niż dobrego. Niezależnie od tego kontrast między ryzykiem, jakie wiąże się z eksponowaniem symboli wolności i tym, jakie towarzyszy eksponowaniu symboli nienawiści i pogardy, jest alarmujący.

Dlatego nie wolno nam ustawać. Nie wolno nam się bać. Skoro reżimowi nie podoba się słowo „konstytucja”, to wszyscy powinniśmy włożyć koszulki z wiadomym liternictwem. Jeśli faszyści, za aprobatą pisowskiej władzy, znieważają i niszczą symbol tęczy, powinniśmy używać go częściej, nie wyłączając tęczowego orła. Oczywiście, czyniąc tak, narażamy się na nieprzyjemności. Ale to naprawdę niewielka cena w porównaniu z tym, co musieli przecierpieć ci wszyscy, którym zawdzięczamy wolną Polskę, a w tej liczbie poniewierani i wyszydzani bohaterowie antykomunistycznej opozycji lat 70. i 80. Skoro przywódcy KOR i Solidarności mogli siedzieć wiele lat w więzieniu, to my możemy być spisywani i płacić mandaty. Odwaga na szczęście jest dziś jeszcze niedroga – i oby tak zostało.

Czytaj także: Kto zadba o prawa kobiet i LGBT po wyborach? Przegląd programów

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama