Kraj

Slalom

Mielonka polityczna czwartej świeżości rządzi Polską.

Był jubileusz Lecha Wałęsy, i to podwójny. 75. urodziny i 35. rocznica Pokojowego Nobla. Cała Europa podpisała się pod listem z gratulacjami i życzeniami, który wodzowi pierwszej – tej zwycięskiej – Solidarności wręczył Donald Tusk. Tradycyjnie już zabrakło autografu polskiego premiera. Jak zwykle gonił za prawdą, ona mu się chowała, był zadyszany, długopis gdzieś zapodział, ot, i wszystko. Takie sytuacje się zdarzały. Niedawno przecież Andrzej Duda w porządnie odprasowanym garniturze prezydenta RP podpisywał Donaldowi Trumpowi jakieś pozwolenie na to, by żołnierze US Army mogli do nas wpaść. Duda był tak zajęty, że nawet krzesła ze sobą nie przyniósł, a flamaster dostał od Trumpa, bo własnego też nie miał. Ludzka rzecz. Mieszko I podobno nie umiał pisać, dlatego się nie podpisywał. Raz tylko na chwilę pożyczył pióro z orlego ogona i postawił na podsuniętym mu dokumencie trzy krzyżyki. Z tych krzyżyków wszyscy zrozumieli, że się pogaństwa wyparł. No i teraz Smarzowski musiał nakręcić „Kler”.

Na szczęście okazało się, że prezydent Duda nie ma najmniejszych kłopotów ze złożeniem życzeń urodzinowych Lechowi Wałęsie – zapewnił całą Polskę z telewizyjnego ekranu minister Paweł Mucha. – Ale ja nie mam wiedzy, czy takie życzenia zostały sformułowane – szybko dodał. – Według mojej wiedzy nie. Jednak, jak mówię, nie mam żadnej wiedzy... Mieszały mi się uczucia, gdy słuchałem tego urzędniczego slalomu o nieposiadaniu wiedzy. Śmiać się czy płakać? A to był początek dopiero. Pan Mucha nie pamięta, by prezydent Wałęsa składał życzenia prezydentowi Dudzie, choć „przecież obowiązuje jakaś zasada wzajemności”. Ot, rozmarzyła się miotła, żeby król dozorcę w rękę całował.

Mielonka polityczna czwartej świeżości rządzi Polską.

Polityka 40.2018 (3180) z dnia 02.10.2018; Felietony; s. 97
Reklama