Piotr Zaremba w „Polska. The Times” o filmie „Kler”: „Ten film zbiegł się z ideowo-polityczną kampanią zmierzającą do wypchnięcia Kościoła z najszerzej pojmowanej sfery publicznej. Po części sposobność nasunęły rozliczenia z duchowieństwem w krajach zachodnich. A po części skorzystano z nich trochę jako broni zastępczej. (...) Ociężały, źle reagujący, korzystający z prawicowej koniunktury, a jednocześnie przeciwstawiający się duchowi czasów Kościół to pochyłe drzewo, na które można wskoczyć. Może łatwiejsze niż bitwy z prawicą dotyczące spraw społeczno-ekonomicznych czy stosunku do Europy”.
Zastępca naczelnego „Gazety Polskiej” Piotr Lisiewicz poczuł potrzebę odcięcia się od filmu Smarzowskiego: „Gdy Europa upada, niszczona przez polityczną poprawność i gender z jednej, a islamskie hordy z drugiej strony, powstał plan wywołania buntu Polaków przeciwko księżom. Taki plan mógł zrodzić się tylko w głowach wrogów Polski, podobnie jak wszystkie poprzednie próby zniszczenia polskiego Kościoła instytucjonalnego. (...) Największym problemem filmu »Kler« są gęby aktorów. Naprawdę Janusz Gajos może zagrać prokuratora czy bossa mafii i wiele innych ról, ale nie duchownego. To samo dotyczy pozostałych aktorów. Każde dziecko patrząc na te gęby pomyśli: ksiądz tak nie wygląda”. Czyżby?
Arkadiusz Jakubik, grający w „Klerze”, odpowiada („Polska”): „Będą pewnie głosy oburzenia, protesty ze strony ludzi wierzących i prawicowych dziennikarzy. Będą mieli problem z tym, że takie, a nie inne wątki zostały skomasowane w tym dwugodzinnym filmie. Tylko nie zapominajmy, że Wojtek Smarzowski nie jest dokumentalistą. Nie jest reporterem, który ma pokazać współczesny obraz całego Kościoła.