Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Nikt w Londynie nie wie

Brexit: przestroga dla Polaków

Niech ta brytyjska opera mydlana będzie przestrogą dla naszych suwerenistów, którzy zachwycali się nacjonalistycznymi szarżami torysów.
Theresa May okazuje w kryzysie podziwu godną odporność na codzienne upokorzenia, ale sama nie jest bez winy.Victoria Jones/Pool/Reuters/Forum Theresa May okazuje w kryzysie podziwu godną odporność na codzienne upokorzenia, ale sama nie jest bez winy.

Pamiętam początek, pod koniec lat 80. Zaczęło się od tego, że temat Unii Europejskiej ze stron ekonomicznych i prawnych trafił na strony polityczne brytyjskich gazet. Najlepsze reportaże z Brukseli pisał błyskotliwy młody dziennikarz, który z nudnej materii regulacyjnej potrafił wykrzesać prawdziwy ogień. Publika wreszcie zaczęła się dowiadywać o rzekomych bizantyjskich apanażach, o bezdusznych eurokratach, o idiotycznych przepisach. Nagłówki pamiętam do dzisiaj: „Unia wynajmie wąchaczy, aby gnój pachniał tak samo”, „Zagrożenie dla różowych brytyjskich kiełbasek”, „Unia mówi, że ślimaki to ryby!”. I nieważne, że były nieprawdziwe, ubaw był po pachy; sam się śmiałem. Ten reporter, kolega z roku, nazywał się Boris Johnson.

Potem już poszło. Każda podjęta w Brukseli decyzja – wspólnie, przez demokratycznie wybranych przedstawicieli państw członkowskich – była dyktatem ponadnarodowych elit. Każde uzgodnienie minimalnych standardów – budowaniem lewiatana. Każde dogadanie stanowisk na rzecz wspólnej potęgi – naruszeniem suwerenności. Piszę o tym teraz, bo nie mogę zapomnieć chwili, gdy prezydent RP, w obecności prezydenta Niemiec, zarzucił autorytarnej Unii, że nawet zabrania nam kupowania tradycyjnych żarówek. I nieważne, że o sprawie zadecydowały państwa członkowskie, a nie Komisja, i że akurat na tej Radzie Polskę reprezentował prezydent Lech Kaczyński. Niektórzy odczuli zażenowanie; ja miałem déjà vu. Tak się zaczynał brexit i wiem, że takie gadanie może też doprowadzić do polexitu.

Bo brexit jest wynikiem nie tylko zbiegu niefortunnych okoliczności, lecz przede wszystkim rezultatem 40 lat ignorancji, kłamstw i szczucia obywateli UK na Wspólnotę.

Polityka 4.2019 (3195) z dnia 22.01.2019; Komentarz; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Nikt w Londynie nie wie"
Reklama