Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

CBA odmawia kontroli oświadczeń majątkowych Jarosława Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński Jarosław Kaczyński Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Nie będzie kontroli oświadczeń majątkowych prezesa PiS – ogłosiła CBA. Po ujawnieniu tzw. taśm Kaczyńskiego wnioskowały o to PO i Razem. Tymczasem Kaczyński pozywa „Wyborczą”.

„CBA co rok sprawdza oświadczenia majątkowe wszystkich parlamentarzystów. Jeśli w wyniku sprawdzenia istnieją podstawy do wszczęcia kontroli oświadczenia majątkowego konkretnego parlamentarzysty, CBA rozpoczyna taką kontrolę, w przypadku oświadczenia majątkowego posła Jarosława Kaczyńskiego nie stwierdzono podstaw do rozpoczęcia kontroli” – taki komunikat wydało Centralne Biuro Antykorupcyjne po nagłośnieniu przez „Gazetę Wyborczą” planów budowy K-Towers – dwóch 190-metrowych wieżowców – przez związaną z obozem rządzącym spółkę Srebrna. Po ujawnieniu „taśm Kaczyńskiego” – nagrań, na których prezes PiS omawia projekt z członkiem rady nadzorczej spółki Grzegorzem Tomaszewskim i austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, a także nagrań ze spotkań Birgfellnera z szefem NFOŚiGW Kazimierzem Kujdą – o zbadanie roli Kaczyńskiego w tym przedsięwzięciu i prześwietlenie jego majątku wnioskowały Platforma Obywatelska i partia Razem.

PO domaga się wyjaśnień i zgłasza prezesa PiS do prokuratury

Jarosław Kaczyński oświadczył w swoim zeznaniu majątkowym, że nie prowadzi działalności gospodarczej, co w świetle ujawnionych nagrań jest nieprawdą – uznała Platforma Obywatelska/Koalicja Obywatelska i złożyła do CBA wniosek o wyjaśnienie sprawy. Prokuraturę zawiadomiła z kolei o możliwości popełnienia przestępstw, takich jak: płatna protekcja, podżeganie do przestępstwa sądowego, przekroczenie uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej czy powoływanie się na wpływy.

Czytaj więcej: Czy karuzela afer z ostatnich tygodni przewróci PiS?

Kontroli chce także partia Razem

O zbadanie faktycznej roli, jaką prezes PiS odgrywa w spółce Srebrna, zwróciła się do CBA również partia Razem. W oświadczeniu majątkowym posła Kaczyńskiego brak informacji na temat tego, że pełni on jakiekolwiek funkcje w spółce, tymczasem z nagrań wynika, że występował w jej imieniu, „tak, jakby był jej pełnomocnikiem” – uzasadnia wniosek Adrian Zandberg. O kontrolę PiS partia Razem zwróciła się także do Państwowej Komisji Wyborczej (pytając, czy sposób finansowania partii jest zgodny z przepisami ustawy o partiach politycznych), a u marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego zawnioskowała o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec prezesa PiS. – Tylko sprawdzając te sprawy, możemy uchronić się przed korupcją, przed sytuacją, w której ktoś podejmuje decyzje polityczne podyktowane prywatnym interesem – przekonywał lider partii Razem na specjalnym briefingu przed siedzibą CBA.

Joanna Solska: „Krystaliczna uczciwość” Kaczyńskiego w biznesie

Po co oświadczenia majątkowe polityków?

Art. 35 Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora zobowiązuje parlamentarzystów do składania oświadczeń o stanie majątkowym. Muszą się w nich znaleźć także informacje o stanowiskach i funkcjach pełnionych przez polityków w spółkach handlowych.

„Partie polityczne otrzymują pieniądze z budżetu po to, żeby nie wchodziły w patologiczne układy polityczno-biznesowe. Dlatego obowiązuje je zakaz prowadzenia działalności gospodarczej” – można przeczytać w oświadczeniu partii Razem. – Partia polityczna nie może prowadzić działalności gospodarczej ani użyczać lokalu na działalność gospodarczą. Jarosław Kaczyński nie może otworzyć na Nowogrodzkiej sklepu mięsnego, kasyna albo biura deweloperskiego. Za te lokale płacą podatnicy. Jeśli w siedzibie partii prowadzi się biznes, to po prostu łamie się prawo – tłumaczył Zandberg.

Czytaj także: Ostatnie słowo ws. inwestycji Srebrnej należało do Kaczyńskiego

Przejrzeliśmy oświadczenia majątkowe pana posła Kaczyńskiego z ostatnich lat. Figurują w nich bardzo małe pieniądze – na konferencji prasowej PO mówił poseł Marcin Kierwiński.

Jednak – pisze w POLITYCE Violetta Krasnowska – w praktyce „dzisiejszy majątek, nad którym Kaczyński sprawuje kontrolę, szacowany jest na dziesiątki milionów złotych. To spory biurowiec przy Al. Jerozolimskich po redakcji »Expressu Wieczornego«, majątek po zakładach graficznych i drukarniach przy ul. Nowogrodzkiej, Srebrnej (gdzie miały stanąć osławione wieże), a także przy ul. Ordona. Ów stan posiadania wywodzi się wprost z polityki”.

Zobacz także: Prezes PiS o pieniądzach i skromności. Przypominamy, co mówił

Poseł, zwłaszcza zawodowy, co widnieje w oświadczeniach majątkowych pana Kaczyńskiego, nie ma prawa do prowadzenia i reprezentowania działalności gospodarczej, chyba że poinformuje o tym marszałka Sejmu – komentował Marcin Kierwiński. I apelował: – Czas skończyć ze świętymi krowami. Nie może być tak, że prezes największej partii politycznej jest nie do ruszenia, jest pod ochroną funkcjonariuszy państwowych.

Normalne negocjacje biznesowe posła Kaczyńskiego

W tym kontekście wypowiedź wicepremiera Jarosława Gowina, dziwiącego się na antenie Polskiego Radia wzburzeniu opinii publicznej taśmami Kaczyńskiego, że „to jest zapis normalnych negocjacji biznesowych”, jest spójna z oskarżeniami opozycji. Jej politycy zgodnie uważają, że prowadząc właśnie takie rozmowy w imieniu Srebrnej, Jarosław Kaczyński naruszył prawo. Podkreślają także prawdopodobieństwo łamania przez PiS przepisów związanych z pochodzeniem majątku i jawnością źródeł finansowania partii.

Oburzenie na „kredyt na telefon” i Jakiego w komisji reprywatyzacyjnej

Już w poniedziałek 29 stycznia Ryszard Petru z partii Teraz! złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa: próby załatwienia kredytu w państwowym banku poprzez powoływanie się na wpływy.

Nowoczesna domaga się, by premier Mateusz Morawiecki odwołał z komisji reprywatyzacyjnej Patryka Jakiego, który przegrał z Rafałem Trzaskowskim wybory na prezydenta Warszawy. To właśnie jego wygrana i on sam miał być gwarantem uzyskania pozwolenia na budowę K-Towers i powodzenia całej inwestycji. Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie – słychać prezesa PiS na pierwszej z ujawnionych przez „Wyborczą” taśm.

Szef CBA pracował dla Srebrnej. Nie ma konfliktu interesów?

Szefujący obecnie CBA Ernest Bejda w przeszłości pracował dla spółki Srebrna. Czy może to mieć wpływ na stosunek Centralnego Biura Antykorupcyjnego do sprawy Kaczyńskiego, spółki Srebrna i projektu K-Towers? Reporterzy TVN24 o możliwy konflikt interesów zapytali Ryszarda Czarneckiego, eurodeputowanego z ramienia PiS. – Absolutnie takowego konfliktu interesów nie widzę, a znajomość tej spółki od wewnątrz może pomóc w wydawaniu zdroworozsądkowych ocen – uważa Czarnecki. Mało tego: – Dzięki temu, że tam pracował, to wie, że tam było wszystko w porządku – zapewnia europoseł!

Czytaj także: Czy rewelacje z ulicy Srebrnej wywołają polityczne przesilenie

Prezes PiS oskarża „Wyborczą” i żąda przeprosin

„Jarosław Kaczyński zarzuca nam »nielegalne pogwałcenie dóbr osobistych« poprzez opublikowanie nagrań z jego udziałem. Domaga się przeprosin i 30 tys. zł” – czytamy na stronach „Wyborczej”. Ostateczne wezwanie przedsądowe dotarło na Czerską we wtorek 5 lutego. Prawnicy prezesa PiS żądają od wydawcy dziennika przeprosin i wyrażenia ubolewania w związku z szeregiem publikacji (artykuły, pliki audio, stenogramy nagrań, publicystykę), w których ujawniono treść rozmów z udziałem Kaczyńskiego, „utrwalonych bez jego wiedzy i zgody”. Dziennikarze i redaktorzy „GW” uważają jednak, że „ujawnienie biznesowych negocjacji prowadzonych przez polityka nr 1 w Polsce” było ich obowiązkiem i „leżało w interesie opinii publicznej”.

Prezes PiS oczekuje także przeprosin za treść artykułów, a konkretnie za „bezprawne twierdzenia, w tym sugestie oraz relacje z wypowiedzi innych osób, że Jarosław Kaczyński popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła, oszustwa”.

Ewa Siedlecka: Czy na taśmach Kaczyńskiego słychać dowody przestępstwa?

Jak twierdzą Wojciech Czuchnowski i Iwona Szpala, odpowiedzialni za ujawnienie taśm Kaczyńskiego i większość publikacji w „GW” na ten temat, żądania prezesa PiS nie mają podstaw i rozmijają się z prawdą. „Nigdzie nie zarzucaliśmy mu korupcji, a o domniemane oszustwo oskarża go członek jego rodziny, austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, z którym prezes negocjował zapłatę 1,3 mln euro” – piszą.

„Gazeta Wyborcza” ma opublikować przeprosiny do czwartku 7 lutego.

Reklama
Reklama