Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Agata Duda zawiodła nauczycieli

Agata Duda Agata Duda Grzegorz Jakubowski / Kancelaria Prezydenta RP
Pojawiły się podejrzenia, a nawet oskarżenia, że Agata Duda wypełnia misję osłabiania nastrojów strajkowych, celowo siejąc defetyzm i osłabiając morale zmobilizowanych nauczycieli.

W czwartek 28 marca Agata Duda spotkała się w pokoju nauczycielskim z kolegami i koleżankami z prestiżowego II LO w Krakowie, gdzie sama przez wiele lat pracowała jako nauczycielka języka niemieckiego. Z niedokładnych i nie całkiem zgodnych relacji z tego spotkania wynika, że pierwsza dama zniechęcała nauczycieli do strajkowania, twierdząc, że skoro rząd nie ma pieniędzy na podwyżki, to strajk jest daremny. Pojawiły się podejrzenia, a nawet oskarżenia, że Agata Duda wypełnia misję osłabiania nastrojów strajkowych, celowo siejąc defetyzm i osłabiając morale zmobilizowanych nauczycieli. Jeśli to prawda, to byłaby to już druga kompromitacja p. Dudy.

Dariusz Chętkowski: Ja, nauczyciel, przyzwyczaiłem się, że ludzie mają mnie za idiotę

Agata Duda w obronie prezydenta

Druga, gdyż latem zeszłego roku dała się nagrać w jednej z restauracji sieciowych podczas sprzeczki na temat łamania konstytucji przez prezydenta. W dość obcesowy sposób broniła wówczas męża, pytając, który to mianowicie artykuł konstytucji miał on złamać. Było to nieoczekiwane i żenujące, gdyż łamanie konstytucji przez Dudę nie jest przedmiotem żadnych kontrowersji i tylko hucpiarska propaganda PiS próbuje przedstawiać Dudę jako praworządnego i szanującego konstytucję prezydenta.

Bardzo możliwe, że Agata Kornhauser-Duda, mimo swego rodzinnego zakorzeniania w środowisku demokratycznym, jest jednak na tyle skutecznie „grillowana” przez pisowską część rodziny oraz narodowo-katolickie otoczenie prezydenta, że w końcu uwierzyła w zasadniczą legalność i etyczność „dobrej zmiany”. Byłoby to dziwne, ale nie takie dziwowiska się zdarzają. Nie każdy w końcu jest politycznie rozgarnięty. Nawet Andrzej Duda czasami wygląda na kogoś, kto wyobraża sobie, że ma prawo nie podpisywać nominacji sędziowskich, a za to podpisywać ustawy usuwające sędziów bądź godzące w niezawisłość sądów. W końcu jest z ducha wciąż młodym człowiekiem, który „cały czas się uczy”. Co się tu dziwić, że się jeszcze nie nauczył. Agata Duda prezentuje się jako osoba dojrzalsza, ale może nienachalnie.

Czytaj także: Agata Duda zignorowała rękę Trumpa. Czy popełniła gafę?

Nauczycieli należało wesprzeć – choćby milcząco

Nie udała się Agacie Dudzie misja pierwszej damy. Jej wstrzemięźliwość i brak aktywności były przez Polaków interpretowane jako kompromis – nie godząc się z marionetkową prezydenturą Andrzeja Dudy i nie godząc się na niszczenie demokratycznego państwa, a jednocześnie chcąc być lojalną żoną, miała wybrać milczenie i zredukowanie swoich obowiązków oraz aktywności do minimum. Na poparcie tej hipotezy można było przytoczyć jej wypowiedź adresowaną do Jarosława Kaczyńskiego, któremu dała znać, że „z całym szacunkiem”, ale się go nie boi. Jednocześnie nie bardzo spójne z koncepcją wymownej bierności zdawało się zabieganie o ustawę przyznającą żonom prezydentów pensje.

Nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się w II LO. Nie wiemy, co powiedziała Agata Duda. Wiemy tyle, że przynajmniej część zebranych odebrała jej wypowiedzi jako odradzanie podjęcia strajku. Jeśli faktycznie to uczyniła, choćby oględnie czy aluzyjnie, to jest to bardzo rozczarowujące. Agata Duda miała znakomitą sposobność okazać przynajmniej milczącą solidarność ze swoim środowiskiem zawodowym w jego słusznym proteście. Nie skorzystała z niej, ostatecznie pogrążając swój wizerunek „cichej oponentki”.

Czytaj także: Nauczyciele 2019 jak stoczniowcy 1980

Agata i Andrzej Dudowie. Co na to Kraków?

Patrząc na sprawę z perspektywy krakowskiej, trzeba powiedzieć dość stanowczo, że Agata Duda miała wśród tutejszych elit poważanie znacznie większe niż jej mąż, który powszechnie uchodzi za infantylnego i miałkiego karierowicza z tzw. dobrej rodziny, jakich w tym mieście całe tabuny. Poza wąskimi, a nawet zaskakująco wąskimi kręgami radykalnych katolików oraz endecji, do których należą rodzice Andrzeja Dudy, takie postacie jak Andrzej Duda, a nawet persony wagi ciężkiej, jak Ryszard Legutko i Ryszard Terlecki, są traktowane w Krakowie z dużą rezerwą, aczkolwiek z bojaźliwą uprzejmością. Krakowskie „ę i ą” uważają, co mówią o takich, bo sąsiednie stoliki mają oczy i uszy. Natomiast osoby pokroju Zbigniewa Ziobry czy Andrzeja Dudy nie mogą liczyć na dobre słowo w staromiejskich kawiarniach.

Osobiście nie spotkałem nikogo, kto mając jakiś status w mieście Krakowie, powiedziałby coś pozytywnego o Andrzeju Dudzie. Natomiast Agata Duda ma nie tylko opinię znakomitej i bardzo zaangażowanej nauczycielki, która robiła znacznie więcej, niż wymagały od niej obowiązki zawodowe, lecz w dodatku postrzegana jest w kontekście swojej bardzo szacownej rodziny. Jak wiadomo, jej ojcem jest prof. Julian Kornhauser – bardzo ceniony literat, a bratem dr Jakub Kornhauser – również uznany już literat oraz lewicowy intelektualista. Nikt by nie przypuszczał, aby Agacie Kornhauser-Dudzie mogło być kiedykolwiek bliżej do politycznego katolicyzmu i endecji niż do demokratycznych i liberalnych tradycji polsko-żydowskiej inteligencji, z której pochodzi. Można jednakże współczuć jej rozdarciu, z którym ostatecznie sobie nie radzi. W sumie to wszystko jest dość smutne.

Czytaj także: Trzy lata działalności Agaty Kornhauser-Dudy

Bycie po stronie PiS splendoru nie dodaje

Kraków nie wymaga wiele od ludzi na stanowiskach. W prowincjonalnym mieście o daleko idących burżuazyjnych pretensjach w stylu austriackim tytuły i rangi znaczą wiele i zapewniają niemały szacunek. Właściwie wystarczy nie robić nic, a tylko „być” – np. panem profesorem albo panią prezydentową – żeby się nam kłaniano i zaszczycano niegroźnymi plotkami. Zaleca się jednak raz na jakiś czas puścić oczko we właściwą stronę. A bycie „z PiS” naprawdę splendoru nie dodaje.

Dlatego wszystkim krakowskim pisowcom zaleca się, żeby od czasu do czasu dawali do zrozumienia, że nie są takimi strasznymi „kaczystami”, nie mają nic wspólnego z Rydzykiem i w ogóle nie biorą wszystkiego całkiem serio. Dokładnie ten sam model obowiązywał w relacjach „krakówka” z członkami PZPR. Nikogo przynależność do PZPR nie kompromitowała ani nie kompromituje, byleby tylko zaznaczało się dystans i ze swej władzy partyjnej korzystało w owych czasach w miarę uczciwie.

Czytaj także: Pierwsza Dama przebiera się i recytuje po niemiecku. Ale wywiadów nie udziela

Agata Duda najwyraźniej ma dylemat

Jeśli Agata Duda w swej lojalności, a może w swym mentalnym skołowaniu zapomni dać sygnał, że jednak nie jest bez reszty i do końca pisowska, to musi się liczyć z tym, że za kilkanaście miesięcy znajdzie się w krakowskiej hierarchii na niższej pozycji niż przed pięcioma laty. A może przeceniam Kraków? Może magia „pani prezydentowej” promienieje na trzysta metrów od rynku, bez względu na okoliczności i na to, jak ta pierwsza dama się zachowywała? Tak czy inaczej – Agata Duda, nie wspierając dziś nauczycieli, psuje to, co sama jako nauczycielka wypracowała. Szkoła jest bez wątpienia w stanie kompletnego chaosu i kryzysu, na co strajk jest naturalną reakcją. Agata Duda nie może otwarcie poprzeć tego strajku, gdyż mogłoby to kosztować jej męża gniew Kaczyńskiego, a nawet utratę nominacji na drugą kadencję, ją samą zaś – pogłębienie rozdźwięku w małżeństwie. Mogła jednak, jak zawsze, siedzieć cicho. Nie usiedziała.

Czytaj także: Pierwszej Damy nie było na premierze „Smoleńska”. Wybrała Woody’ego Allena

Reklama
Reklama