Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Rachunek za Smoleńsk

Gra Kaczyńskiego się powiodła, w końcu dała PiS władzę. Gra Kaczyńskiego się powiodła, w końcu dała PiS władzę. Michał Dyjuk / Forum
Dzisiaj nie ma już pytania, co się stało pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 r. Pytanie brzmi, czy ktoś kiedykolwiek odpowie za to, co ze Smoleńskiem potem zrobiono.
Strategia smoleńska PiS długo była wydajna, ale kiedy przeszła do fazy praktycznej realizacji, stała się obciążeniem.Marek Sobczak/Polityka Strategia smoleńska PiS długo była wydajna, ale kiedy przeszła do fazy praktycznej realizacji, stała się obciążeniem.

Sprawa katastrofy tupolewa w 2010 r. i wszystko, co potem nastąpiło, to kwintesencja idei, stylu, języka i sposobu trwania w polityce partii Jarosława Kaczyńskiego – religijno-patriotyczna retoryka, demonstrowane poczucie skrzywdzenia, wątek zemsty na wrogach, zarzuty zdrady narodu, moralny szantaż, polityczna histeria. Pozwoliło to Kaczyńskiemu tak podgrzać atmosferę, że w końcu słabsze materiały się stopiły. Do czasu katastrofy można mówić o społecznych podziałach, później już o przepaściach.

Mitologia smoleńska została przez PiS tak skonstruowana, że nie wymaga niezbitego stwierdzenia zamachu, i na tym polega jej siła. Na zamach nie znajdzie się dowodów o wartości procesowej, ponieważ one nie istnieją. Zresztą oficjalne potwierdzenie spisku nie miałoby dużych zalet. Musiałoby się skończyć albo na „nieustalonych sprawcach”, albo na oskarżeniu Rosji, co byłoby skomplikowane dyplomatycznie i nieskuteczne w sensie wyegzekwowania prawa. Konkretnych sprawców i tak nie dałoby się wskazać, a zarówno USA, jak i NATO potraktowałyby to jako przejaw polskiego awanturnictwa. Dlatego wydajniejsze politycznie od ogłoszenia zamachu stało się dla Jarosława Kaczyńskiego nielimitowane czasowo, ogłaszane z drabinki na Krakowskim Przedmieściu podczas kolejnych miesięcznic, „dążenie do prawdy”, lawirowanie na granicy „prawie zamachu”. W tej specyficznej szarej strefie PiS pozostaje od dziewięciu lat, zarówno kiedy był w opozycji, jak i przy władzy.

Deficyt szacunku i empatii

Ten stan niemal zamachu, pozostający w bezpiecznym lokalnym wymiarze, nietraktowany poważnie na scenie międzynarodowej, okazał się bardzo użytecznym instrumentem. W lutym zeszłego roku Jarosław Kaczyński powiedział: „Być może trzeba będzie nawet jeszcze lat, żeby być zupełnie pewnym, co się stało”, „na 8.

Polityka 15.2019 (3206) z dnia 09.04.2019; Temat tygodnia; s. 14
Reklama