Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Reporterzy na tropie faszystów, służby na tropie reporterów, czyli ABW PiS w akcji

Kadr z „Superwizjera” TVN, materiał o neonazistach Kadr z „Superwizjera” TVN, materiał o neonazistach mat. pr.
Służby specjalne potrafią zaskakiwać niekonwencjonalnymi operacjami. Ale żeby oficerowie w poszukiwaniu haków na figuranta badali, czy zapłacił on rachunek (w wysokości 54,50 zł) za taksówkę? Tego jeszcze nie było.

Jak ujawniła „Gazeta Wyborcza”, dwóch funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (w stopniu majora i porucznika) z delegatury w Katowicach zajmowało się w maju ubiegłego roku ustalaniem, czy obywatele Bertold Kittel i Piotr Wacowski korzystali w 2017 r. z usług firmy Euro Taxi (spółka z siedzibą w Rybniku) i czy zapłacili należność. Na potrzeby operacji oficerowie nie tylko przesłuchali potencjalnych świadków w osobach taksówkarzy, ale też posłużyli się tzw. tablicami poglądowymi. To stosowane przez policję plansze ze zdjęciami osób podejrzewanych o popełnienie przestępstw – fotografie sygnalityczne okazywane są świadkom, by zweryfikowali ustalenia śledczych.

Czytaj także: Co rząd PiS na akty neonzistowskie?

Prokuratura na tropie reporterów

Tak się zarazem składa, że Bertold Kittel jest dziennikarzem telewizji TVN, a Piotr Wacowski operatorem tej stacji. I że pracowali oni wówczas nad głośnym dokumentem dotyczącym polskich środowisk faszystowskich – reporterom udało się wówczas przedostać do jednej z takich grup i zarejestrować m.in. urządzane przez rodzimych hitlerków w lesie pod Wodzisławiem obchody urodzin Führera.

Po emisji reportażu prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko neonazistom, ale równolegle sprawdzała, czy aby dziennikarze... nie podżegali ich do przestępstwa! Chciała nawet postawić Wacowskiemu zarzut „propagowania faszyzmu”, bo w ramach prowokacji dziennikarskiej hajlował z neofaszystami. Ostatecznie wątek podżegania umorzono, ale w styczniu tego roku przeciwko Wacowskiemu zostało wszczęte kolejne śledztwo, tym razem z kodeksu ds. wykroczeń, o wyłudzenie „54 zł 50 gr” przez niezapłacenie za kurs taksówką w Wodzisławiu (operator TVN zaprzecza i twierdzi, że w podanym przez prokuraturę dniu nie było go w Wodzisławiu).

ABW wkracza do akcji

Okazuje się, że do zbadania tej rangi sprawy nie wystarczył szeregowy funkcjonariusz policji, lecz konieczne było zaangażowanie oficerów (w tym w stopniu majora!) samej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Wytłumaczenia mogą być dwa: albo funkcjonariusze ABW nie mają nic innego do roboty i muszą zajmować się błahostkami, albo też cel był faktycznie poważny, bo w rzeczywistości szło o znalezienie haków na dziennikarzy. Znamienne przy tym, że o ustaleniach operacji informowana była także prokuratura.

Pytanie, jak czują się oficerowie i prokuratorzy przyjmujący takie zlecenia i wykonujący tę – tyleż żenującą, co brudną – robotę? Jak wpływa to na prestiż firmy (pytać o prestiż prokuratury już nie warto, bo straciła go dawno), budowany przez minione lata autentycznymi sukcesami i ciężką, często niebezpieczną pracą wielu oficerów (niekiedy znajdujących się już niestety poza służbą)? Na jakim szczeblu wydane zostały w tej sprawie rozkazy bądź sugestie? Czy ktoś kiedyś stanie przed sądem za takie operacje i przestępcze de facto zlecenia, na dodatek skierowane przeciwko mediom?

Bo właśnie odstąpienie od pociągnięcia do odpowiedzialności – w imię naiwnych politycznych kalkulacji czy równie naiwnej idei narodowego pojednania – winnych podobnych działań (przypadek Zbigniewa Ziobry czy Mariusza Kamińskiego sprzed paru lat) skutkuje dzisiejszymi patologiami. Nieukarani się jedynie rozzuchwalają.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną