Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Policja poza granicą przyzwoitości

Protestujący przeciwko Marszowi Suwerenności zorganizowanemu przez Konfederację KORWiN Braun Liroy Narodowcy w 15. rocznicę przystąpienia Polski do Unii Europejskiej Protestujący przeciwko Marszowi Suwerenności zorganizowanemu przez Konfederację KORWiN Braun Liroy Narodowcy w 15. rocznicę przystąpienia Polski do Unii Europejskiej Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
1 maja podczas symbolicznej próby blokady warszawskiego marszu nacjonalistów protestującym ukradziono baner. Kto to zrobił i w jakim celu?

W tzw. marszu suwerenności przeciwko obecności Polski w UE wzięły udział liczne środowiska nacjonalistyczne od Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy po Młodzież Wszechpolską, ONR i neonazistowski Szturm. Szli przez Warszawę, wykrzykując nienawistne antysemickie i antyunijne hasła i dzierżąc swoje symbole: Falangę, mieczyki Chrobrego, krzyże celtyckie itp. Szli całkiem bezkarnie, bo urzędnicy miejscy nie odważyli się rozwiązać tego zgromadzenia, chociaż powody mieli podane jak na dłoni. Policja zaś z osobistym zaangażowaniem chroniła uczestników marszu, używając siły wobec osób protestujących przeciwko nacjonalistom.

Na trasie marszu kilkadziesiąt osób usiadło na jezdni przy skrzyżowaniu Nowego Światu i Świętokrzyskiej. Na przedzie tej niewielkiej blokady trzymano długi baner z napisem: „Tu są granice przyzwoitości”. Policjanci wyrwali ten transparent, po czym brutalnie rozprawili się z protestującymi, wyszarpując ich z jezdni i wynosząc poza policyjny kordon. Baner gdzieś zniknął.

Jak „pięknie postąpił” „dobry ziomek policjant”

Jego dalsze losy ujawniono na internetowej stronie tzw. straży marszu niepodległości, formacji używanej przez środowiska nacjonalistyczne do ochrony swoich zgromadzeń. Na filmiku zamieszczonym na tej stronie i krążącym teraz po sieci widać policjanta, który wlecze zdobyty baner, przeciąga go za radiowozy, rzuca na ziemię i depcze, przesuwając transparent w stronę ludzi w kamizelkach straży marszu niepodległości. Tamci kopniakami pastwią się nad banerem, po czym płótno znika z pola widzenia kamery. Na stronie wspomnianej straży w komentarzach chwalono dziarskiego funkcjonariusza: „Dobry ziomek policjant”, „Pięknie postąpił”.

Ta sytuacja po raz pierwszy tak wymownie pokazała nieformalny sojusz policjantów z nacjonalistami. Aspirant B. (nazwisko wyszyte na kieszonce bluzy mundurowej) zachował się jak kibol, który zdobywa totem w postaci baneru i przekazuje go innym kibolom, aby mogli sobie poużywać. Widzą to inni policjanci, ale nie reagują. Dla nich wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Czytaj także: Sukces policji, czyli klęska państwa

Gdzie leżą granice przyzwoitości?

Ale to nie jest w porządku. Policjant nadużywa swojej władzy, biorąc udział w zaborze baneru należącego do ruchu obywatelskiego, bezcześci transparent i oddaje go na pastwę tzw. strażników marszu, zachowujących się jak zwykli stadionowi chuligani. Funkcjonariusz bez wątpienia naruszył godność munduru, jaki w imieniu państwa ma prawo nosić, i przekroczył wszelkie granice przyzwoitości. Przełożeni tego policjanta nie mogą teraz udawać, że nic się nie stało – powinni wyciągnąć wobec niego konsekwencje służbowe, bo złamał ustawę o policji oraz zasady wynikające z obowiązującego rozporządzenia Komendanta Głównego z 2003 r. o etyce zawodowej policjantów. Mec. Tomasz Plaszczyk, pomagający pro bono uczestnikom ulicznych protestów przeciwko nacjonalistom, mówi, że skieruje do komendanta stołecznego wniosek o zastosowanie przepisów dyscyplinarnych. Podejmie też inne stosowne kroki prawne. Bo pewnych granic policja nie może przekraczać, nawet jeśli są to symboliczne granice przyzwoitości.

Czytaj także: Jaka jest skala represji władzy wobec protestujących obywateli?

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną