Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Tęczowe rodziny mają prawa

Polskie lesbijki i geje zawierają już dość masowo związki partnerskie lub małżeństwa za granicą, najczęściej w krajach Unii Europejskiej. Polskie lesbijki i geje zawierają już dość masowo związki partnerskie lub małżeństwa za granicą, najczęściej w krajach Unii Europejskiej. Mirosław Gryń / Polityka
Sąd nakazał wpisanie do archiwów stanu cywilnego aktu urodzenia chłopca, który ma dwie matki. To pokazuje, że członkostwo Polski w Unii Europejskiej i Radzie Europy prędzej czy później zmusi władze do uznawania prawnych skutków zakładania „tęczowych rodzin” za granicą.

Ale prokuratura walczy. Czy będziemy mieli powtórkę z historii z Krajową Radą Sądownictwa, gdzie rząd za pomocą Trybunału Konstytucyjnego wejdzie w konfrontację z prawem Unii Europejskiej?

„Matka” i „ojciec”, ale nie „rodzic”

Wtorkowy wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie to efekt pięcioletniej walki pary dwóch Polek, które zawarły związek małżeński w Wielkiej Brytanii. Jedna z nich urodziła dziecko przy pomocy nasienia anonimowego dawcy. Druga została do brytyjskiego aktu urodzenia chłopca wpisana jako „rodzic”.

Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Krakowie odmówił transkrypcji i wpisania do aktu tego brytyjskiego dokumentu. Dowodził, że według polskiego prawa w akcie urodzenia prócz rubryki „matka” jest tylko rubryka „ojciec”. Ojcem nie może być kobieta. I nie ma opcji „rodzic”. Polska zaś nie uznaje małżeństw jednopłciowych, a więc zarejestrowanie takiego aktu łamałoby klauzulę porządku publicznego zawartą w art. 7 prawa prywatnego międzynarodowego i art. 107 prawa o aktach stanu cywilnego. Klauzula mówi, że nie można stosować obcego prawa, jeżeli to zastosowanie miałoby skutki sprzeczne z podstawowymi zasadami porządku prawnego Polski.

Czytaj także: Dzieci wychowywane w związkach jednopłciowych

Wyrok sądu w sprawie syna dwóch matek

Odmowa rejestracji aktu urodzenia oznacza uniemożliwienie formalnego potwierdzenia, że dziecko jest obywatelem Polski. Mimo że z mocy prawa nim jest, bo Polska uznaje „prawo krwi”: każdy urodzony z rodzica Polaka jest Polakiem. Zatem urzędnik odmówił dziecku jego konstytucyjnego prawa do obywatelstwa.

Sprawa trafiła do WSA w Krakowie – i ten przyznał rację urzędnikowi. Rodzice odwołali się do NSA. Wsparł ich rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar i Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Argumentowali, że niezarejestrowanie aktu urodzenia narusza konstytucję i ratyfikowane przez Polskę konwencje międzynarodowe: art. 21 traktatu o UE gwarantujący swobodę poruszania, Kartę Praw Podstawowych UE gwarantującą prawo do życia rodzinnego (art. 7), prawo do założenia rodziny (art. 9), niedyskryminacji (art. 21), uwzględnianie najlepszego interesu dziecka (art. 24) oraz prawo do utrzymywania związku i bezpośredniego kontaktu z obojgiem rodziców (art. 24). Do tego łamie Konwencję Praw Dziecka.

NSA przyznał im rację. Uchylił orzeczenie WSA w Krakowie, stwierdzając, że obowiązek transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia „realizowany wyłącznie w celu ochrony praw dziecka poprzez umożliwienie mu poświadczenia jego tożsamości” nie sprzeciwia się podstawowym zasadom porządku prawnego RP. Kierownik USC zastosował się do wyroku NSA i wydał decyzję o transkrypcji.

Prokuratura kontratakuje

Od tej decyzji odwołała się prokuratura. Twierdzi – wbrew orzeczeniu NSA – że transkrypcja narusza porządek prawny. We wtorek WSA odrzucił tę skargę. Prokuratura może się jeszcze odwołać do NSA. Tyle że NSA już raz uznał, że transkrypcja polskiemu prawu się nie sprzeciwia. Poza tym w kwietniu w sprawie innych dwóch kobiet i ich dziecka, będących w identycznej sytuacji, zdecydował się zadać pytane siedmioosobowemu składowi NSA. Uchwała sędziów stanie się zasadą prawną.

Prokuratura może też zaskarżyć przepis o obowiązku transkrypcji aktu urodzenia do Trybunału Konstytucyjnego. Tam z pewnością uzyska oczekiwane rozstrzygnięcie: że tego przepisu nie można interpretować tak, by dopuszczał do obrotu prawnego w Polsce dokument, w którym oboje rodzice są tej samej płci, bo sprzeciwia się to np. konstytucyjnej ochronie rodziny. I nie jest przy tym istotna logika, że utrudnianie dziecku kontaktu z rodziną – np. dziadkami – i odebranie mu prawa do obywatelstwa szkodzi rodzinie, a nie ją chroni. Obecna władza – której podlega prokuratura – zapewne uważa, że w imię ideologii antygender można takie dzieci poświęcić.

Tyle że wtedy nie do uniknięcia będzie sytuacja, w której sprawa zgodności takiej interpretacji z unijnym prawem trafi, za pośrednictwem pytania prejudycjalnego, do Trybunału Sprawiedliwości UE. To byłaby powtórka z dzisiejszej sytuacji, gdy Komisja Europejska zaskarżyła do TSUE przepisy o neo-KRS, a jednocześnie Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy są zgodne z polską konstytucją. Władza prowadzi do konfrontacji między prawem Unii a konstytucją. To droga ku wychodzeniu z systemu prawnego UE, którego rymowanie się z prawem krajowym jest podstawą funkcjonowania każdego państwa w ramach Unii.

LGBT w Polsce. Sprawy się piętrzą

Spraw, w tle których nabyte w Unii prawa polskich lesbijek, gejów i ich bliskich są przez polskie władze – także poprzednie, PO-PSL – nieuznawane w imię ideologii „tradycyjnej rodziny” i dwupłciowego małżeństwa, jest znacznie więcej.

Zaczęło się od prawa wjazdu do Polski. Partnerzy obywateli Polski, którzy pochodzili spoza UE i zawarli z Polakami związki jednopłciowe, nie byli wpuszczani na prawach należnych rodzinie: na granicy wymagano wiz. Dopiero dzięki orzecznictwu sądów administracyjnych w 2013 r. Straż Graniczna uznała, że narusza to unijną swobodę poruszania się. Teraz wydaje im wizy na podstawie zaświadczenia o zawarciu związku.

W 2014 r. NSA wydał wyrok w sprawie chilijskiego partnera obywatela Polski, który chciał kupić mieszkanie w strefie nadgranicznej. MSWiA odmówiło, bo nie uznało jego związku z Polakiem. NSA orzekł, że związki partnerskie osób tej samej płci zawarte za granicą, podobnie jak związki małżeńskie, mogą być okolicznością potwierdzającą istnienie więzi z Polską, która pozwala na wydanie takiej zgody.

Kolejną areną walki o uznanie praw dostępnych dla osób LGBT w innych krajach, a nieuznawanych w Polsce, jest odmowa wydawania zaświadczenia o stanie cywilnym, jeśli urzędnik podejrzewa, że może ono służyć do zawarcia związku jednopłciowego za granicą. Powstał nawet spontaniczny ruch urzędników USC, którzy powołują się w tej sprawie na klauzulę sumienia. Do tej pory sądy odmawiały zobowiązywania ich do wydania zaświadczeń. Koalicja na rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej pomaga czterem parom, którym odmówiono zaświadczeń, dojść ze skargami do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Czytaj także: Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński – dwie zupełnie obce osoby

Polska nie uznaje skutków prawnych związków partnerskich

Polskie lesbijki i geje zawierają już dość masowo związki partnerskie lub małżeństwa za granicą, najczęściej w krajach Unii. Takie małżeństwa mają skutki prawne, m.in. dotyczące spraw majątkowych, prawa pobytu, decydowania w sprawach zdrowotnych na zasadach członka rodziny, przepisów podatkowych czy uprawnień socjalnych. Polska tych skutków na razie nie uznaje. Osoby, które zawarły takie związki, usiłują doprowadzić do ich wpisania – jako transkrypcji – do aktów stanu cywilnego. Prokurator Generalny dwa lata temu nakazał prokuratorom śledzić takie przypadki i przystępować do nich, żeby zapobiec transkrypcji dokumentów – w imię ochrony art. 18 konstytucji, który mówi, że małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny znajduje się pod opieką i ochroną państwa.

Ale skutki jednopłciowych związków zawartych za granicą prędzej czy później „przyjdą” do Polski – bo i wywierają skutki za granicą. Choćby poprzez orzecznictwo sądów krajów UE, które Polska będzie musiała uznać i wykonać. Próby przeciwdziałania temu przez władze na dłuższą metę muszą się skończyć niepowodzeniem. Chyba że wyjdziemy z Unii i Rady Europy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną