Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Jak minister chce się pozbyć żubrów i bobrów

Na wolności w Białowieży i Bieszczadach żyje nieco ponad 600 żubrów. Na wolności w Białowieży i Bieszczadach żyje nieco ponad 600 żubrów. Mrs Airwolfhound / Flickr CC by 2.0
Minister rolnictwa chce zezwolić na zabijanie żubrów i bobrów na mięso. Bo w Polsce nie ma co jeść.

Minister Jan Ardanowski zamierza walczyć o tytuł superwynalazcy. Właśnie wynalazł sposób, jak pozbyć się żubrów i bobrów, gatunków ściśle chronionych prawem. Wpadł na pomysł, żeby zmienić prawo i zezwolić na zabijanie tych zwierząt na mięso. Bo w Polsce nie ma co jeść i faktycznie musimy spożywać mięso żubrów i bobrów... W przeciwnym razie grozi nam głód.

600 żubrów w Polsce

Takim pomysłem minister zapisuje się na liście największych niszczycieli polskiej przyrody. Aż strach wymieniać poprzedników. To podczas niemieckiej okupacji wybito do nogi polskie żubry. Trzeba było wielu lat i wysiłku zoologów i weterynarzy, żeby polskiego żubra wyhodować i wypuścić na wolność.

Na wolności w Białowieży i Bieszczadach żyje nieco ponad 600 żubrów. Jeszcze trochę chronią ogrody zoologiczne, w prywatnych hodowlach i parkach żyje może kilkanaście zwierząt. I teraz mają pójść pod nóż? Lobby myśliwych będzie zachwycone, minister może liczyć na ich poparcie, bo strzelać do żubra to niczym do lwa. Nie wiem nawet, czy były premier Jaroszewicz dostąpił tego przywileju.

Ale czasy się widać zmieniły, minister chce się pozbyć z krajobrazu żubra, który jest symbolem dzikiej przyrody, rozpoznawalnym na świecie jako Polish bison. To dlatego jest objęty ścisłą ochroną – jako dobro narodowe. Tak, żubr jest naszym dobrem narodowym, a tysiące turystów przyjeżdża do Białowieży lub w Bieszczady wyłącznie po to, żeby zobaczyć na własne oczy króla polskich zwierząt. Wysiłek ludzi, którzy niejednokrotnie całe życie poświęcili ochronie tych wspaniałych zwierząt, ma pójść na marne z powodu fantazji pisowskiego ministra? Ciekawe, na jak długo wystarczy mięsa z żubrów, żeby zasilić polskie stoły. Co tam ośmiorniczki – żubr to dopiero będzie cymes!

Czytaj także: Ile kosztuje puszcza

Jak rozwiązać problem bobra

Ale to nie wszystko, bo minister Ardanowski chce również, żeby Polacy zajadali się mięsem bobrów. To jego zdaniem rozwiąże problem. Po prostu je zjemy, strawimy i wydalimy. Proste. Dla ministra – z pewnością. Zwłaszcza że jako uzasadnienia używa demagogicznego i najbardziej durnego argumentu, że mięso bobra uchodzi za afrodyzjak. Czy nie takich argumentów używają nierozgarnięci Chińczycy i Wietnamczycy, kupując sproszkowany róg nosorożca i prowokując polowanie na ten ginący gatunek? Ale my żyjemy w Europie – minister powinien mieć w głowie coś więcej. Widocznie nie ma. Na bobry polowała Jagienka Zychówna, żeby smalcem leczyć rany zadane przez Krzyżaków. Ale to było gdzieś ok. 1410 r., w powieści w dodatku.

W dodatku myli fakty. Ogon bobra, pokryty łuską, był traktowany jak mięso ryby przez ortodoksyjnych polskich Żydów. I jeszcze jedno. „Czyńcie sobie ziemię poddaną” – ten cytat biblijny, którym posługuje się Ardanowski, próbując swych demagogicznych talentów, w całości brzmi zupełnie inaczej. To, co robi z treściami Biblii, to zwykła manipulacja. Człowiek nie ma prawa niszczyć przyrody, którą stworzył Bóg, jeśli już szukamy i odwołujemy się do tak fundamentalnego dzieła jak Biblia.

Pomysł pana Ardanowskiego można nazwać jednym słowem: skandal. Wstyd, że człowiek z cenzusem, na ministerialnym stanowisku, w ogóle coś takiego roi w swojej głowie.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną