W tym roku podobno nie będzie politycznych wakacji. Jeśli wybory rzeczywiście odbędą się 13 października, na całą kampanię zostają ledwie cztery miesiące. To bardzo mało, zwłaszcza dla opozycji, która ma nieporównanie trudniejszy start niż dysponujący ogromnymi środkami, zwarty i zmobilizowany obóz władzy (o nastrojach w PiS piszemy w tekście „Cztery filary spokoju władzy”).