Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Ten raport miażdży „Wiadomości” TVP

Danuta Holecka, szefowa „Wiadomości” TVP Danuta Holecka, szefowa „Wiadomości” TVP Ireneusz Sobieszczuk, Jan Bogacz/TVP / Forum
Wnioski z monitoringu „Wiadomości” TVP w zasadzie nie zaskakują, ale miażdżą swą wyrazistością. Z jednej strony rozwiewają jakiekolwiek wątpliwości (o ile ktoś je jeszcze ma). Z drugiej – krytykują sam sztandarowy program informacyjny rzekomo publicznej telewizji i jego „dziennikarzy”.

Przez dwa tygodnie kampanii do europarlamentu (10–24 maja) ekipa Towarzystwa Dziennikarskiego uważnie oglądała główne wydanie „Wiadomości” TVP, czyli sztandarowy program informacyjny telewizji publicznej. Mierzyła czas, jaki „Wiadomości” poświęcały poszczególnym komitetom i samym kandydatom, oraz oceniała wydźwięk tych materiałów. Rejestrowała też przypadki agitacji, manipulacji obrazem i dźwiękiem, fałszywych informacji, pomijania istotnych tematów i wydarzeń.

Czytaj więcej: TVP: rachunki i porachunki

Wnioski są druzgocące dla „Wiadomości” i ich ekipy

  • spośród 105 związanych z wyborami tematów głównego programu informacyjnego TVP 69 dotyczyło PiS (68 pozytywnych, jeden neutralny). O Koalicji Europejskiej traktowały 33 tematy – wszystkie miały wydźwięk negatywny. Wiośnie, Lewicy Razem i ruchowi Kukiz ′15 nie poświęcono ani jednego tematu.
  • spośród polityków najdłużej i najczęściej pokazywany był prezes PiS Jarosław Kaczyński (jego udział we wszystkich „setkach” w materiałach wyborczych wyniósł aż 10,9 proc.). Co więcej, wypowiedzi Kaczyńskiego były wielokrotnie powtarzane.
  • także w pierwszej piątce najczęściej występujących w „Wiadomościach” polityków aż czworo pochodziło z obozu PiS: drugie miejsce zajęła Beata Szydło, trzecie Zbigniew Ziobro, a piąte Joachim Brudziński. Lider opozycyjnej Koalicji Europejskiej Grzegorz Schetyna był na czwartym miejscu (z udziałem niewiele ponad 2 proc.). Na szóstym znalazł się kolejny człowiek PiS, czyli premier Mateusz Morawiecki, za nim Donald Tusk i Rafał Grupiński (jego wypowiedź nagrano z ukrytej kamery i używano wyłącznie do dezawuowania PO), a następnie znowu ludzie PiS: prezydent Andrzej Duda i minister Mariusz Błaszczak.
  • układ i sposób redagowania „Wiadomości” sprowadzał się m.in. do kumulowania informacji pozytywnych dla rządu i negatywnych dla opozycji.
  • częstą praktyką było tworzenie informacji niewyborczych na potrzeby kampanii (np. wiadomość o rozszerzeniu programu 500+ na wszystkie dzieci została uzupełniona wypowiedziami Andrzeja Dudy, Beaty Szydło, Elżbiety Rafalskiej i Joanny Kopińskiej, które nie zostały podpisane jako kandydatki PiS do PE).
  • zdarzało się przedstawiać wprost materiały wyborcze PiS pod pozorem informowania o konwencjach partii.
  • stosowano manipulacje obrazem i dźwiękiem na korzyść PiS (przykładowo: opozycja pokazywana była w bliskich, wąskich planach i w złym oświetleniu; wyłapywano pomyłki, niezręczną mimikę i gesty jej polityków).
  • informacje niekorzystne dla PiS były pomijane (chociażby ta o raporcie Najwyższej Izby Kontroli, krytycznym wobec reformy edukacji przeprowadzonej przez minister Annę Zalewską, czy o dwóch książkach biograficznych ujawniających wątpliwe karty z życiorysu Mateusza Morawieckiego).
  • szczególnym kuriozum było wydanie „Wiadomości” w ostatni dzień kampanii (piątek 24 maja) – trwało prawie trzy kwadranse zamiast jak zwykle pół godziny, z czego ponad 12 minut przypadło dla „Gościa Wiadomości” Jarosława Kaczyńskiego (który wystąpił także przez 41 sekund w trzech innych partiach programu).

Czytaj także: Telewizja jak gąbka – wchłania miliony z kieszeni obywateli

Kogo przekona ten raport?

Do tego dochodzą jawnie stronnicze „paski” z newsami, wygodne dla polityków PiS pytania prowadzących, zmanipulowane grafiki, fake newsy itd. Autorzy raportu podsumowują krótko: „W okresie kampanii wyborczej »Wiadomości« prowadziły agitację na rzecz partii rządzącej”.

Naturalnie do tych, którzy oglądają wyłącznie TVP i to na niej opierają swój ogląd rzeczywistości, sympatie polityczne i decyzje wyborcze, raport nie dotrze. A jeśli nawet, to jako manipulacja sporządzona za pieniądze (w domyśle: na zamówienie) dybiącego na Polskę George’a Sorosa (bo monitoring wsparła Fundacja im. Stefana Batorego).

Ci, którzy TVP przestali już oglądać, bo dawno przekonali się o uprawianych przez nią manipulacjach, też nie muszą go czytać. Może jednak wywoła chwilowe zastanowienie u tych, którzy twierdzą, że kłamią obie strony polskiego politycznego sporu?

TVP? To nie są dziennikarze

Raport będzie mógł służyć jako materiał dowodowy do rozliczeń odpowiedzialnych za przekształcenie publicznej i misyjnej telewizji w propagandową tubę rządzącej partii. Bo obowiązek przestrzegania pluralizmu, bezstronności, wyważenia i niezależności wynika wprost z art. 21.1 ustawy o radiofonii i telewizji. O ile oczywiście do jakichkolwiek rozliczeń dojdzie.

Już teraz śmiało można przestać nazywać pracujących dla „Wiadomości” ludzi dziennikarzami. Zaś uczciwi i poważnie się traktujący politycy czy naukowcy powinni zastanowić się, czy występując w tym programie, rzeczywiście służą pluralizmowi, edukacji społecznej i innym szczytnym wartościom, czy też może swoimi nazwiskami i twarzami tylko firmują i de facto współtworzą machinę kłamstwa.

Czytaj więcej: Jak TVP przykrywa i zohydza rocznicę 4 czerwca

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną