Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Ruchy na prawicy. Konfederacja się dzieli

Marek Jakubiak i Piotr Liroy-Marzec Marek Jakubiak i Piotr Liroy-Marzec Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Środowiska Marka Jakubiaka i Piotra Liroya-Marca mają pretensje do korwinistów i narodowców, którzy ich zdaniem chcieli zdominować zarząd. Reszta koalicjantów uważa zaś, że to Jakubiak i Liroy chcieli za wiele w stosunku do ich siły.

Kiedy przed wyborami patrzyło się na materiały reklamowe Konfederacji, trudno było nie zwrócić uwagi na niestandardowo dużą liczbę eksponowanych na nich osób. Na stronie internetowej skrajnie prawicowego sojuszu odwiedzających jeszcze niedawno witał baner z 17 twarzami – od Roberta Winnickiego i Janusza Korwin-Mikkego po mniej znanych Michała Wawera czy Witolda Tumanowicza. Kobieta jedna – Kaja Godek.

Przy takim natłoku liderów złożona z aż pięciu środowisk politycznych koalicja musiała prędzej czy później się podzielić. Nie było więc wielkim zdziwieniem, gdy 24 czerwca Marek Jakubiak i Piotr Liroy-Marzec ogłosili, że odchodzą, a jesienią wystartują pod szyldem Federacji Jakubiak-Liroy. Dziś więc twarzy na stronie Konfederacji jest 14 – oprócz dwóch liderów separatystów zniknął współpracownik Liroya Maciej Maciejowski.

Marek Jakubiak mówi dość

– Nie traktowano nas z szacunkiem, więc musiałem powiedzieć dość – tłumaczył odejście Jakubiak. Ten brak szacunku, jak słychać nieoficjalnie, objawiał się przede wszystkim konfliktem o miejsca w zarządzie powstającej specjalnie na wybory partii Konfederacja. Środowiska Jakubiaka i Liroya mają pretensje do korwinistów i narodowców, którzy ich zdaniem chcieli zarząd zdominować. Reszta koalicjantów uważa zaś, że to Jakubiak i Liroy chcieli za wiele w stosunku do ich siły – podobno tyle samo miejsc co KORWiN i Ruch Narodowy.

Konflikty pojawiały się też podczas samych negocjacji – konkretnie o to, ile osób prowadzi je ze strony Jakubiaka i Liroya. – Oni sami nie wiedzą, czy są jednym podmiotem, czy dwoma – mówią bowiem narodowcy. Rzecz w tym, że przyszli separatyści chcieli wysyłać osobnych negocjatorów, mimo że 7 czerwca ogłosili tworzenie wspólnej partii: Federacji Jakubiak-Liroy.

Konfederaci do wyborów: razem czy osobno?

Mimo tych konfliktów koalicję pewnie udałoby się utrzymać w ryzach, gdyby Jakubiak i Liroy tego chcieli. Od początku jednak trochę nie pasowali do Konfederacji programowo, byli mniej radykalni choćby w kwestii stosunku do Unii niż narodowcy czy korwiniści. Pozycjonowali się raczej jako centroprawicowcy (choć należy pamiętać, że polskie centrum jest przesunięte na prawo). Dlatego próbowali „budować pomost” między Konfederacją a Kukiz ’15, co skończyło się fiaskiem – Paweł Kukiz odwołał obecność na wspólnej konferencji prasowej, a w nazwie nowej partii, która miała ponoć brzmieć „Federacja Kukiz-Jakubiak-Liroy” (czemu kukizowcy zaprzeczają), ostały się tylko dwa ostatnie nazwiska.

Czy ekskonfederaci rzeczywiście planują samodzielny start w wyborach? Można w to wątpić, inaczej trzeba byłoby przypisywać im tendencje samobójcze. 27 czerwca wspólne zdjęcie z Liroyem i Jakubiakiem na Twittera wrzucił Łukasz Mejza, rzecznik Bezpartyjnych Samorządowców. Dzień wcześniej ich lider, prezydent Lubina Robert Raczyński, spotkał się z Pawłem Kukizem. Ten łańcuszek można oczywiście ciągnąć: głośno ostatnio o tym, że Kukiz rozmawia o współpracy z PSL. Jeśli to nie blef, to moglibyśmy zobaczyć niezmiernie egzotyczny sojusz najstarszej partii w Polsce – znanej z koalicyjnej „obrotowości” i dbałości o własne kadry – z antysystemowym Kukiz ’15. Gdyby udało mu się porozumieć dodatkowo z Jakubiakiem, Liroyem i Bezpartyjnymi Samorządowcami, to miejsca w Sejmie (pod warunkiem że sojusz nie startowałby w formule koalicyjnej z 8-proc. progiem wyborczym) byłyby niemal pewne.

Konfederacji nie pomoże frekwencja

Większy problem będzie miała Konfederacja. W wyborach europejskich skrajnej prawicy udało się zmobilizować zaledwie o 20 tys. więcej wyborców niż narodowcom i korwinistom pięć lat wcześniej. Oczywiście, niemałą rolę odegrały ataki ze strony TVP i podbieranie przez PiS radykałom tematów. Tego samego można spodziewać się jesienią. Podobnie jak w wyborach europejskich Konfederatom nie pomoże frekwencja, która najpewniej znowu będzie rekordowa.

By przekroczyć próg, trzeba będzie zatem zebrać więcej głosów niż w poprzednich latach. Jakby tego było mało, Konfederacja będzie miała dodatkową konkurencję w postaci (startujących w nieznanych jeszcze konfiguracjach) Bezpartyjnych Samorządowców, Jakubiaka i Liroya oraz nowej partii twórcy AgroUnii Michała Kołodziejczaka – Prawdy. Jej szanse na mandaty nie są zerowe, ale w takich okolicznościach powinna się cieszyć, jeśli uda jej się choćby zdobyć subwencję.

Ludwik Dorn: Prawicowa konkurencja PiS

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną