Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Strażnicy Sejmu jak weterani? Kulisy zamieszania

Straż Marszałkowska Straż Marszałkowska Forum
Czy członkowie Straży Marszałkowskiej będą mogli uzyskać status weteranów misji zagranicznych i korzystać z wynikających z tego przywilejów? Tak poprawkę PiS zrozumieli prawdziwi weterani. Jednak prawo nie pozwala Straży Marszałkowskiej działać za granicą.

Wbrew krążącym w sieci informacjom funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej nie zostali z automatu uznani za tzw. weteranów misji poza granicami kraju. Nie wprowadzono żadnej zmiany do artykułu 2. ustawy o weteranach, który to określa.

Gdzie dopisano strażników?

Straż Marszałkowska została za to w dwóch miejscach dodana do katalogu podmiotów wypłacających renty inwalidzkie i emerytury. Strażników dopisano do listy 10 innych służb mundurowych, które posiadają odrębny system zaopatrzenia społecznego. Dlaczego? Bo 13 kwietnia 2018 r. przyjęto nową ustawę o Straży Marszałkowskiej, która zmienia jej status i określa ją jako uzbrojoną formację mundurową.

Według posłów PiS korekta miała charakter techniczny, uzupełniający lukę w ustawach rentowej i emerytalnej dla służb mundurowych. A zamieszanie najprawdopodobniej wzięło się z tego fragmentu wystąpienia przewodniczącego komisji obrony Michała Jacha: „Ważna jest również szósta poprawka, która do kategorii weteranów dołącza funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej”. Dziś Jach sam przyznaje, że mógł się jaśniej wyrazić. To jedno zdanie zostało natychmiast powielone w mediach społecznościowych.

„Przedstawiciele partii rządzącej poczuli się tak pewnie, że w głosowaniu uznali służby im podległe za Weteranów Działań Poza Granicami Państwa” – napisał wiceprezes Zrzeszenia Weteranów Działań Poza Granicami Państwa, jednej z kilku organizacji skupiających środowisko „misjonarzy”. Ale to nieprawda.

Straż Marszałkowska zgodnie z ustawą jest „formacją wykonującą zadania w zakresie ochrony Sejmu i Senatu”. Jej funkcjonariusze pełnią obowiązki w obiektach parlamentu, w ustawie nie ma nic o wysyłaniu ich za granicę.

Czytaj też: Polska zamawia F-35. Ile nas to będzie kosztować?

Opieka medyczna i leki za darmo

Natomiast przyjęta nowelizacja ustawy o weteranach spełnia dużą część zgłaszanych od kilku lat postulatów – choć nie wszystkie – i daje, zwłaszcza tym poszkodowanym na misjach, większą ochronę lub łatwiejszy dostęp do opieki, rehabilitacji i świadczeń.

Najważniejsze wydaje się rozszerzenie uprawnień do dodatków za utratę zdrowia na najlżej poszkodowanych. Ci z orzeczonym uszczerbkiem na zdrowiu (do 10 proc.) dostaną 5-proc. dodatek do świadczeń. Ci z najwyższym stopniem utraty zdrowia (powyżej 30 proc.) będą mieć darmową opiekę medyczną i leki. Nowelizacja ustawy o weteranach wprowadza bezpłatne turnusy rehabilitacyjne, zwiększenie pomocy finansowej na naukę, rozszerzenie systemu ulg za przejazdy komunikacją publiczną, obniżenie opłat za pobyt w Domu Weterana (wojskowym sanatorium), wprowadzenie dodatkowego urlopu dla mających status weterana poszkodowanego.

Weterani będą mogli bezpłatnie korzystać z hal sportowych, siłowni czy pływalni zarządzanych przez samorządy. Przewiduje się też, że w turnusach rehabilitacyjnych będzie mógł uczestniczyć pełnoletni najbliższy członek rodziny, a zapłaci za to MON.

Zmiany poparły wszystkie ugrupowania. To dobrze, bo sprawa dotyczy zaledwie ok. 22 tys. osób, z czego ok. 800 ma status weterana poszkodowanego. Państwo z pewnością stać na objęcie ich szczególną opieką, zwłaszcza w czasach rządów, które lekką ręką rozdają inne świadczenia. Można tylko zapytać, dlaczego tak późno się to robi i czy kontekst zbliżających się wyborów jest wyłącznie zbiegiem okoliczności.

Czytaj też: Co zostało z amerykańskiego Fort Trump w Polsce?

Serwisanci czekają

W toku sejmowych prac zgłaszano postulat, by ochroną równą weteranom – żołnierzom i funkcjonariuszom – objąć także cywilnych pracowników kontraktowych, tzw. serwisantów. Chodzi o ponad 200 osób, które zapewniały wsparcie techniczne i obsługę sprzętu, np. rosomaków w Afganistanie. Ich praca może nie groziła śmiercią w wymianie ognia, ale to od nich zależało, czy patrole będą miały sprawne wozy, a realia misji sprawiały, że była to praca z najwyższym poświęceniem.

Tak opisuje ją jeden z serwisantów: „Wieczorem patrol dojechał, byli ranni, rosomak prawie bez przodu, ale to nie problem, zrobimy go. Widziałem, w moim kierunku idzie żołnierz, podszedł do mnie, podał rękę, przez chwilę nic nie mówił, potem powiedział: dziękuję, przyjacielu, jestem, żyję, wozy się spisały. Takich sytuacji było wiele, bo na misji chłopaki dbali o nasze bezpieczeństwo, a my o ich. Tam nie było cywili czy żołnierzy, byliśmy jednością zależną jeden od drugiego”.

Ale według wiceministra obrony Wojciecha Skurkiewicza MON nie widzi możliwości objęcia serwisantów specjalnym statusem: „Te osoby (...) nie były ani nie są pracownikami resortu obrony narodowej, nie były ani nie są żołnierzami w służbie, więc dziś MON nie ma wprost możliwości formalnej wspierania właśnie takich osób, bo są one dziś pracownikami prywatnych firm czy firm, które działają w ramach Polskiej Grupy Zbrojeniowej, np. firmy Rosomak”.

Te słowa padły kilka dni temu, zanim temat wsparcia dla weteranów wypłynął w internecie. Już docierają sygnały, że MON jest namawiany przez posłów, by się jeszcze zastanowił. W przedwyborczej atmosferze ministerstwu nie jest potrzebny zgrzyt, a posłom PiS przyda się kolejny sukces albo przynajmniej jego obietnica. Serwisanci czekają.

Czytaj też: Poradziecki sprzęt Polaków w NATO. A jeśli dojdzie do starcia?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną