Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Prokuratura nie zajmie się listami Falenty. Działa tak, jak zarządzi władza

Zbigniew Ziobro Zbigniew Ziobro Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Prokuratura nie podejmie z urzędu sprawy „listów Falenty”, w których biznesmen twierdzi, że konsultował nagrywanie polityków w restauracjach z władzami PiS. Nowa taktyka śledcza: nie pytaj, nie będziesz miał sprawy do prowadzenia.

„Prokuratura wykonuje zadania w zakresie ścigania przestępstw oraz stoi na straży praworządności” – stanowi art. 3 Prawa o prokuraturze uchwalonego z inicjatywy Zbigniewa Ziobry. W prokuraturze PiS zadanie ścigania realizuje się przez nieściganie – tam, gdzie to pasuje władzy politycznej. Można zaryzykować twierdzenie, że o ile za pierwszych rządów PiS prokuratura służyła przede wszystkim do nękania przeciwników lub grup społecznych, które się politycznie naraziły, jak lekarze (sprawa śmierci ojca Zbigniewa Ziobry z 2006 r.), tak teraz służy głównie do nieścigania swoich.

Czytaj także: Prokuratura ma większy budżet, ale działa mniej sprawnie

Prokuratura nie wszczyna niewygodnych śledztw

Zaczęło się od Beaty Szydło i odmowy ścigania za niepublikowanie wyroków TK. Po drodze była odmowa wszczęcia i umorzenie uniemożliwienia głosowania posłom opozycji w Sali Kolumnowej Sejmu, niebadanie wątku odpowiedzialności kierowców rządowych limuzyn, umorzenie śledztwa w sprawie narażenia bezpieczeństwa pieniędzy klientów przez SKOK Stefczyka – i wiele innych.

Kilka dni temu obchodziliśmy półrocznicę niepodejmowania decyzji o wszczęciu śledztwa w sprawie doniesienia austriackiego dewelopera Geralda Birgfellnera o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na jego szkodę przez Jarosława Kaczyńskiego i spółkę.

Na decyzję o wszczęciu lub odmowie wszczęcia postępowania prokuratura ma 30 dni. Nie zajęła się też wątkiem ewentualnego wyłudzenia przez Jarosława Kaczyńskiego od Birgfellnera 50 tys. zł na przekupienie członka Rady Fundacji im. Lecha Kaczyńskiego. Żwawi rzecznicy dyscyplinarni nie wszczynają postępowania przeciwko pani prokurator Renacie Śpiewak, która miała wydać decyzję najpóźniej pięć miesięcy temu. Jej przełożeni nie wdrażają postępowania służbowego. Prokurator Śpiewak niedawno awansowała z prokuratury rejonowej do okręgowej.

Czytaj także: Polacy chcą, żeby prokuratura zbadała sprawę taśm Kaczyńskiego

Taktyka prokuratury: nie pytaj, nie będziesz miał sprawy

Dziś dowiadujemy się, że prokuratura nie podejmie z urzędu sprawy „listów Falenty”, w których ten biznesmen od afery taśmowej twierdzi, że konsultował nagrywanie polityków w restauracjach z władzami PiS, wskazując konkretne nazwiska. Prawda to czy nie, wydawałoby się, że prokuratura powinna być zainteresowana wyjaśnieniem tych pomówień, szczególnie że dotyczą ludzi sprawujących dziś władzę. Już choćby po to, by – jeśli rewelacje Falenty uznaje za niewiarygodne – oczyścić polityków z podejrzeń.

Ale wyraźnie jest zainteresowana raczej ukręceniem łba sprawie. Tłumaczy, że dała Falencie okazję, by zeznawał przy okazji wezwania go na świadka w innej sprawie. A on z okazji nie skorzystał.

Nowa taktyka śledcza: nie pytaj, nie będziesz miał sprawy do prowadzenia. „Prokuratura wykonuje zadania w zakresie ścigania przestępstw oraz stoi na straży praworządności”. Ścigania nie ma. A praworządność została przedefiniowana: prawem jest to, co w danej chwili zarządzi władza.

Czytaj także: Czy sprawa Falenty obali rząd PiS (i dlaczego nie)

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną