Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co się stało z Kosteckim? Prokuratura „przeszkadza w dotarciu do prawdy”

Dawid Kostecki Dawid Kostecki Forum
Odmowa dostępu do akt, sprzeczne ustalenia z oględzin zwłok i sekcji, której konkluzje „do niczego się nie nadają” – takie uchybienia w śledztwie dotyczącym śmierci Dawida Kosteckiego wymienia mec. Jacek Dubois, jeden z pełnomocników rodziny.

Adwokat wziął udział w posiedzeniu parlamentarnego zespołu śledczego do spraw zagrożeń bezpieczeństwa państwa, który zajął się zagadkową śmiercią byłego boksera w więzieniu. – Jeśli do tej pory ktokolwiek miał wątpliwości, czy afera podkarpacka jest faktem, to teraz mieć już ich nie może – podkreślała po spotkaniu Joanna Kluzik-Rostkowska (PO), przewodnicząca zespołu. Podobne oceny wypowiadali inni posłowie z zespołu, m.in. były minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk.

Zagadkowe okoliczności śmierci Kosteckiego

Zarówno Jacek Dubois, który obok Romana Giertycha reprezentuje rodzinę Kosteckiego, jak i sami posłowie wielokrotnie podkreślali ocierające się o obstrukcję działania prokuratury. Przede wszystkim to, że inna ekipa prokuratorsko-medyczna wykonała oględziny zwłok w celi, a inna była obecna przy sekcji. – Dobrym zwyczajem jest, by badania kontynuowały te same osoby. To, co zrobiono w sprawie Kosteckiego, to odejście od pewnego dobrego, logicznego schematu – zaznaczył Dubois.

W protokole z oględzin zwłok, do których doszło w więzieniu, prokurator napisał, że możliwy jest „zbrodniczy charakter śmierci”. Zaintrygowały go tajemnicze ślady na szyi zmarłego, przypominały te, które powstają po wkłuciu igły. Jednak ten prokurator nie uczestniczył już w sekcji, ale jego kolega, który po śmierci Kosteckiego przesłuchiwał więźniów osadzonych z nim w jednej celi.

Lekarz, która ją wykonała, zupełnie inaczej zinterpretowała ślady na ciele. Jak informowała „Gazeta Wyborcza”, co prawda je odnotowała, ale w ogóle się nimi nie zajęła. Prokuratura stwierdziła potem, że mogły powstać po ukąszeniu owada. Do dziś nie wyraziła zgody na ponowną autopsję, czego domaga się rodzina.

Czytaj też: Jak korumpuje się prokuratorów

Braki w dokumentacji i protokole z sekcji zwłok

Mec. Dubois podkreślał, że w protokole z sekcji są zasadnicze braki. – Powinna stwierdzać, jaki jest mechanizm powstawania obrażeń, skąd się wzięły. Zamiast tego jest określenie, że powstały bez udziału osób trzecich – opowiadał adwokat. Dlatego jego zdaniem protokół autopsji „nie spełnia wymogu procesowego, bo do niczego się nie nadaje”. – Dla mnie dowody mówią, że przebieg wydarzeń w tej sprawie był zupełnie inny, niż mówi prokuratura.

Jacek Dubois przyznał, że dokumentację z badań zwłok przekazał do konsultacji ekspertom. Miał od nich usłyszeć, że obrażenia, które stwierdzono na ciele boksera, to „typowe obrażenia świadczące o śladach walki i śladach obrony”, zaś te na plecach to „typowy obraz obrażeń po uderzeniu pałką”. Co do śladów na szyi – są „charakterystyczne dla użycia takiego narzędzia” jak paralizator.

Adwokat podkreślał również, że śledztwo prowadzone jest de facto w sposób całkowicie utajniony. Co prawda początkowo prokuratura wyraziła zgodę na wgląd pełnomocników do akt sprawy, ale później się z tego wycofała. – Gdy zaczęliśmy stawiać niewygodne pytania, okazało się, że potrzebna jest nowa zgoda. To praktyka absolutnie atypowa, która ma na celu odcięcie rodziny od wiedzy. Tak jakby próbowano ukryć dowody – oskarżał Dubois.

Z jego wypowiedzi wynika, że akta sprawy – do czasu, gdy miał w nie wgląd – zawierały istotne braki. Nie wiadomo np., czy zabezpieczono monitoring z korytarza więziennego, by ustalić, czy strażnicy dopełnili wszystkich procedur. – W tej sprawie nie wykonano podstawowych działań. Niektóre braki w dokumentacji wołają o pomstę do nieba, bo nie ma nad czym pracować – stwierdził adwokat.

Czytaj też: Prokuratura Ziobry chce rządzić w sądzie

Państwo nie pozwala dotrzeć do prawdy

Nie na wszystkie pytania posłów z zespołu Dubois mógł odpowiadać ze względu na obowiązującą go tajemnicę śledztwa. Jedno z takich pytań zadał poseł Grzegorz Furgo, a dotyczyło ono tego, czy przesłuchano wszystkich współwięźniów z zakładu karnego na warszawskiej Białołęce. Dubois dał do zrozumienia, że nie jest to wcale takie oczywiste. Prawdopodobnie do tej pory nie ustalono również, z kim się kontaktowali. Pełnomocnicy rodziny Kosteckiego nie wiedzą nawet, z kim tragicznie zmarły bokser dzielił celę.

W dotarciu do prawdy przeszkadza państwo, w tym przypadku organa państwa, które nie wykonują swoich obowiązków. A to znaczy, że mają w tym interes – konkludował Dubois, podkreślając, że możemy mówić nawet o „ucieczce przed próbą dotarcia do prawdy w tej sprawie” w wykonaniu prokuratury. Jako jeden z dowodów wskazywano na oświadczenie ministerstwa sprawiedliwości, które wprost napisało, że Kostecki popełnił samobójstwo. Zdaniem pełnomocnika to „najbardziej wulgarna próba wpływania na niezawisły wymiar sprawiedliwości”.

Dawid Kostecki został znaleziony martwy 2 sierpnia w celi więzienia na warszawskiej Białołęce. Leżał w swoim łóżku z zaciśniętą na szyi pętlą przywiązaną do górnej pryczy, a głowę miał nakrytą kocem. Były bokser był jedną z osób, która w tzw. aferze podkarpackiej oskarżała o zmowę policję i pochodzących z Ukrainy sutenerów. To w należących do nich agencjach towarzyskich miano nagrywać ważne osoby, m.in. byłego marszałka Sejmu i jednego z biskupów katolickich. Oprócz Kosteckiego zmarły dwie osoby, które miały wiedzę na ten temat.

Czytaj także: Tak się siedzi w polskich więzieniach

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną