Nie ulega wątpliwości, że gesty grają w polityce ważną rolę. Ale w polskiej polityce zagranicznej ich znaczenie sięgnęło absurdu. Wystarczy wspomnieć zachwyty nad (domniemaną) wiedzą historyczną Trumpa po jego wystąpieniu na placu Krasińskich w 2017 r., co miało świadczyć o znaczeniu Polski w Białym Domu. Teraz wahadło wychyliło się w drugą stronę – Polska podobno została upokorzona, bo Trump, odwoławszy pod tym pretekstem wizytę w Warszawie, zamiast walczyć z huraganem – tak jak Morawiecki z powodzią – grał w golfa.