Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ziobro wojuje z Morawieckim. O co toczy się ta gra?

Premier Mateusz Morawiecki w kolejnym rozdaniu rządowych tek chciałby pominąć Zbigniewa Ziobrę. Premier Mateusz Morawiecki w kolejnym rozdaniu rządowych tek chciałby pominąć Zbigniewa Ziobrę. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Premier w kolejnym rozdaniu rządowych posad chciałby pominąć Zbigniewa Ziobrę. Ale minister sprawiedliwości może się odwinąć. I zagrozić wykluczeniem Morawieckiego.

„Głównym architektem naszego obozu politycznego jest i pozostanie prezes Jarosław Kaczyński. To dzięki niemu odnieśliśmy sukces” – mówił minister sprawiedliwości, odpowiadając na pytanie o Mateusza Morawieckiego w wywiadzie dla „Super Expressu”. Zbigniew Ziobro przekonywał, że „prezes ma wizję, która wykracza poza »tu i teraz«, i to dzięki niej rządzimy samodzielnie od kilku lat”. Zapytany, czy w związku z tym Kaczyński powinien zastąpić Morawieckiego w fotelu premiera po wyborach, odpowiedział: „Jarosław Kaczyński jest najbardziej doświadczonym politykiem naszego obozu i architektem zwycięstwa. Byłby więc najlepszym premierem, bo najbardziej kompetentnym, ale wiemy z jego wywiadu w »Super Expressie«, że niestety nie ma takich planów”.

Peany na cześć prezesa w gruncie rzeczy były adresowane do premiera. Wiadomo, że Ziobro i Morawiecki za sobą nie przepadają. Jak słyszymy w PiS, minister jest o premiera – pupila prezesa – zwyczajnie zazdrosny. Uważa, że już odpokutował dawną zdradę, a do tego jest w polityce o wiele dłużej, więc należy mu się więcej uwagi.

Czytaj więcej: PiS grozi, że skończy z immunitetami sędziów i posłów

Jak Ziobro walczył z Morawieckim i odwrotnie

Już na samym początku rządów Morawieckiego resort Ziobry – wbrew przestrogom MSZ – przyrządził sławną na cały świat nowelizację ustawy o IPN. Kryzys wizerunkowy osłabił na starcie premiera Morawieckiego, który miał zawalczyć o wyborcze centrum. Trzeba było zakulisowych negocjacji i kolejnej nowelizacji ustawy, by załagodzić konflikt dyplomatyczny. Otoczenie premiera było przekonane, że sprawcą zamieszania jest Ziobro.

W PiS panowało przekonanie, że stał on też za ujawnieniem w kampanii samorządowej akt z afery podsłuchowej z rozmową Morawieckiego z czasów, gdy był prezesem banku. Ziobro złożył też wówczas w Trybunale Konstytucyjnym wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją jednego z artykułów traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Opozycja postraszyła polexitem, a w PiS znów domysły: dlaczego minister zrobił coś takiego w kampanii?

Morawiecki skarżył się na Nowogrodzkiej, że i w tekście „Newsweeka” w sprawie przepisania pokaźnego majątku na żonę maczał palce prokurator generalny. Nawet jeśli premier sam w to nie wierzy, to chce wykorzystać te sprawy do rozprawienia się z oponentem.

I nie pozostaje mu dłużny. Pod koniec wakacji w resorcie sprawiedliwości wybuchła afera hejterska. Choć nie ma dowodów, że to wewnętrzni wrogowie Ziobry odpalili lont, aby go osłabić, to niektórzy nasi rozmówcy z PiS są o tym przekonani. Według doniesień „Gazety Wyborczej” trwały już nawet poszukiwania następcy Ziobry. Tyle że prezes PiS – czujnie, bo w kampanii ministrów się raczej nie odsyła – nie dał się na to namówić.

W gabinecie Kaczyńskiego rządzi bowiem zimna kalkulacja, nie uczucia czy ambicje. Kaczyński wie, że lepiej mieć Ziobrę wewnątrz niż na zewnątrz. Dymisja oznaczałaby koniec historii o „zjednoczonej prawicy”. Jej powstanie w 2014 r. rozpoczęło zwycięską passę PiS. Dla prezesa jedność i równowaga sił w obozie to sprawy kluczowe.

Cztery lata rządów PiS: Straciliśmy renomę państwa praworządnego

Zbigniew Ziobro ma swoje małe imperium

Czasami minister sprawiedliwości jest porównywany do Antoniego Macierewicza. Ten potężny niegdyś polityk PiS, wiceprezes partii, kapłan wiary smoleńskiej, stracił funkcję, gdy nastała era Morawieckiego. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że Macierewicz był singlem, a o Ziobrze nie można tego powiedzieć.

Na jego imperium składają się wpływy polityczne (kilku posłów, kilku radnych sejmikowych, bez których PiS nie miałby większości w co najmniej trzech województwach), siła paru spółek (zwłaszcza PZU), prokuratura, do tego prezesi sądów i część prawicowych mediów (TVP, „Sieci”, Radio Maryja). Do tego rządowy Fundusz Sprawiedliwości, z którego (jak potwierdził raport NIK) miliony złotych trafiają do organizacji bez żadnego doświadczenia, za to często powiązanych z Solidarną Polską, której Ziobro szefuje. Jego protegowanym jest też Patryk Jaki, europoseł, kandydat na prezydenta Warszawy sprzed roku.

Czytaj także: PiS karze za krytykę reform, ale już nie za antysemickie wpisy

Ziobryści chcą szantażować

Jak pisaliśmy na Polityka.pl, Jaki bardzo zaangażował się w kampanię. Jeździ po kraju i wspiera kandydatów do parlamentu. W Brwinowie w ostatni piątek zachęcał do głosowania na ósmego polityka na liście: „Poza gronem świetnych ministrów i posłów, których mamy na liście, dobrze, jak od czasu do czasu trochę nowości wejdzie do Sejmu”. Te „nowości” – jak pisze Wojciech Szacki z Polityki Insight – to 30 posłów, którzy będą w stanie zablokować wybór Morawieckiego na premiera. To może być karta przetargowa w negocjacjach o resort sprawiedliwości. Morawiecki w kolejnym rozdaniu rządowych tek chciałby Ziobrę pominąć. Ale Ziobro może się odwinąć i zagrozić mu tym samym.

Czytaj także: „Brat bez brata”. Książka o tym, dokąd prowadzi nas Kaczyński

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną