Kraj

Ostatni ludzie

W potocznym znaczeniu nihilista to ktoś, kto odrzuca wszelkie normy i zasady moralne – w imię amoralizmu bądź relatywizmu.

Swoim zwyczajem Jarosław Kaczyński niedawno znów obdarzył wszystkich (prawie), którzy nie podzielają „chrześcijańskiego systemu wartości”, wdzięcznym epitetem „nihiliści”. Nawiązał w ten sposób do starej tradycji wzajemnych oskarżeń o nihilizm, jakimi obrzucali się liberałowie i reakcjoniści albo zwolennicy i przeciwnicy rewolucji, albo też antyklerykałowie i obrońcy Cerkwi bądź Kościoła rzymskiego co najmniej od połowy XIX w. Chyba nie ma bardziej XIX-wiecznej kategorii niż właśnie nihilizm. A jako że XIX w. skończył się już chwilę temu, może warto wyjaśnić – ze specjalnym pozdrowieniem dla Jarosława Kaczyńskiego – o co z tym nihilizmem chodzi. Co właściwie sobie tu wszyscy wzajem zarzucają i co z tego wynika. Bo sprawa jest niebanalna i do dziś żywo dyskutowana, zwłaszcza w kręgach miłośników filozofii Nietzschego, która stanowi tyleż najbardziej pryncypialny atak na nihilizm, co też sama najczęściej o nihilizm jest pomawiana. Swoją drogą ciekawe, czy prezes naszego klubu czytał Nietzschego? Spodobałoby mu się.

W potocznym znaczeniu nihilista to ktoś, kto odrzuca wszelkie normy i zasady moralne – w imię amoralizmu bądź relatywizmu. Amoralista odrzuca moralność, bo nie brał udziału w ustalaniu norm, którymi świat chciałby go związać, a relatywista może i chciałby mieć jakieś zasady, lecz przeszkadza mu to, że są one umowne i tymczasowe. Bardziej wyrafinowany, filozoficzny nihilista zadaje sobie pytanie, jak żyć, skoro moralność jest zjawiskiem historycznie zmiennym i psychospołecznie, a nawet biologicznie uwarunkowanym, i dochodzi do różnych koncepcji, które składają się w większej części z bezkompromisowej krytyki zakłamania i moralnej nędzy cywilizacji, a w mniejszej z jakichś porad, jak sensownie żyć mimo to. Demaskowanie obłudy naszej moralności mogłoby nawet podobać się tym wszystkim „konserwatystom”, którzy tak bardzo nie cierpią nihilistów, gdyby nie to, że na pierwszy ogień „nihilistycznej krytyki” idzie religia i twierdzenie, że normy moralne są prawem nadanym człowiekowi przez Boga.

Polityka 43.2019 (3233) z dnia 22.10.2019; Felietony; s. 88
Reklama