Okazało się, że za formacją Jarosława Kaczyńskiego nie stoi potężny suweren, który przytłaczającą większością głosów zatwierdził sposób sprawowania władzy. Aby uzyskać tę miażdżącą przewagę, PiS użył po raz pierwszy w historii Trzeciej Rzeczpospolitej tak wielkich transferów finansowych, w sposób bezprecedensowy wykorzystał poparcie mediów publicznych. I ledwo utrzymał większość w Sejmie.
To otwiera nowy polityczny sezon w inny sposób niż ten, który zaczął się przed czterema laty. Obóz władzy wie, że zaciągnięte w kampanii zobowiązania są trudniejszym kontekstem rządzenia niż ulubiona fraza premier Beaty Szydło „przez osiem ostatnich lat”, wskazująca na błędy i zaniedbania koalicji PO-PSL.