Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Cichną kolejne niewyjaśnione afery PiS. Z mafią vatowską będzie to samo?

Marian Banaś i politycy PiS w Sejmie Marian Banaś i politycy PiS w Sejmie Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nie ma komisji śledczej w sprawie mafii vatowskiej, za to jest Marian Banaś na stanowisku szefa NIK. Rządowa telewizja milczy, a politycy PiS sznurują usta. Znowu.

Kiedy „Rzeczpospolita” ujawniła, że bliscy współpracownicy Mariana Banasia w Ministerstwie Finansów i Krajowej Administracji Skarbowej kierowali grupą wyłudzającą VAT, resort w komunikacie zasugerował, że całą aferę wykryło Biuro Inspekcji Wewnętrznej powołane przez Banasia (wówczas wiceministra). A więc wyglądało na to, że państwo zareagowało może nie superszybko, ale prawidłowo. BIW zawiadomiło organy ścigania, te zebrały dowody, dały znać ministerstwu, które zwolniło trefnych wysokich urzędników, prokuratura ich zatrzymała, a sąd aresztował.

Trzy lata ignorowania przestępstwa

Teraz okazuje się, że to bynajmniej nie BIW wykrył aferę. Przeciwnie – wydaje się, że chronił aferzystów. „Rzeczpospolita” ustaliła, że kierujących wyłudzaniem VAT urzędników Arkadiusza B., szefa Krajowej Szkoły Skarbowości, oraz Krzysztofa B., dyrektora Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier Ministerstwa Finansów, namierzyła samodzielnie policja. A BIW przez trzy lata sprawę ignorowało.

We wrześniu 2016 r. do kancelarii premiera trafił anonimowy donos od pracowników resortu, że Arkadiusz B. nadużywa stanowiska dyrektora Centrum Edukacji Zawodowej Resortu Finansów, pobiera wynagrodzenie za zasiadanie w komisjach egzaminacyjnych, chociaż ma to w obowiązkach służbowych, a także dopuścił się nepotyzmu, zatrudniając w ministerstwie swoją córkę.

Kancelaria natychmiast przesłała donos do resortu, ale tam „wpadł za szafę”. Pismo zostało odnalezione już po aresztowaniu Arkadiusza B. w styczniu 2018 r.

Kto chronił Arkadiusza B.?

Nepotyzm i wyłudzanie nienależnego wynagrodzenia to nie mafia vatowska, ale niewątpliwie świadczy to o tym, że Arkadiusz B. nie zasługiwał na zaufanie, nie powinien pełnić wysokich funkcji i należało go starannie prześwietlić. Kto go przed tym chronił?

„Rzeczpospolita” podaje, że wiosną 2018 r. (a więc już po „odnalezieniu za szafą” donosów na Arkadiusza B.) ówczesny szef BIW był u Banasia, który go wtedy nadzorował, informując, że chce wszcząć kontrolę operacyjną. Czyli wiceminister wiedział, że Arkadiusz B. nie zasługuje na zaufanie. Odwołano go jednak dopiero w listopadzie. Wcześniej zaś stanowisko stracił funkcjonariusz policyjny Biura Spraw Wewnętrznych, który chciał prześwietlać Arkadiusza B.

Do tej pory wydawało się, że Banaś był nieudolnym nadzorcą swojego personelu, co – pomijając aferę z ukrywaniem dochodów i interesami z suterenerami (o ile można to pomijać) – dyskwalifikowało go jako szefa Najwyższej Izby Kontroli. Teraz pojawiło się podejrzenie, że to nie był nieudolny nadzór, tylko świadome działanie na szkodę państwa.

I co? Nic. Żadnej zapowiedzi komisji śledczej ze strony PiS. PO po nagłośnieniu – także przez „Rzeczpospolitą”, konkretnie przez Cezarego Gmyza – afery hazardowej natychmiast powołała komisję śledczą. Jeszcze wcześniej premier Tusk zdymisjonował szereg wysokich urzędników.

Cichną kolejne niewyjaśnione afery PiS

Jeśli przypomnieć sobie zarzuty PiS do rządu PO-PSL i osobiście do premiera Tuska ws. afery Amber Gold czy hazardowej, to w sprawie mafii vatowskiej w Ministerstwie Finansów państwo PiS z pewnością nie działało sprawniej. A już na pewno nie potrafi się z tego rozliczyć. Nie ma komisji śledczej, za to jest Marian Banaś na stanowisku szefa NIK. Rządowa telewizja milczy, a politycy PiS sznurują usta w sprawie tekstów „Rzeczpospolitej”. Brakuje tylko oceny, że to „medialna wrzawa”.

Nie ma także śledztwa w sprawie oszustwa Jarosława Kaczyńskiego na szkodę austriackiego biznesmena. Sprawa „banku za złotówkę” – ucichła. Usunięto co prawda Marka Chrzanowskiego z funkcji szefa Komisji Nadzoru Finansowego, ale aktu oskarżenia brak. Adam Glapiński nadal szefuje Narodowemu Bankowi Polskiemu, zatrudniając panie od kontaktów z mediami za pensje wyższe od uposażeń merytorycznych dyrektorów najważniejszych działów.

W sprawie Amber Gold KNF ostrzegała publicznie, że to ryzykowna inwestycja. W sprawie GetBacku – nie, mimo że dostała oficjalną drogą informacje od sygnalisty. W tej ostatniej aferze 30 tys. osób straciło 2,3 mld zł, czyli blisko trzy razy więcej niż inwestorzy Amber Gold. Rządowa Polska Fundacja Narodowa wyrzuca w błoto miliony złotych na bzdurne i szkodliwe dla wizerunku Polski akcje – brak reakcji władzy. Jedyną reakcją rządu na traktowanie przez marszałków Sejmu i Senatu rządowych samolotów jak taksówek czy autokarów wycieczkowych, w dodatku z użyciem trybu „head”, było „doprecyzowanie przepisów”, żeby media się nie mogły czepiać.

Podległa rządowi prokuratura uniemożliwiła powtórną sekcję zwłok zmarłego w więzieniu Dawida Kosteckiego, który zapowiadał, że chce zeznawać, jak ludzie władzy – także PiS – korzystali z usług rzeszowskich sutenerów. Afera hejterska w Ministerstwie Sprawiedliwości zakończyła się na dymisji wiceministra Piebiaka. A neo-KRS i rzecznik dyscyplinarny dla sędziów ogłosili, że nie było żadnych działań sprzecznych z prawem czy etyką, dając pretekst do umorzenia sprawy prokuraturze, która i tak nie zabezpieczyła dowodów z urządzeń domniemanych hejterów.

Tak się rozlicza państwo PiS.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną