Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czy politycy rzeczywiście znają swoje elektoraty?

Konwencja wyborcza PiS na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Konwencja wyborcza PiS na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Z komunikatu badawczego CBOS dotyczącego poglądów politycznych wyborców poszczególnych ugrupowań wyłania się obraz, który niejednemu politykowi powinien dać do myślenia. Okazuje się np., że wyborcy Lewicy są silniej przekonani do ekonomicznego liberalizmu niż wyborcy Janusza Korwin-Mikkego.

CBOS swoje badania przeprowadza od ponad 20 lat. Dzięki temu ośrodek jest w stanie monitorować zmiany poglądów Polaków. Te następują raczej ewolucyjnie niż rewolucyjnie. Polacy są konsekwentnie zwolennikami wysokiej jakości świadczeń społecznych takich jak służba zdrowia czy edukacja. Za to od 20 lat spada liczba zwolenników progresji podatkowej – i choć wciąż opowiada się za nią ponad połowa Polaków – to jest to rezultat o 20 pkt proc. niższy niż w 2001 r.

Wyborcy PiS chcą bliskich relacji z Kościołem

Z badań przeprowadzonych w sierpniu bieżącego roku najbardziej powinni być zadowoleni politycy PiS i PSL. W przypadku tych dwóch partii istnieje duża zbieżność między komunikatami wysyłanymi przez polityków a poglądami wyborców. I tak, bez zaskoczeń, zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości w 66 proc. opowiadają się za bliską współpracą państwa z Kościołem, w 81 proc. sprzeciwiają się związkom partnerskim, a połowa z nich chciałaby, aby Warszawa prowadziła niezależną politykę w stosunku do Brukseli. W wypadku elektoratu Prawa i Sprawiedliwości konserwatyzm obyczajowy idzie pod rękę z tym ekonomicznym. Wyborcy PiS są zarówno zwolennikami dużego udziału państwa w gospodarce, jak i progresji podatkowej. W zasadzie jedyny punkt, w którym nie posiadają zdecydowanych poglądów, to kwestie elastyczności rynku pracy.

Z kolei poglądy elektoratu PSL w zasadzie pokrywają się z najbardziej uśrednionymi poglądami wszystkich obywateli. To dobra wiadomość dla Władysława Kosiniaka-Kamysza, który próbuje przekształcić swoją partię z agrarnej w „ludową” – przez co rozumie „powszechną”. A więc taką, z którą może identyfikować się niemal każdy. Badania CBOS połączone z niezłym – jak na partię o wiejskim rodowodzie – wynikiem wyborczym w miastach pokazują, że jak na razie działania lidera idą zgodnie z planem.

Elektorat PO za podatkiem progresywnym

Niewiele mniejsze powody do zadowolenia powinni mieć politycy Platformy Obywatelskiej. Mimo że badania dotyczyły elektoratu Koalicji Obywatelskiej, a nie partii Grzegorza Schetyny, to widać po nich, że to zwolennicy PO stanowią największy kompozyt w tym utworzonym przed wyborami zbiorze. To wyborcy jednoznacznie liberalni. Są zarówno proeuropejscy (jako jedyni byliby gotowi opowiedzieć się za wprowadzeniem waluty euro), jak i progresywni obyczajowo (62 proc. z nich chciałoby wypowiedzieć konkordat). Mała niekonsekwencja występuje tu na poziomie polityki gospodarczej. Większość wyborców KO opowiada się za progresją podatkową – a to przecież politycy Platformy Obywatelskiej przez lata optowali za jedną 15-procentową stawką podatku od dochodów osobistych.

Ale w prawdziwą konsternację mogą wprawić poglądy elektoratu Lewicy. Z badań CBOS wynika, że na Lewicę swój głos oddała grupa wyborców najbardziej liberalnych światopoglądowo i... ekonomicznie. Aż 50 proc. z nich jest zwolennikami elastycznego rynku pracy, a 24 proc. opowiedziałoby się za (tu trochę dziwnie sformułowane pytanie): „prywatyzacją wszystkich przedsiębiorstw państwowych”. W obu wypadkach to wyniki wyższe niż w przypadku Konfederacji, która wprowadziła do Sejmu gospodarczych ultraliberałów, a do wyborów szła z hasłem radykalnych obniżek podatków.

Oczywiście należy pamiętać, że Lewica to także koalicja, a więc jej wyborca nie musi mieć do końca spójnych poglądów. Dobrze widać to w pytaniu o politykę wschodnią. W nim odpowiedzi wyborców Lewicy podzieliły się niemal na pół na zwolenników wspierania Ukrainy w realizacji jej europejskich ambicji i na tych, którzy uważają, że ważniejsze są stabilne relacje z Federacją Rosyjską.

Wniosek płynący z badań jest taki, że wyborców mocniej spaja wspólna wrażliwość niż poglądy na gospodarkę. A to całkiem ważny prognostyk na najbliższe cztery lata. Jest wielce prawdopodobne, że te upłyną pod hasłami wojen kulturowych.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną