Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zaułki noblowskie

Mamy problem z upamiętnianiem noblistów. Zwłaszcza Miłosza i Szymborskiej

Kraków, „schody Miłosza”. Kraków, „schody Miłosza”. Jacek Bednarczyk / PAP
Z naszych laureatów literackiej Nagrody Nobla jesteśmy dumni. Ale mamy wyraźny problem z ich upamiętnianiem. Szczególnie tych powojennych: Czesława Miłosza i Wisławy Szymborskiej.

Sposobów, by utrwalić pamięć w przestrzeni publicznej, jest kilka. Najbardziej spektakularny to pomnik. Janowi Pawłowi II postawiliśmy ich ponad tysiąc, a pierwsze zaczęły się pojawiać jeszcze za jego życia. Żadnego pomnika nie doczekał się dotychczas, zmarły 15 lat temu, Miłosz. Ma za to namiastkę pomnika w postaci poświęconych mu schodów na Bulwarze Nadwiślańskim w Krakowie. Schody – to zresztą brzmi dumnie, bo to raptem siedem stopni – patrona zyskały w październiku 2019 r. Wzorem okazało się Wilno, gdzie poeta już od paru lat ma swoje schody, te jednak długością biją na głowę krakowskie (mają ok. 60 stopni). Własnego pomnika, a właściwie pomniczka, doczekała się za to krakowska poetka noblistka. Stoi on w Kórniku, miejscu urodzin Szymborskiej, i przyjął formę tak popularnych w Polsce „ławeczek”. Noblistka stoi obok siedziska, a na jego deskach wygrzewa się kot. Ot taka „całuśna” sytuacja.

Mającym starą tradycję sposobem upamiętniania jest nazewnictwo ulic. Jeżeli jednak w skali kraju wygląda to tak samo jak w 12 największych polskich miastach, to nie ma specjalnych powodów do dumy. Przy ul. Miłosza można zamieszkać w ośmiu spośród nich, choć zwykle są to małe osiedlowe zaułki. To i tak nieźle, Szymborską bowiem uhonorowano tylko w Szczecinie – wprawdzie też ulicą na obrzeżach miasta, za to długą na 800 m. W tym tuzinie nie ma miasta, które mogłoby się pochwalić obojgiem patronów, są natomiast trzy, w których ni Szymborskiej, ni Miłosza. Dotyczy to m.in. Warszawy, co dla włodarzy stolicy jest wstydem przeogromnym (jest za to Miłosz w nieodległych Babicach, Otwocku i Słupnie).

Pozostaje jeszcze patronowanie szkołom, ale i tu powodów do świętowania za wiele nie ma. Na liście najpopularniejszych obydwoje noblistów sytuuje się dopiero gdzieś w drugiej pięćdziesiątce. Ale w tym zestawieniu nawet Sienkiewicz jest dopiero na ósmym miejscu, a Reymont – na 30. Więcej szkół ma za patronów współczesnych poetów nienoblistów (jak Jan Twardowski czy Zbigniew Herbert). Trudno być noblistą we własnym kraju.

Polityka 1.2020 (3242) z dnia 29.12.2019; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Zaułki noblowskie"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną