Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co rząd powinien zrobić ze słowami Putina o historii

Władimir Putin podczas gali na zakończenie 2019 r. Władimir Putin podczas gali na zakończenie 2019 r. Mikhail Metzel/TASS / Forum
Czy Polska jest przygotowana, czy jest plan inteligentnej pracy dyplomatycznej w państwach naszych sojuszników, ale też poza NATO i Unią Europejską?

Wyrasta kolejne pokolenie, które nie pamięta traumy wojennej i nie zna jej nawet z opowieści dziadków. Weźmy taki przykład: kiedy powstawało Muzeum Powstania Warszawskiego w 2004 r., żyło jeszcze kilkanaście tysięcy uczestników tego zrywu. Dzisiaj najpewniej jest ich tylko koło tysiąca, a rocznie odchodzi ok. 200. To statystyka, ale kryje się za nią informacja o tym, że znajdujemy się w specyficznym momencie, gdy wydarzenia II wojny światowej powoli przechodzą do „prawdziwej” historii – takiej, której nie obejmuje już pamięć nawet trzech pokoleń wstecz.

Czytaj też: Putin odgrzewa propagandową wojnę z Polską

Wojna w Rosji narzędziem władzy

Byłoby dobrze, gdyby historia naprawdę stawała się historią. W przypadku Rosji tak nie jest. 30 lat temu społeczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej „przesunęły się na Zachód”. W różnym stopniu przyjęły zachodnie standardy, w jednym wszelako się zmieniły – podobnie jak w państwach Europy Zachodniej stały się społeczeństwami cywilów, którzy, jest to najczęstszy model, łożą na zawodowe armie, ale sami nie myślą każdego dnia o wojnie.

Zgoła inaczej potoczyły się losy społeczeństwa rosyjskiego. „Nowa, demokratyczna” Rosja była tylko epizodem w dziejach Federacji. Tajemnicze zamachy terrorystyczne, wojny czeczeńskie, wojna z Gruzją, wojna w Syrii, zbrojne interwencje pod przykryciem mundurów zielonych ludzików, aneksja Krymu, wojny gazowe – wszystko to uczyniło społeczeństwo rosyjskie społeczeństwem zmilitaryzowanym, codziennie karmionym informacjami o wojnach.

Wojna stała się narzędziem wzmacniania władzy początkowo Borysa Jelcyna, a potem Władimira Putina. Można powiedzieć, że nie da się zrozumieć współczesnej Rosji bez wojny, i to jest prawda o najgłębszej różnicy między współczesnymi Rosjanami a mieszkańcami reszty Europy. Matrycą wszystkich tych wojen jest Wielka Wojna Ojczyźniana, czyli ta część II wojny światowej, która Rosji przynosi mniej wstydu (wszak totalitarne praktyki wcale wtedy nie ustały).

Czytaj też: Putin ukradł Rosji przyszłość

Walka o legitymację i pozycję na świecie

Wyjaśnienie to pozwala zrozumieć, dlaczego w przypadku opowieści o II wojnie światowej po stronie rosyjskiej nie ma miejsca na historyczne rozważania i szukanie prawdy, jest jedynie miejsce na zatwierdzoną na szczytach władzy opowieść (jak kiedyś pamiętny „Krótki kurs” historii Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii), której celem nie jest pamięć, ale zapomnienie. Zamazanie wiedzy o tragicznej roli Związku Sowieckiego w latach 30. i 40. XX w., państwa totalitarnego, sojusznika hitlerowskich Niemiec, bezwzględnego dla podbijanych narodów, ale i dla swoich obywateli.

Wszystkie niemal dzisiejsze służby i struktury siłowe Rosji nawiązują do tradycji formacji z czasów Związku Sowieckiego zarówno w aspekcie historycznym, jak i poprzez dziedziczenie profesji w wielu tysiącach rodzin. Stare mundury NKWD nieraz sąsiadują w szafach ze współczesnymi. System polityki wewnętrznej wyklucza więc obecność chłodnej, choć czasami strasznej prawdy historycznej w publicznych wypowiedziach dygnitarzy.

Czyszczenie i kolorowanie czarnych kart pamięci o roli ZSRR w wojnie to walka o mocną legitymację dzisiejszego państwa rządów silnej ręki (autorytarnego?) i o pozycję współczesnej Rosji.

Adam Szostkiewicz: Gdy Rosja ma kłopoty, lubi uderzyć się w polskie piersi

Czy Polska jest gotowa?

Gdy zatem w kwestiach historii II wojny światowej zabiera głos sam prezydent Rosji, sprawę trzeba brać śmiertelnie poważnie. Szczególnie że jest parę powodów, dla których propagandzie kremlowskiej łatwiej będzie teraz docierać z kłamstwami do opiniotwórczych elit Zachodu. Będzie tak ze względu na oddalanie się wojny w czasie dla pokoleń najmłodszych Europejczyków i Amerykanów oraz ze względu na polityczną potrzebę części elit Zachodu szybkiego, „na skróty”, dogadywania się z Rosją. W takich sytuacjach niezwykle łatwo handlować niby-bezwartościową dla współczesnej polityki historią.

Może tak się stać także dlatego, że po ostatnich wypowiedziach Putina i rosyjskich dygnitarzy zapadło pewne uspokojenie, iż mało kto poza Rosją przyjął jego rewelacje o wojnie. Jak to było słychać tu i ówdzie – „jest to przecież opisane w tylu książkach”. Zwłaszcza w Polsce to specyficzne uspokojenie powinno budzić niepokój. Dobrze bowiem wiemy, że rozjuszony Kreml tym bardziej powróci do powtarzania fałszywych tez o wojnie, choćby ze względu na sytuację wewnętrzną w Rosji, a na świecie znajdą się „pożyteczni idioci”, którzy takie tezy powielą.

Czy Polska jest na to przygotowana, czy jest plan inteligentnej pracy dyplomatycznej w państwach naszych sojuszników, ale też poza NATO i Unią Europejską? Czy prezydent i premier mają plan, by porozmawiać o tym ze swoimi odpowiednikami w ważnych państwach? Politycy ze świecznika bardzo często wyrabiają sobie opinię w oparciu o rozmowy z odpowiednikami. Czy jest pomysł, jak współpracować w tej dziedzinie z opozycją i ekspertami, także niezależnymi, wszak oni na Zachodzie są najbardziej wiarygodni?

I rzecz najważniejsza: czy jest plan pracy na uniwersytetach zachodnich poprzez niezależne od rządu organizacje? Czy do współpracy będą zapraszani, jak bywało najczęściej w ostatnich latach, tylko eksperci, którzy nie krytykują rządu w Polsce, a biją brawo, często jednak niemający odpowiedniej pozycji na Zachodzie? Pobudka! Nowy rok pokaże zapewne, że przedsylwestrowa eksplozja historycznych emocji nie kończy kremlowskiej akcji „nowa historia II wojny światowej”.

Prokremlowskie media: Polska chciała być satelitą III Rzeszy

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną